Po czym poznać liberała?
"MYŚL KATOLICKA"
––––––––
Liberalizm "katolicki" – to umniejszenie niewygodnych prawd, to wypaczenie ich domieszką błędu pod pozorem uczynienia ich bardziej przystępnymi, to stosowanie do nich bojkotu milczenia, to paktowanie z najgorszymi wrogami Kościoła.
Początek dał mu Lamennais. On to bowiem pierwszy chciał pogodzić Kościół z "cywilizacją współczesną", czyli z zasadami Rewolucji.
Lamennais, niestety, miał zbyt wielu zwolenników swej teorii. Zdaniem ich, "Deklaracja praw człowieka" ożywiona jest duchem chrześcijańskim i pochodzi wprost z Ewangelii, gdy tymczasem, jak wiadomo, Papieże potępili ją, jako przeciwną doktrynie katolickiej.
Idee liberalne są wypływem protestantyzmu. Wcisnęły się one wszędzie; toteż spotykamy liberałów "katolickich" we wszystkich środowiskach, zwłaszcza bardziej wykształconych.
Niejeden z nich jest człowiekiem skądinąd zacnym; spełnia wzorowo obowiązki religijne, a nawet praktykuje rady ewangeliczne; chętnie podejmuje się akcji na korzyść bliźnich. Wszystko to zyskuje mu ogólny szacunek i zwiększa kredyt jego moralny w społeczeństwie. Tym sposobem idee, jakie wyznaje i głosi, stają się jeszcze bardziej niebezpieczne, bo znajdują większe zaufanie, wywierają głębszy wpływ.
A nie jest to zbyt łatwo. Nie każdy posiada tyle uświadomienia religijnego, by móc spostrzec częstokroć subtelne bardzo odchylenia od prawowierności. Skomplikowane zaś sprawy społeczne i polityczne nieraz nie dozwalają na pierwszy rzut oka ocenić słuszności czy niesłuszności danego stanowiska katolików. Potrzeba więc sprawdzianów łatwych i namacalnych, dostępnych każdemu. Otóż przytaczamy trzy takie sprawdziany niezawodne.
Jeśli, Czytelniku, zdarzy się tobie kiedy spotkać katolika, obsypującego pochwałami wrogów Kościoła, bądź pewny, że to liberał. Rys ten stanowi bowiem cechę charakterystyczną umysłowości liberałów. Wrogom Kościoła przypisują oni przymioty, których by za nic nie przyznali katolikom. Zdaje się, jak gdyby antyklerykałowie posiadali monopol inteligencji, wiedzy, rozumu i wszystkich cnót. Tylko katolicy nie umieją z nimi postępować. Są zbyt gwałtowni, nietolerancyjni, posiadają za mało miłości. Dlatego też antyklerykałowie tak nienawidzą Kościoła. Gdyby zbliżyć się do nich z ustępstwem i pertraktacją, może by zdołano dojść do porozumienia. Porozumienie z przeciwnikiem – to dla liberała ideał, dla którego osiągnięcia gotów on na wszelkie ofiary. Najlepszym tego środkiem jest wspólna organizacja... Wyczerpawszy cały zapas słodyczy dla wrogów z lewicy, liberał "katolicki" ma samą tylko gorycz dla przeciwnika prawicowego, jakim jest katolik szczerze rzymski, zwany pospolicie "nadkatolikiem". Katolik taki – to dla liberała prawdziwy kozioł ofiarny; na niego zwala się całą odpowiedzialność za wszystkie utrapienia Kościoła: czyż bowiem poczciwi antyklerykałowie prześladowaliby Kościół, gdyby ci przeklęci "nadkatolicy" nie psuli najmądrzej obmyślonej taktyki liberałów, wiodącej do zgody?...
Najłatwiej jednak poznać liberała po stosunku do Papieża. Liberał lekkim sercem wypacza zasady katolickie, uparty jest natomiast w zdaniu własnym. Sądzi, że nikt tak dobrze, jak on, nie rozumie potrzeb czasu, nawet Kościół... Toteż śmiało krytykuje dyrektywy Papieża!... Rozróżnia przy tym skrupulatnie, które z nich obowiązują w sumieniu, a które nie, gdyż lęka się uczynić choćby o włos więcej nad to, co nakazane jest pod groźbą wyłączenia z Kościoła. Zdaniem liberała, Pius X swą niezłomnością gubi Kościół; dekret o pierwszej Komunii zdradza nieznajomość natury dziecięcej i warunków parafialnych; dokumenty, żądające wyznaniowego charakteru akcji katolików, mają na względzie tylko poszczególny kraj, nie zaś cały świat katolicki, etc. etc. etc. Jeśli jaki akt Papieża nie podoba się liberałowi, ma zaraz wykręt gotowy: "To nie jest wypowiedziane «ex cathedra», to zdanie prywatne Ojca Świętego, który zresztą został oszukany przez «nadkatolików»!". Można by wiele zacytować przykładów podobnych. Sam Pius X scharakteryzował ten stan umysłów liberalnych w mowie do "Związku Apostolskiego" (18 listopada r. z.).
Na zakończenie wypada jeszcze zaznaczyć szczególny pociąg liberałów "katolickich" do wszelakiego rodzaju nowości. Dobre czy złe, mądre czy głupie – mniejsza z tym; dość, że nowe, więc liberał leci na to, jak mucha na lep. Dlatego wszystkie złe prądy współczesne (jak modernizm, międzywyznaniowość, fałszywa demokracja chrześcijańska, etc.) mają w swych szeregach katolików liberalnych.
G.
–––––––––––
"Myśl Katolicka", 1913, nr 21, s. 164.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.