Katolicyzm ma własność pionu – odchyleń nie znosi.
Cytaty na nasze czasy:

"Jeśli kiedykolwiek zetkniecie się z chlubiącymi się tym, że są wierzący, że są oddani Papieżowi, i chcą być katolikami, ale nazwanie klerykałami mają za największą obrazę, powiedźcie uroczyście, że oddane dzieci Papieża to ci, którzy są posłuszni jego słowu i we wszystkim go słuchają, a nie ci, którzy czynią zabiegi, by uniknąć wypełnienia jego rozkazów lub aby naleganiem godnym ważniejszych spraw wymusić na nim zwolnienia czy dyspensy tym boleśniejsze, im większe wyrządzają szkody lub zgorszenie. [...]"

(Fragment przemówienia św. Piusa X wygłoszonego do kardynałów na konsystorzu 27 maja 1914 r. - Testament duchowy św. Piusa X)

czwartek, 31 grudnia 2020

Komunikat SKiT im. x. dr Piotra Semenenko: Podsumowanie naszej działalności w mijającym, 2020 Roku Pańskim.

Jam jest Alfa i Omega, początek i koniec…


Ten rok był wyjątkowy chyba dla nas wszystkich pod wieloma względami. Rok temu nie mogliśmy nawet przypuszczać, jak w najbliższych miesiącach potoczą się wydarzenia w Polsce i na całym świecie. Jak dynamicznie będzie zmieniać się sytuacja międzynarodowa. Jak wielkie będą też zmiany geopolityczne i społeczne. Stanęliśmy obecnie w środku zawieruchy, jakiej nie było od czasów II wojny światowej. Mało kto chyba jeszcze pamięta, ale rok ten zaczął się od agresji na Iran. Cudem uniknęliśmy wówczas konfliktu zbrojnego który mógł objąć cały świat. Później rozpoczęła się trwająca do teraz farsa tzw. P[l]andemii, której skutki będą w pełni dopiero przed nami. W międzyczasie latem mieliśmy do czynienia z „murzyńską rewolucją” w USA, która pokazała że „światowy sierżant” który chce zaprowadzać „demokrację” na całym świecie, nie bardzo potrafi sobie poradzić z kryzysem na własnym podwórku… Jesienią natomiast do podobnej sytuacji doszło nad Wisłą, gdzie banda rozwydrzonych feminazistek, domagających się morderstw na życzenie, pod wulgarnymi hasłami wypełzła na ulicę, całkowicie lekceważąc sobie rządowe „obostrzenia”, i pokazując dobitnie słabość i bierność „polskiego rządu”, który po raz kolejny ustąpił pro-aborcyjnej hołocie. Nie bez znaczenia były też niedawne wybory w USA i przegrana Donalda Trumpa. Obecnie wkraczamy w niepewny i burzliwy okres być może przygotowujący bezpośrednio pod nadejście NWO i całkowitej kontroli społeczeństwa, z jego zaczipowaniem włącznie, czyli po prostu – czasów Antychrysta. To co w zeszłym roku wydawało się dla większości ludzi tylko teorią spiskową, dziś wydaje się coraz mniej odległym faktem. Pamiętajmy jednak że to Pan Bóg jest Panem czasu, i wszystko co nas spotyka, jest zgodne z Jego wolą, i wynika z Jego dopustu. Pan Bóg nie daje nam krzyży większych, niż moglibyśmy udźwignąć… Pokładajmy więc ufność w Panu, On naszą tarczą i mocą!

Jednocześnie w tym roku mimo wielu przeciwskazań i trudności, z jakimi musieliśmy się mierzyć, zwłaszcza od marca, udało nam się kontynuować i rozwinąć naszą działalność. W lutym założyliśmy nasze Stowarzyszenie, i wydaliśmy broszurę z kazaniem J. Exc x bp’a Donalda H. Sanborna pt. „Zbawienie dusz najwyższym Prawem”, po czym przez ponad dwa miesiące spotykaliśmy się z niezrozumiałymi prowokacjami i atakami przypuszczonymi z najmniej oczekiwanego (zdawać by się mogło) kierunku, tj. z wewnątrz naszego środowiska. Gdyby nie doświadczenia lat ubiegłych, moglibyśmy być w głębokim szoku, i zniechęcić się do jakiejkolwiek dalszej pracy i robienia czegokolwiek. Mamy jednak świadomość, że takie sytuacje miały, i zapewne nie raz jeszcze będą miały miejsce, nauczyliśmy się więc je skutecznie ignorować (co nie oznacza – pozostawiać bez odpowiedzi. Odpowiedź musi być zawsze jasna i dobitna). Poza tym ważniejsze okazały się trudności materialne, gdyż w okresie wiosenno-letnim kryzys gospodarczy dotknął i nas, pozbawiając nas części środków finansowych. Na szczęście jesienią sytuacja unormowała się, i udało nam się ostatecznie w tym roku wydać wszystkie numery naszego Pisma „Myśl Katolicka – Organ katolików świeckich” (z przerwą wakacyjną, po której ukazał się połączony, podwójny numer), a w ostatnim czasie także Kalendarz Katolicki AD 2021, cieszący się ogromnym zainteresowaniem, które przeszło wszelkie nasze oczekiwania. Przez cały grudzień mieliśmy łącznie kilkadziesiąt zamówień, z pośród których tylko kilka opiewało na jeden egzemplarz. Cieszymy się bardzo, że większość z Państwa zamawiała po kilka sztuk. Oby w ten sposób Kalendarz Katolicki trafił do jak największej liczby polskich domów! Na chwilę obecną szykujemy drugą wysyłkę kilkudziesięciu kalendarzy, które powinny zostać wysłane jeszcze przed Świętem Trzech Królów (pierwsza wysyłka była na tydzień przed Bożym Narodzeniem). Cały czas składamy zamówienia w drukarni na kolejne dodruki, tak więc prosimy o cierpliwość i wyrozumiałość, na pewno każda osoba która złożyła zamówienie, otrzyma swoje kalendarze.

czwartek, 24 grudnia 2020

Życzenia od Redakcji na Święta Bożego Narodzenia.


Podnieś rękę Boże Dziecię,

błogosław Ojczyznę miłą.


Szanowni Państwo, drodzy Czytelnicy, Przyjaciele i Dobroczyńcy!


Błogosławieństwa Bożej Dzieciny przez Niepokalaną Matkę Bożą,

życzy wszystkim Państwu na Święta Narodzenia Pańskiego,

i zbliżający się Nowy 2021 Rok Pański.


W imieniu Redakcyj, członków i sympatyków,

Prezes Stowarzyszenia im. x. dr Piotra Semenenko, Redaktor Naczelny Pisma "Myśl Katolicka - Organ Katolików Świeckich" i portalu "Tenete Traditiones",

Michał Paweł Mikłaszewski

czwartek, 10 grudnia 2020

Nowy, 11 numer "Myśli Katolickiej - Organu Katolików Świeckich" (XI — XII AD 2020).

   Z największą przyjemnością oddajemy do rąk naszych czytelników kolejny, jedenasty numer czasopisma „Myśl Katolicka - Organ katolików świeckich”. Zachęcamy wszystkich czytelników do lektury.

W numerze między innymi:

wstęp Od Redakcji

Ścienny 'Kalendarz katolicki' AD 2021

J. Exc. x Bp Donald H. Sanborn: Przepowiednie o końcu świata.

50'lecie lefebryzmu. Krótkie podsumowanie.

      Wszystkie osoby zainteresowane otrzymaniem papierowej lub cyfrowej wersji tego numeru jak również otrzymywaniem prenumeraty kolejnych numerów (cyfrowej bądź papierowej) proszone są o kontakt na adres e-mail naszej redakcji: myslkatolicka@gmail.com .

Serdecznie zapraszamy do kontaktu i współpracy wszystkich ludzi dobrej woli!

INFORMACJA O ZRZUTCE !!! :

Powstała zrzutka internetowa na cele prowadzenia naszej działalności, przede wszystkim na regularne wydawanie naszego czasopisma w coraz lepszej formie wizualnej i merytorycznej, wydawanie kolejnych broszur oraz kalendarza na przyszły, 2021 Rok Pański. Serdecznie zachęcamy do choćby symbolicznego wsparcia!

LINK: https://zrzutka.pl/xv9fb3

Ks. Biskup Bougaud: Próżne zarzuty przeciw nieomylności papieskiej. — Szczęśliwe wyniki orzeczenia.

R O Z D Z IA Ł SZÓSTY.

Próżne zarzuty przeciw nieomylności papieskiej. — Szczęśliwe wyniki orzeczenia.







 Chociaż rozpocząłem zawód mój kapłański, jak to widzą moi przyjaciele i liczni uczniowie z lat 1846 - 1852, od nauczania zasad powyżej wyłożonych, i nie przestałem odtąd wyznawać ich publicznie i prywatnie,—nie jestem wcale z tych, którzy dziwią się gorącym sporom, wywołanym przez owe zasady tak przed soborem, jak i po nim. Nie zaliczam się nawet do tych, którzy nad tymi sporami ubolewali.

 Cóżby powiedzieli nieprzyjaciele Kościoła, gdyby zagadnienia takiej wagi, sięgające głębin Chrystjanizmu, kwestje tak palące, mogły być rozstrzygane bez wzruszenia i sporu? Rzekliby, że zabrakło mu swobody i dzielności umysłowej. Kiedy przeciwnie gorącość rozpraw przed wyrokiem, w połączeniu z jednozgodnem temuż poddaniu się, skoro został ogłoszony, jest jednym ze wspaniałych widowisk tego wieku i nowym dowodem piękności i boskości Kościoła.

 Drugim dowodem jest doniosłość tego wyroku Watykańskiego samego w sobie, oraz jego zastosowanie do potrzeb czasu i tych niebezpieczeństw , jakie zagrażają duszom i społeczeństwom. Wstrząśnienia, którym podlega obecnie Europa, wykażą wkrótce całą dowodu tego wagę.

 Kościół podobny jest do owych natchnionych starców, o których mówi Homer, że tchną boską ku ludziom litością, ale prawie zawsze są przez współczesnych zapoznani i wyszydzani: ponieważ myśl ich, będąca wynikiem wyższej mądrości, widzi zdarzenia, ukryte jeszcze przed wszelkim innym wzrokiem.

 Wykażemy to, przebiegając pokrótce zarzuty, jakie się wówczas zewsząd podnosiły.

I.

 Mówiono tedy, a niektórzy i dzisiaj jeszcze mówią: „ Papież jest przecie człowiekiem tylko: jakże może być nieomylnym? Nigdy nie zgodzę się na to, ażeby człowiek nie mógł omylić się, ani drugich w błąd wprowadzić I dlaczegóżby nie, jeżeli się podobało Bogu uczynić ten cud dla zachowania prawdy na ziemi.

 Przecież kapłan, to także tylko człowiek! Czyż dlatego nie wierzycie w boską moc słów rozgrzeszenia w ustach jego? Czyż nie wierzycie w boską moc słów konsekracji? Ależ poświęcać Ciało i Krew Chrystusa, sprawiać, że On zstępuje żyjący na ołtarze, czyż to nie jest potęga większa, cudowniejsza, aniżeli nauczanie nieomylne prawdy? Jeżeli chcecie zaprzeczać, to już trzeba przeczyć każdej z tych łask, wszystkim tym cudom stanowiącym podstawę i samą istotę Kościoła. Ale przyjmować jedne a odrzucać drugie, przyznawać najpokorniejszemu z kapłanów nieomylne i wszechmocne słowa konsekracji i absolucji, a odmawiać Papieżowi wszechmocności i nieomylności słów orzeczenia dogmatycznego, — to dzieciństwo!

 Zauważcie zresztą, że jeżeli Papież nie jest nieomylnym, w takim razie jest pozbawionym pomocy Bożej w nauczaniu prawdy, stoi więc niżej, jako Papież od najmniejszego z organów Bożych w Kościele. Jako Papież stoi niżej od kapłana, niżej od biskupa. Wszystkie stopnie hierarchji miałyby pomoc boską, z wyjątkiem stopnia najwyższego.

 Kapłan, spełniając obowiązki swego stanu , ma pomoc  Boga. Biskup, spełniając obowiązki swojego stanu, mają również. Miałżeby jeden Papież przy spełnianiu obowiązków pontyfikatu być tej pomocy pozbawionym! To niedorzeczne.

 Albo cały Kościół, od podstaw aż do szczytu, jest budową Boską, albo też cały jest budową ludzką. Środka tu niema. Potrzeba wybrać.

II.


 Mówią jeszcze: Nietylko, że Papież jest człowiekiem, ale jest i grzesznikiem . Może to być taki Borgia. Jak przypuścić, żeby z ust podobnego człowieka, mogła wychodzić nieskończona prawda.

 Zapewne, Papież jest grzesznikiem. Ale grzesznikiem jest również kapłan i biskup. A przecież cudowne ich powołanie nie doznaje przez to szwanku.

 Od wieków to już czternastu datuje się ten zarzut. Tysiąc czterysta lat temu, podniósł się w Kościele spór ogromny. Utrzymywano, że ażeby ważnemi były chrzest, rozgrzeszenie, konsekracja, trzeba iżby kapłan znajdował się w stanie łaski. Utrzymywano, że jeśli serce kapłan a zmazane jest grzechem, nie może on być narzędziem nieskończonej świętości. Ale Kościół potępił tę naukę, a w raz z nim potępia ją zdrowy rozsądek, gdyż byłoby to zgubą kapłaństwa, religji, — zgubu całkowitą i bez ratunku. Gdzież bo w takim razie byłaby pewność, spokój duszy i sumienia? Jak że mogę wiedzieć, czy w stanie łaski był ksiądz, którym nie ochrzcił? Nie znam go nawet. A rozgrzeszenie po spowiedzi, a Msza, której słucham! Któż mi zaręczy, że ksiądz, co mię rozgrzesza, sam jest święty? Bóg chciał wybrać ułomne narzędzia, do zsyłania przez nie duszom miłości i światła. Było to w jego planie i trudno pomyśleć plan nad ten piękniejszy. Narzędzia te on sam urabia, oczyszcza; nie zaniedbuje niczego, co może uczynić je godniejszemi spełniania boskiego posłannictwa, które im powierza. Ale pozostawia im wolną wolę. Działanie jego osobiste, boskie, nie zależy od ich świętości albo niegodności. Jak słońce przenika promieniami swymi lśniący kryształ, a także brudne i zapylone szkło: tak promienie nieskończonej prawdy i świętości przechodzą zarówno przez serca czyste jak i występne; przechodzą, ażeby dojść do dusz, a niegodność narzędzi nie może im stanąć na przeszkodzie. To samo prawo rządzi na najwyższym szczeblu hierarchji, co i na wszystkich niższych, i ono to właśnie świadczy jasno, o nadprzyrodzonym Papiestwa początku i władzy.

 Powiadają: „Nieomylny, to tosamo, co niemogący zgrzeszyć". Cóż znowu! Kościół głosząc, że Papież nie może się omylić, nie utrzymuje wcale, iżby nie mógł wpaść w grzechy.

 Niedawno byłem na żałobnem nabożeństwie, za duszę ś. p. Papieża Piusa IX. Słyszę jeszcze jęki Kościoła; brzmią mi w uszach jego uroczyste błagania, które zanosi do Boga przy każdym zmarłym, a które tu ponawia pięciokrotnie. I uważmy, w jakich słowach: Absolve, Domine, animam famuli tui Pii. Przebacz, Panie, duszy sługi twojego, Piusa. Niema już tu ani tjary, ani korony papieskiej; jest tylko wierny sługa Boży. A dalej: Non intres in judicium cum servo tuo, Domine, quia nullus apud te justificabitur homo, nisi per te omnium peccatorum ei tribuatur remissio. Nie wchodź w sąd ze sługą twoim, Panie, albowiem nie usprawiedliwi się przed oblicznością Twoją żaden żyjący, jeżeli nie odpuścisz mu grzechów jego.

 A oto pobudki, dla których mają mu być odpuszczone jego winy: „Pomnij Panie, że on zawsze wierzył w ciebie i w tobie nadzieję pokładał, ut quia in te speravit et credidit; że zawsze miał prawdziwą wiarę, ut sicut hic eum vera fides jungit fidelium turmis". Kościół śpiewa to nad grobem Najwyższych swych nieomylnych Kapłanów, ażeby umysły nasze nie dały się obałamucić sofizmatami. Jako Papież, jako najwyższy chrześcijan nauczyciel, jest Najwyższy Kapłan rzymski nieomylnym; ale jako człowiek, w życiu prywatnem, może nawet wiarę utracić. Może, jak każdy z nas zasłużyć na potępienie.

 Dlatego to owo ostatnie wezwanie, powtarzane pięciokrotnie na grobie Najwyższego Kapłana: »Erue animam ejus a porta inferi. Wyrwij duszę jego z mocy piekielnej“. „Requiescat in pace. Niech odpoczywa w pokoju“.

 Co za wzniosła równość wszystkich w obliczu śmierci. Jaki boski we wszystkich umiar Kościoła! Korzy się on u stóp Papieża, ale nie zapomina nigdy, że ten jest człowiekiem, i że pod tjarą jest dusza wolna, która może się zbawić albo też potępić, że jest to chrześcijanin, mogący jak każdy inny zachwiać się w cnocie, utracić miłość, pokorę, nawet wiarę, a który będzie miał do zdania rachunek tem straszniejszy, im wyższą była jego godność.

III.

 Powiecie może: „Dobrze, ale cóżby było, gdyby Papież poszedł w jedną stronę, a Kościół w drugą?"

 Przypuszczenie niedorzeczne. Coby się stało z wozem, ktoregoby jedno koło szło w jedną, a drugie w drugą stronę? Odpowiecie mi: „To niemożebne; przecież te koła obracają się na wspólnej osi".

 A gdyby u człowieka w innym kierunku chciała iść głowa, a w innym nogi? Niemożliwe, ożywia je przecież jedna dusza.

Tak samo ma się rzecz z Kościołem i Papieżem. Ożywia ich duch jeden, którym jest Duch święty.

 Przypuszczenie to zatem nie tylko, że jest niedorzecznem, nie tylko świadczy o zupełnej nieznajomości ustroju Kościoła u tych, którzy je czynią, ale jest nadto przeciwnem wierze. Kardynał Manning mówi w tym przedmiocie: „Rzeczą wiary jest, że głowa Kościoła nie może nigdy być oddzieloną od Kościoła nauczającego, ani od Kościoła słuchającego, to jest ani od biskupów, ani od wiernych. Przypuszczać możebność tego, byłoby jednoznacznem z zaprzeczaniem działania Ducha świętego w Kościele: działania, mocą którego ciało mistyczne jest ściśle połączone we wszystkich swoich częściach, głowa z ciałem, ciało z głową i ze wszystkimi członkami. Byłoby to odłączeniem Jezusa, czyli niweczeniem doskonałej symetrji budowy, nazwanej przez Apostoła ciałem Chrystusa, o której mówi św. Augustyn, że tak samo, jak głowa z ciałem stanowią jednego całkowitego człowieka, tak samo Chrystus z Kościołem stanowią jedność doskonałą. Na tej jedności spoczywają wszystkie właściwości i przywileje Kościoła: niespożytość, jedność, nieomylność. Kościół tak samo nie może być oddzielonym od swojej głowy widzialnej, jak i od głowy niewidzialnej “.

 Jeżeli zatem przeczycie boskości Kościoła, jeżeli uważacie go li tylko za instytucję ludzką, bardzo uzasadnionem może być wasze przypuszczenie, że Papież i Kościół mogą kroczyć innemi drogami. Mniemacie, że Kościół jest czysto ludzki a więc znikomy, nic więc dziwnego, że przypuszczacie w nim rozdział, źródło śmierci. Ale jeżeli jesteście katolikami, jeżeli wierzycie, że Duch święty ożywia Kościół i kieruje nim zawsze — nie czyńcie przypuszczeń będących zniewagą mądrości i wszechpotęgi Boga.

IV.

 Zarzucają ludzie: „A jeżeli Papież będzie nazbyt ryzykowny, jeżeli zacznie orzekać na oślep, według własnego widzimisię, bez badań i zasięgania rady?"

 Na to odpowiem: sąd o tem nie do nas należy. Czyliż każdy biskup, każdy kapłan, każdy wierny, zanim uwierzy słowom Ojca świętego, ma się wprzód upewniać, czy tenże dostatecznie rzecz zbadał, dostatecznej liczby rad zasięgnął, dostatecznie zabezpieczył się od omyłek? Wszak byłoby to wprowadzeniem do Kościoła, wolnego badania protestantyzmu.

 Przytem niedokładne utworzyliście sobie pojęcie nieomylności. Bierzcie rzecz tę po ludzku. W waszem przekonaniu Papież jest nieomylnym, ponieważ zgłębiał, zasięgał rad, dowiadywał się u biskupów, jak wierzą ich Kościoły, sprawdził ich jednomyślność, bo niepodobna jest, iżby wszystkie Kościoły, wszystkie podania, wszyscy biskupi, skoro wierzą jednozgodnie, mogli być w błędzie. To nieomylność ludzka — nieomylność płynąca z powszechnej zgody.

 Jest to w związku z waszem pojęciem o Kościele, jako o wielkiem zgromadzeniu z przewodniczącym na czele, które naucza i uchwala większością głosów.

 Ale to nie to. Nieomylność jest czemś głębszem i bardziej tajemniczem. Jest to łaska nadprzyrodzona, dana przez Zbawiciela Najwyższemu Kapłanowi, mocą której nie może omylić się, skoro nauczając ex cathedra jako najwyższy Nauczyciel Kościoła, nakazuje temuż Kościołowi przyjąć jako artykuł wiary, że ta lub owa prawda w jego nauce, należy do objawienia Chrystusowego. Mało tu znaczą zgłębiania, badania, uczoność doradców, geniusz Papieża. Wszystkiem jest pomoc Ducha świętego, który nie dozwoli Papieżowi zbłądzić, chyba żeby chciał zagłady Kościoła, a to jest niemożebnem, utworzył go bowiem na wieki. Symbolem nieomylności Papieża jest święty Grzegorz Wielki z gołąbkiem, który mu szepcze do ucha.

 Widzimy, jakiego rodzaju są te wszystkie zarzuty. Powstają z fałszywego punktu widzenia, z utożsamiania boskiego ustroju Kościoła nadanego mu przez Chrystusa, z ustrojem parlamentarnych monarchji ziemskich. Źródłem światła tych monarchij jest geniusz ludzki, naturalną jest więc rzeczą, iż potrzebują one mądrości wszystkich, licznych zgromadzeń i głębokich rozpraw. Źródłem światła w Kościele jest nieomylność. czyli Duch święty. Cóż wobec tego znaczy jeden człowiek, czy pięciuset? Jeżeli przypuszczacie, że pięciuset znaczy więcej niż jeden, podajecie temsamem w wątpliwość nieomylność samą.

V.

 Powiadają jeszcze: „Taka uchwała, dając Papieżowi w ręce władzę nieograniczoną, może z natury rzeczy zaniepokoić królów, cesarzy, nawet rzeczypospolite i zamącić zgodne stosunki Kościoła i Państwa. Za najlepszy dowód czczości owych postrachów niech służy to, że nie zlękli się ich ani Napoleon III, ani Bismark, a rozwiał je ostatecznie Pius IX , który zaraz po wyroku Soboru, przyjmując 20 lipca akademię katolicką, tak się odezwał: „Zgubny to błąd przedstawiać nieomylność, jako zawierającą w sobie prawo zrzucania z tronu panujących i rozwiązywania ludów z przysięgi wierności. Rzeczywiście, Papieże prawa tego używali niekiedy w ostateczności, ale niema ono zupełnie nic wspólnego z nieomylnością Papieża. Był to wynik prawa publicznego obowiązującego naówczas i wynik przyzwolenia narodów, uznających w Papieżu najwyższego sędziego chrześcijaństwa i poddających się jego wyrokom nawet w rzeczach świeckich. Obecne warunki są zupełnie inne. Zła wiara tylko może mieszać ze sobą tak różne materje i tak odmienne epoki, w rzeczywistości bowiem wyrok nieomylny, orzekający jakąś prawdę objawioną nie ma nic wspólnego z prawem, którego Papieże, skłonieni życzeniem narodów, musieli używać dla dobra ogółu. Podobne twierdzenia, to tylko środek podburzania przeciwko Kościołowi “.

 Zjazd biskupów niemieckich w Fuldzie (maj 1871 r.), zjazd biskupów szwajcarskich (czerwiec 1871 r.), mnóstwo biskupów i arcybiskupów w poszczególnych odezwach do swoich owieczek, mówią to samo w tej materji. Pius IX ciągle ich pochwala i błogosławi im. Pisze mianowicie do biskupów szwajcarskich: „Sobór Watykański nie nadał żadnego nowego prawa Najwyższemu Kapłanowi rzymskiemu; jego orzeczenie jest prostem wytłómaczeniem bardzo starego dogmatu, pozostawiając rzeczy tak, jak były pierwotnie. Dogmat ten, ograniczający się do nauki o wierze i obyczajach, nie wprowadza nic nowego do stosunków Głowy Kościoła z Kościołem nauczającym, ani do stosunków Kościoła z władzą polityczną. Zła wiara tylko albo głupota mogą wmawiać, że przyniósł on uszczerbek prawom władzy świeckiej".

 Pod zbawczem wrażeniem tych słów, płynących z góry, uspokoiły się umysły. W sprzeciwieństwie do soboru Trydenckiego, którego ogłoszenie kanoniczne, tak wiele napotkało trudności, sobór Watykański został ogłoszony bez przeszkody we Francji, Hiszpanji, Portugalji, Włoszech, Austrji — wszędzie. Prawda, że później Bismark rozpoczął kulturkampf (1871), Rzeczpospolita zaś francuska wypędziła zakony i sekularyzowała szkoły (1880). Ale wiadomo jest wszystkim, że orzeczenie nieomylności papieskiej wcale się do tego nie przyczyniło. Jest to tylko wynik przesilenia religijnego, jakie Europa obecnie przebywa.

VI.

 Rozpatrzmy z kolei zarzuty głoszące, że wyrok nieomylności wydano nie w porę. Zarzuty te biorą początek w fałszywym punkcie widzenia innej natury, a są również bezpodstawne. Brzmią one: „Dobrze, nieomylność Papieża nie ulega zaprzeczeniu, ale po cóż ją było uchwalać? Uchwała ta zupełnie nie była potrzebną, ani stosowną. Wszak Kościół obywał się bez niej przez osiemnaście stuleci. I ogłaszać ją teraz, kiedy dla kościołów wschodnich, dla protestantów, dla niewierzących wszystkich krajów będzie ona nowym kamieniem obrazy! Gdzież potrzeba tego wystąpienia?“

 Błędem i to grubym jest mniemanie, jakoby Kościół obywał się dotychczas bez nieomylności Papieża. Chociaż nieogłoszona jako dogmat, nieomylność istniała; żyła ona, działała, przemawiała przez te wszystkie wieki swobodnie, bez przeszkód żadnych. A jeżeli pomyślano o dogmatycznem jej określeniu w ostatnich dopiero czasach, to dlatego, że ludzie zaczęli podawać ją w wątpliwość. Gdybyśmy nie mieli byli soboru Bazyljańskiego, ani Konstancjeńskiego, ani galikanizmu, ani jansenizmu, wyrok ten opóźniłby się może o całe jeszcze wieki. Ale Urban VIII, Inocenty X, Benedykt XIII, a nawet Benedykt XIV nie mieli już tej swobody działania, jak ą mieli Inocenty I, Leon św., papież Gelazjusz, święty Grzegorz Wielki. Fałszywa wiedza przyćmiła ich nieomylne nauczanie wątpliwościami, mącącemi wiarę chrześcijan. Trzeba było, ażeby promień światła przeniknął owe wątpliwości i przywrócił boską świetność temu, co tak nieszczęśliwie zostało zaćmione. Z tego względu wyrok dogmatyczny był nie tylko stosownym, ale i niezbędnym .

 Próżna obawa, że może on odstręczyć tych, którzy by pragnęli przyłączyć się do Kościoła. Władza absolutna naszego Kościoła, przestraszająca niektóre dusze, przyciąga inne. Nieomylność papieska to przeciwieństwo wolnego badania. Im więcej gorzkich owoców swojej zasady będzie zbierał protestantyzm, im głębszą będzie w duszach otchłań niepewności z każdym dniem boleśniejsza, — tem więcej wejrzeń kieruje się ku Kościołowi katolickiemu, a nieomylność właśnie będzie najwyższym jego urokiem. Tam przynajmniej widzi się jasno; tam ma się spokój ducha; tam, wśród wątpliwości i niepokojów życia, ma się punkt oparcia stały, niewzruszony, gdzie dusza doznaje wytchnienia i ukojenia. Czuje się to w zachowaniu się nawróconych w Anglji i w Ameryce. Nikt bardziej od nich nie obstaje przy nieomylności Papieża; podobni do rozbitków, którzy po długiem błąkaniu się w ciemnościach, wśród fal zdradliwych, witają z uniesieniem latarnię morską, błyszczącą na brzegu, nie skarżąc się w cale, że światło jej jest za silne.

 Zresztą, gdyby nawet orzeczenie nieomylności stanowiło dla protestantów i ludzi niewierzących nie powód, ale pretekst do deklamacji, cóż to znaczy, jeżeli wobec ogólnego stanu Kościoła, orzeczenie to było na dobie i niezbędne. Przyznaję, że nie rozumiem owego przesądzania, czy chwila była odpowiednią. Bo i któż może wyrokować w tej kwestji? Gdyby chodziło o przeszłość, możnaby oprzeć się na historji; gdy by o te raźniejszość — jeden Papież, ogarniający wzrokiem całość, ogół biskupów, rozsianych po całym świecie, mógłby może mieć o tem jakieś zdanie. Mówię: może; bo cóż to jest teraźniejszość? W każdym razie nie może w tej kwestji wyrokować żadna jednostka, czy to biskup, czy wierny. Widzi on zbyt małą cząsteczkę kuli ziemskiej; ma o całości pojęcie zbyt nieujęte.

 Ale nie chodzi tu o teraźniejszość: chodzi o przyszłość. Dogmat nieomylności papieskiej to gwiazda, powołana do oświecania przyszłości. A któż zna przyszłość? Któż może wiedzieć, co przyniesie jutro, jakie wydarzenia straszne a bolesne mogą wymagać od Kościoła władzy absolutnej, niezaprzeczalnej? Kto powie, ile wolność prasy rozpowszechniana w społeczeństwach nowożytnych, spraw i zamieszania w umysłach i ilu będzie wymagała odpowiedzi niezwłocznych, rozstrzygających, Jasnych i niezaprzeczalnych? Jak obliczyć, jakiego wzrostu władzy duchownej wymagać będzie sam zanik władzy doczesnej? Fryderyk II pisał: „Usuńcie władzę doczesną, a każdy biskup stanie się patryarchą i jedność Kościoła w proch się rozsypie“. Jeżeli to prawda, czyż nie jest jasnem, że Patryarcha nad patryarchami powinien być opromieniony aureolą, do której żaden inny nie będzie mógł rościć pretensji? Powtarzam, nie znamy przyszłości, jakże zatem możemy wydawać sądy o tem, czy ogłoszenie niemylności było albo nie było na dobie?

 Co do mnie, za podniesieniem tej kwestji czekałem w skupieniu ducha, mówiąc sobie: „Duch święty może jedynie o tem wyrokować. Jeżeli sobór Watykański orzecze nieomylność, to, ponieważ Duch ożywiający go czyni wszystko w zastosowaniu do pory i potrzeby, będziemy wiedzieli, że przyszłość brzemienna jest burzami, kiedy ów Duch każe nam zabezpieczać się od takowych.

VII.

 Ale nie wyrok o nieomylności spowoduje te zamieszki i burze. W tern to może najwięcej omylili się ci, co dowodzą jego niewczesności. Pominąwszy bowiem pewien lekki niepokój, towarzyszący zawsze wszelkim postanowieniom takiej wagi, pominąwszy kilka odstępstw, które czekały tylko cienia sposobności, a które dla Kościoła były jakby pęknięciem niebezpiecznego wrzodu, to jest uspokojeniem i ulgą — gdzież jest choć jeden człowiek wybitny, prawy i oddany Kościołowi, któryby się od niego z przyczyny dogmatu nieomylności oddzielił? Jakiż biskup, nawet najbardziej temu przeciwny, nie ukorzył się? I któż nie będzie błogosławił poprzedzających wyrok ten sporów, których ostatecznym wynikiem miało być opromienienie jaśniejszem, światłem boskiej jedności Kościoła?

 Zarzucają niektórzy: „To jedność w ucisku“. Bynajmniej: jedność to w wolności. Do czego dążyła Stolica Apostolska przez ciąg ostatnich lat trzystu? Do ustalenia swojej władzy. Otaczały ją wrogie potęgi; spotykała zapory na drodze swojej wszędzie, nawet pomiędzy własnymi biskupami; nigdzie nie znajdowała wolnego dostępu: co miała czynić, by się nie wyrzec swego boskiego posłannictwa? Musiała utwierdzić swoją władzę, zastosować ją ściślej i szczegółowiej w hierarchji, w karności, w osobistych czynach swoich dzieci, jednem słowem we wszystkich sferach, gdzie sięga jej zakres. Musiała odzyskać stopniowo cały grunt sobie wydarty. Od trzech wieków Stolica Apostolska miała za zadanie, utrzymać w ładzę powierzoną Piotrowi i jego następcom, broniąc ją nie tylko przeciw wrogom, dążącym do całkowitego jej obalenia, jak protestantyzm, ale i przeciw zamachowi galikanizmu, józefizmu i regalizmu, dążących do jej zmniejszenia i osłabienia. Kresowej walce kładzie dopiero sobór Watykański.

 Za to dzisiaj, kiedy już minęły niebezpieczeństw a zagrażające mu dotychczas, Papiestwo będzie o wiele swobodniejsze; nie będąc nadal zmuszone utwierdzać i podtrzymywać władzę, której mu już nikt nie przeczy, będzie mogło dać dzieciom swoim więcej wolności, która już nie będzie mogła obrócić się na złe.

 Emil Ollivier utrzymuje, że orzeczenie nieomylności zwiększyło też raczej, aniżeli zmniejszyło szanse zgromadzania się soborów powszechnych. To jasne. Co mogło powstrzymywać Papieży od częstszego soborów tych zwoływania? Nie tylko obawa wtrącania się władzy świeckiej, ale przedewszystkiem obawa oporu i uroszczeń episkopatu, jak tego miano smutne przykłady w Konstancji i Bazylei. Obawiano się zawsze owej, buntowniczej teologji stawiającej sobór nad Papieża. Teraz nie będzie już tej obawy. Sobór Watykański zabezpieczył władzę Papieża od zamachów biskupów; a nie powołując do swego składu książąt świeckich, położył koniec ich roszczeniom do rządzenia soborami. Papiestwo tedy zewsząd zabezpieczone, pewne, że nikt nie zaprzeczy mu pierwszeństwa, będzie skłonniejszem do zwoływania w trudnych razach owych wielkich zgromadzeń, których zebranie się było zawsze dla Kościoła zapowiedzią pokoju i jakby odnowieniem życia.

 Jeszcze będzie miało orzeczenie nieomylności i inne dobre skutki: oto przyczyni się do odbudowania Kościołów narodowych. Potrzeba było zgnieść je, gdyż utworzyły się były bez Papieża i przeciw niemu. Wspierały się na królu, ażeby dać silniejszy opór Papieżowi. Trzeba było zatem odjąć im stopniowo owe mniemane prawa, owe fałszywe, swobody, — przypomnieć biskupom źródło ich władzy, w skazać im jej granice, krępować ich przez indulty, mogące zawsze być odwołanymi, lub dawanymi na krótki przeciąg czasu, ażeby nie wyobrażali sobie, że są Papieżami w swych djecezjach. Ale teraz, kiedy podobny stan rzeczy nie jest już możliwym, Papież z własnej inicjatywy przywróci poszczególnym Kościołom część ich praw starodawnych. Niemasz już episkopatu; są tylko we wszystkich krajach biskupi pojedynczy, nie tworzący oddzielnego stanu, otoczeni przez wrogie potęgi i — co za tem idzie słabi jak wszystko, co jest odosobnione. Papież uznany za nieomylnego, zaradzi teraz sam owej ogromnej niedogodności. Przywróci dawne episkopaty złączone i umocnione przez sankcjonowane przezeń ustawy i wróci im owe prawa i swobody, których nie będą już mogły nadużyć, a z niemi i ową samodzielność, życie i siłę, które zmniejszyły się u nas zdaje się nieco w ostatnich wiekach.

 Sami nawet wierni, kapłani, mówcy, pisarze odniosą stąd korzyść. Będą teraz mogli z większą swobodą i pewnością iść za natchnieniem Ducha świętego. Będą mieli głębszą znajomość ustroju Kościoła. Łatwiej im będzie zabrać się do zaniechanej pracy zgłębiania dogmatów, pracy rozpoczętej przez greckich i łacińskich Ojców Kościoła, prowadzonej dalej przez scholastyków, a przerwanej na nieszczęście, wskutek sporów z protestantyzmem i niezgód w Kościele.

 I dzięki temu, po trzech stuleciach sporów i stagnacji, nadejdzie ta nowa i wielka era, którą przeczuwał de Maistre kiedy pisał: „Zbliżamy się do największej ze wszystkich religijnych epok. Albo się pojawi lada chwila jakaś nowa religja, albo siły chrystyanizmu zostaną w nadzwyczajny sposób odnowione“; owa era tryumfu nie zewnętrznego i politycznego może, ale religijnego i boskiego, którą przewidywał Pius IX, kiedy mówił: „Tak jest: zmiana ta i ten tryumf nadejdą; nie wiem, czy to się stanie dopóki żyję, ja niegodny namiestnik Chrystusowy, — ale to wiem, że nadejdą. Przyjdzie zmartwychwstanie; i ujrzymy porażkę wszystkich tych bezbożności; era nareszcie wzrostu światła i sił niebieskich, a przez to owo odnowienie oblicza świata, którego spodziewają się wszyscy i oczekują nazbyt żywo, ażebyśmy nie mieli widzieć w tem oczekiwaniu jednego z owych przeczuć zsyłanych przez Boga, dla podtrzymania Kościoła wpośród ciemności i niebezpieczeństw, które przechodzi obecnie.

 Dogmatyczny wyrok soboru Watykańskiego jest punktem wyjścia i osią tego nowego zwrotu w Kościele.



Bp. Bougaud ,,Kościół", str. 79 - 90




środa, 9 grudnia 2020

Ks. Dr. Ferdynand Machay: Akcja Katolicka w świetle nauki o Mistycznym Ciele Chrystusa (część 1)

AKCJA KATOLICKA W ŚWIETLE NAUKI
O MISTYCZNEM CIELE CHRYSTUSA.










 By dobrze zrozumieć nasze członkostwo w Chrystusie, należy sięgnąć myślą wstecz aż do Adama. Po upadku naszych pierwszych rodziców zerwało się nie tylko ich ścisłe zjednoczenie z Bogiem, lecz i całej ludzkości, gdyż wszyscy zgrzeszyliśmy w Adamie. Dogmat o grzechu pierworodnym jest kamieniem węgielnym nauki chrześcijańskiej. Grzech Adama odziedziczyliśmy wszyscy, wybawił nas od niego i jego następstw nowy Adam - Chrystus. W myśl tego dogmatu "ludzkości nie należy wyobrażać sobie jako sumy istot, które powstają jedne po drugich i jedne po drugich giną, ani też jako sumy ludzi, połączonych wspólnym węzłem pochodzenia od jednego i tego samego ojca, a ze sobą zjednoczonych jedynie wspólnością rodzaju. Ludzkość należy rozumieć jako jednego człowieka. Ludzie, dzięki swemu pochodzeniu, swej naturze cielesnej i duchowej, są tak ściśle ze sobą spojeni, tak jedni od drugich uzależnieni, w myśleniu i chceniu, czuciu i postępowaniu tak dalece ze sobą związani, ich życie, ich cnoty i grzechy są tak solidarne, że Pan Bóg w swoich zamiarach, zdążających do zbawienia świata, mógł ich brać jedynie jako całość i jedność, jako jednego człowieka". W takiem pojmowaniu ludzkości prawie że śmiertelne spustoszenie poczyniło odrodzenie humanistyczne, głoszące, że odkryło człowieka, ukrytego przez chrześcijaństwo XII i XIII wieku. Indywidualizm i subjektywizm wyzuły człowieka na przód z Boga, a następnie z poczucia wspólnoty z ludźmi; człowiek został odosobniony w swojem "ja". Oderwany od życiodajnego pnia jedności, człowiek neopogańską kulturą humanizmu karmiony szukał namiastki dawnego "jednego człowieka". I w ten sposób zabłądził umysł ludzki na beznadziejne i bezpowietrzne wyżyny "nadczłowieka" Nietschego, mającego tylko pogardę dla człowieka. Nadczłowiek zajął miejsce samego Boga, człowiek zaś zginął. Taki sam los spotkał człowieka humanistycznem odrodzeniem oświeconego i w kolektywizmie Marxa: tutaj człowiek również zginął w bezdusznych szponach zbiorowaści. Humanizm pogański zamiast wywyższyć człowieka - co było jego szumnie głoszonem hasłem! - przyczynił się do jego poniżenia: z istoty, na obraz Boży stworzonej za 400 lat kiełkowania i rozrastania się idei humanistycznych stała się w wieku XIX zwyczajna kategorja gospodarcza. Pozbawiony kultury duchowej człowiek, nie mając oparcia ani o Boga, ani o ludzi, jako członków" jednego człowieka" - stał się niewolnikiem niskich, nieludzkich żywiołów. Im bardziej oddalał się indywidualizm i subjektywizm od punktu kulminacyjnego duchowości chrześcijańskiej (Św. Dominik - św. Franciszek - Giotto - Dante - Św. Tomasz), tem bardziej nieszczęśliwym stawał się w swojem tylko "ja" zaślepiony człowiek. Lecz nastąpiło otrzeźwienie." Czujemy, że jest nam niewygodnie w ciasnej celce pustelniczej naszego "ja", i chcielibyśmy uciec od siebie. I odkryliśmy prawdę, że nie jesteśmy sami, lecz jest obok nas, z nami, dokoła nas cała ludzkość. Ze zdumieniem stwierdzamy, że wewnętrznie należymy do tej ludzkości, że z nią łączy nas wspólność bytu i losu, nawet solidarność odpowiedzialności, że dopiero przez ludzkość dochodzimy do pełnego własnego "ja", i że lista nasza dopiero w ludzkości i przez ludzkość rozszerza się w całego człowieka". Na duchowych ruinach humanistycznego odrodzenia rodzi się postać naszego człowieka, w pierwszym (grzeszącym) i drugim (od grzechu wyzwalającym) Adamie zakorzenionego. Po rozpacz1iwem doświadczeniu osamotnienia, człowiek dzisiejszy z radością się wczytuje w naukę św. Pawła, że wszyscy tworzymy jedno ciało Chrystusowe. "Wielu nas jednem ciałem jesteśmy w Chrystusie, a każdy z osobna jeden drugiego członkami" (Rzym .12, 5). Indywidualiści stają się uniwersalistami. Po palmę zwycięstwa sięga Kościół katolicki, pojęty jako jedność wszystkich odkupienia pragnących ludzi w Chrystusie. Zapewnia nas o tem św. Paweł: ,,B o    k t ó r z y k o l w i e k   j e s t e ś c i e    o c h r z c z e n i   w  C h r y s t u s i e:   o b l e k ł i ś c i e    s i ę   w   C h r y s t u s a.   N i e   j e s t   Ż y d    a n i    G r e c z y n,   n i e   j e s t   n i e w o l n i k   a n i   w o l n y,   n i e    j e s t   m ę ż c z y z n a   a n i    n i e w i a s t a.  A l b o w i e m   w s z y s c y   w y   j e d n o   j e s t e ś c i e   w   C h r y s t u s i e   J e z u s i e (Gal. 3, 27-8).

 Według tych( i innych) słów św. Pawła za tem wszyscy chrześcijanie tworzą jedno ciało, którego głową jest Chrystus "C h c ę    a b y ś c i e    w i e d z i e l i ,    i ż    k a ż d e g o    m ę ż a   g ł o w ą   j e s t     C h r y s t u s" (Kor. 11,3.), a     m y    c z ł o n k a m i "   N i e     w i e c i e,     i ż    c i a ł a    w a s z e    s ą    c z ł o n k a m i    C h r y s t u s o w e m i" (l Kor. 6,15.)? Jest to tak zw. mistyczne Ciało Chrystusa w przeciwstawieniu do ciała naturalnego. W swem dziele "La theo1ogie de St. Paul", O. Prat taką podaje różnicę między Chrystusem naturalnymi Chrystusem mistycznym: "Chrystus naturalny, Słowo wcielone, Kapłan - Ofiara Ka1warji, jest jedną i to główną częścią Chrystusa mistycznego; Chrystus naturalny nie jest tedy całym Chrystusem mistycznym. Chrystus mistyczny, to szczep winny ze swemi gałązkami, to drzewo oliwne ze swemi konarami, to Jezus oblubieniec ze swą oblubienicą - Kościołem, to głowa ze wszystkiemi członkami ciała. Chrystus naturalny nas zbawił, Chrystus mistyczny nas uświęca; Chrystus naturalny umarł za nas, Chrystus mistyczny żyje w nas; Chrystus naturalny nas pogodził ze swym Ojcem, Chrystus mistyczny nasz Nim jednoczy, Jednem słowem Chrystus mistyczny to Kościół dopełniający swego Przełożonego i uzupełniony przez Niego.

 Jak każde ciało, i Kościół (czyli mistyczne Ciało Chrystusa) również posiada duszę, głowę i inne członki. Głową mistycznego Ciała jest osoba Chrystusa, duszą jego jest Duch Święty przebywający we wszystkich duszach sprawied1iwych, inne zaś członki ciała tworzą ludzie przez chrzest w Chrystusa wszczepieni i w sakramencie bierzmowania za pełnoletnich duchowo uznani", oczem wyraźnie mówi św. Paweł: "A l b o w i e m    j a k o    c i a ł o   j e d n o   j e s t,   a   c z ł o n k ó w   m a   w i e l e,   a   w s z y s t k i e   c z ł o n k i    c i a ł a,   c h o ć    i c h    w i e l e   j e s t,    w s z a k ż e   s ą   j e d n e m  c i a ł e m:   t a k ż e   i    C h r y s t u s.   A l b o w i e m    w    j e d n y m   D u c h u   m y    w s z  y s c y    w    j e d n o    c i a ł o    j e s t e ś m y    o c h r z c z e n i...   a   w s z y s c y    j e d n y m   d u c h e m   j e s t e ś m y    n a p o j e n i" (l Kor. 12,12-13), czyli bierzmowani.

 Członki ciała różnią się od siebie, zatem i Kościół tworzy wielką różnorodność członków - ludzi." B o   i   c i a ł o   n i e   j e s t   j e d e n   c z ł o n e k   a l e   w i e l e.   J e ś l i b y   r z e k ł a   n o g a,   i    ż e   m n i e  j e s t   r ę k ą,   n i e   j e s t e m   z   c i a ł a:  i   c z y   d l a t e g o   z   c i a ł a    n i e   j e s t?   ..B ó g  p o ł o ż y ł   c z ł o n k i,    k a ż d y    z    n i c h   w   c i e l e    j a k o    c h c i a ł" (1 Kor.12,14-15.18),.. W y    j e s t e ś c i e   c i a ł e m   C h r y s t u s o w e m,   i    c z ł o n k a m i    z   c z ł o n k u.    A    B ó g    c i    p o s t a n o w i ł    n i e    k t ó r y c h    w    K o ś c i e l e,    n a p r z ó d   A p o s t o ł ó w,   p o   w t ó r e   p r o r o k ó w,   p o    t r z e c i e   n a u c z y c i e l i,    p o t e m   m o c y,   n a d t o   ł a s k i    u z d r a w i a n i a,   p o s ł u g o w a n i a,    r z ą d z e n i a,   r ó ż n o ś c i   j ę z y k ó w    i    w y k ł a d a n i a    m ó w.    I    c z y    w s z y s c y   A p o s t o ł a m i?   I   c z y   w s z y s c y    p r o r o k a m i? (1 Kor. 12, 27-29).

 Tę naukę św. Pawła zwięźle określa kard. Mercier: "Jesteście członkami - pisał w jednym ze swych listów pasterskich - duchowego organizmu żyjącego, którego głową jest Chrystus, i którego członkami wy jesteście razem ze wszystkimi ochrzczonymi"'. Św. Grzegorz z Nyssy wyraził się w tym przedmiocie jeszcze jędrniej: "Wszystek Kościół jest ciałem Chrystusa". Apostolstwo świeckich przybiera w świetle tej nauki Pawłowej wygląd o niezwykłej treści i wyrazistości. Nietrudno spostrzec, że w mistycznem Ciele Chrystusa - według słów św. Pawła - najważniejsza rola przypada głowie, ona jest związką całego mistycznego organizmu i ogniskiem, gdzie zgromadzone są wszystkie powiewy życiodajne. Chrystus - głowa - oddziaływana wszystkie członki Ciała mistycznego i na wszystkie razem wzięte, i na każdego z osobna. "Członki tylko w ten - czas sprawują czynności życia - pisze dalej w swym liście kard. Mercier - gdy głowa niemi kieruje i je ożywia". Chrystus przenika i ożywia wszystkie członki Kościoła i wiąże je ze sobą w jedną nierozerwalną całość wiązką miłości, i w ten sposób cały Kościół ma się stać jakby drugim realnym Chrystusem.

C.d.n.



Mysterium Christi: czasopismo liturgiczne, 1931/2 R.3 nr3/ , str. 115-118

piątek, 4 grudnia 2020

Ścienny 'Kalendarz katolicki' AD 2021 już dostępny!

Prezentujemy Państwu z największą radością w całkowicie nowej odsłonie - ścienny 'Kalendarz katolicki' na Rok Pański 2021 z tradycyjnym kalendarzem liturgicznym według Missale Romanum 1920 (z późniejszymi zmianami aż do 1954 r. - bez zmian poczynionych przez komisję liturgiczną Hannibala Bugniniego). Kalendarz wydany został przez Redakcję Pisma "Myśl Katolicka – Organ Katolików Świeckich", we współpracy i z pomocą Redakcji Pisma "Katolik  – Głos Katolickiej Tradycji". Przy tworzeniu niniejszego kalendarza korzystaliśmy przede wszystkim z nieocenionego "Mszału Rzymskiego z dodaniem nabożeństw nieszpornych" o. G. Lefebvre'a OSB, w tłumaczeniu oo. Benedyktynów tynieckich z 1949 r. oraz innych źródeł, jak również z rady i pomocy Wielebnego xiędza Rafała Trytka ICR, duszpasterza wiernych Rzymskich Katolików integralnych w Polsce.

Przy dniach oznaczono święta, uroczystości, patronów, kolor szat liturgicznych, dzień postny oraz najważniejsze święta państwowe lub ludowe. Wszystkie informacje w formie czytelnych ikonograficznych znaków. Kalendarium ilustrują piękne dzieła sztuki sakralnej i religijnej różnych autorów, z okresu późnego średniowiecza i wczesnego renesansu (XV / XVI wiek). 

Wierni katolicy rzymscy integralni znajdą tu również cenne wskazania dotyczące dyscypliny postnej kreślonej przez aktualny, nowy Kodeks Prawa Kanonicznego z 1917 roku, który rozróżnia trzy typy postów: jakościowy (abstinentia) – polegający na wstrzymaniu się od spożycia mięsa; ilościowy (ieiunium) – polegający na ograniczeniu się do jednego sytego posiłku w ciągu dnia i dwóch mniejszych; ścisły (ieiunium et abstinentia) – polegający na jednoczesnym ograniczeniu się do jednego posiłku dziennie do sytości, jak i na wstrzymaniu się od spożywania potraw mięsnych. Jest to więc połączenie postu jakościowego i ilościowego. Jak zawsze kalendarz uwzględnia Obchody Suchych Dni które sięgają najdawniejszej epoki Kościoła i obejmują trzy dni tygodnia związane ściśle z Męką Chrystusa, czyli dni modlitw i postu obchodzone w środę, piątek i sobotę na początku każdej pory roku.

Jest to jedyny na chwilę obecną, w pełni katolicki i tradycyjny kalendarz, wydany w naszej Ojczyźnie z uwzględnieniem wszystkich świąt dla diecezyj polskich (zwłaszcza dla archidiecezyi krakowskiej, na terenie której znajduje się nasza kaplica), z którego wszyscy wierni katolicy w Polsce mogą bez obaw korzystać, nie narażając się przy tym na korzystanie ze "zreformowanych" kalendarzy (wg edycji 1962), promowanych przez indultowców i lefebrystów. Zapraszamy do zapoznania się i życzymy owocnego korzystania z tego małego dziełka, stworzonego dla szerzenia większej chwały Bożej, jak i dla własnego zbawienia, ubogacenia duchowego i intelektualnego, wzrastania w umiłowaniu nienaruszonej świętej liturgii Kościoła Świętego oraz życia nią i według niej na co dzień, cały czas nieustannie korzystając z tego niewyczerpanego i niezastąpionego skarbca autentycznie katolickiej Wiary i pobożności wszystkich wieków.

Kalendarz można zamówić pisząc na adres e-mail : myslkatolicka@gmail.com

Koszt druku wynosi 20 zł, płatność z góry. Drukujemy w profesjonalnej drukarni, kalendarz składa się z 13 osobnych, jednostronnie drukowanych, kolorowych kart na grubym papierze kredowym w formacie A3, całość złączona na spirali.

Dostępność ograniczona! W razie potrzeby będziemy dodrukowywać kolejne egzemplarze, dlatego czas oczekiwania na wysyłkę może się wydłużyć do max. 30 dni (bardziej opłaca się drukować kilkanaście / kilkadziesiąt egzemplarzy jednocześnie, niż każdy z osobna, inaczej cena byłaby wyższa). 

Kalendarz dostępny będzie również od 25. XII w kaplicy krakowskiej.

Redakcja Myśli Katolickiej - Organu Katolików Świeckich