NOWOCZESNE WOLNOŚCI
W OŚWIETLENIU ENCYKLIK
WOLNOŚĆ SUMIENIA – WOLNOŚĆ WYZNANIA
WOLNOŚĆ PRASY – WOLNOŚĆ NAUCZANIA
HENRYK HELLO
DOKTOR TEOLOGII
–––––––
DODATKI
I. – Czy może być tolerowaną wolność nauczania błędów?
Odpowiedź. – Wolność nauczania w pojęciu liberalnym, to znaczy wolność nauczania błędu, w pewnych wypadkach, z wielkimi zastrzeżeniami może być tolerowana. Odsyłamy tutaj do treści paragrafu o tolerancji złej prasy. Zasady rozstrzygnięcia są te same w obu wypadkach. Wolność nauczania błędu nigdy nie jest prawem, nigdy nie jest postępem; w żadnym wypadku nie jest dozwolonym pożądać, domagać się jej, przyznawać ją dla niej samej i może ona być tylko tolerowaną podobnie, jak są tolerowane pewne obrzydłe w swej istocie rzeczy, w celu, przypuśćmy, niedopuszczenia do nieporządku, który mógłby być następstwem słusznej zresztą represji; w ogóle zaś dla przyczyn podanych przez Papieża w Encyklice Libertas i z zastrzeżeniami tamże wskazanymi.
Ale nigdy w Państwie chrześcijańskim nauczanie błędów nie może być nawet tolerowanym, gdy je szerzą urzędowi nauczyciele; albowiem oni nauczają w imieniu Państwa, które wprost jest odpowiedzialnym.
II. – Co sądzić o przyjętym dziś przez pewnych katolików systemie, wedle którego ojcowie rodzin w każdej gminie mieliby wolność rozstrzygnięcia, czy szkoła może być chrześcijańską lub neutralną?
Odpowiedź. – 1-o System ten oczywiście byłby złem mniejszym, niż obecny ustrój, który wszystkim szkołom rządowym narzuca świeckość, neutralność, a w rzeczywistości nauczanie w duchu wolnomyślnym. Byłoby to mniejsze zło, albowiem w ten sposób z liczby wszystkich szkół gminnych, które byłyby oddane na pastwę kaprysu nauczycieli, i narażone na wszystkie niebezpieczeństwa zawarte w błędzie, należałoby wyłączyć szkoły chrześcijańskie. Oczywiście bowiem większość ojców rodzin wybrałoby szkołę chrześcijańską.
2-o System ten nie powinien być uważany jako dobry sam w sobie, tym mniej jako najlepszy. System taki byłby tylko mniejszym złem, niż inny, oto wszystko. W istocie bowiem ojcowie rodzin nie mają prawa ani moralnej władzy pozwalać na wychowanie dzieci swoich poza obrębem religii; nie posiadają też prawa ani chcieć ani nawet pozwolić na rozpowszechnianie w szkołach nauk przeciwnych prawdzie. W każdym razie są wytłumaczeni, gdy z powodu wielkich przeszkód nie mogąc posyłać dzieci do szkoły chrześcijańskiej, każą im uczęszczać do szkoły świeckiej. Jednakże tylko względy tolerancji nie pozwalają im tego poczytać za grzech. W takim razie powinni w inny sposób starać się o nauczanie dzieci katechizmu. Powinni również postarać się o sprostowanie błędów, które uczniowie słyszeli w szkole.
Skoro sami ojcowie rodzin nie mają prawa wyboru nauczycieli według swojej woli, ani szkół chrześcijańskich, czy świeckich, – to nikt nie ma prawa nadawać im przywileju takiego wyboru; pożałowania też godnym jest, że niektórzy zwolennicy tego systemu zachwalają go jako normalny i prawidłowy. Jest on przecież zupełnie sprzeczny z prawami Bożymi, z nauką Kościoła i z rozumem.
Pamiętajmy zresztą, że nauczanie chrześcijańskie, udzielane poza szkołą jest zupełnie niewystarczające. Kościół nie zadawala się nim; doświadczenie zaś pouczyło wszystkich wychowawców, że chrześcijańska szkoła jest niezbędna. Kościół jest mądrzejszy, niż politycy.
Teksty przytoczone w tym dziełku są nader ścisłe. A wszyscy wojujący za dobrą sprawę powinni je rozważyć, przyswoić je sobie, nie mieszać prawa z mniejszym złem, tolerowanym tylko w pewnych wypadkach i z pewnymi zastrzeżeniami. To byłoby właśnie oddaniem hołdu należnego prawdzie, sprawiedliwości i nieprzedawnionym prawom Kościoła Chrystusowego.
III. – Co sądzić o systemie, który ogranicza obowiązek poddania swojego ducha i nauki samym tylko dogmatom wiary uroczyście określonym przez Kościół – a więc o systemie, który wszystko inne uważa za opinie, zdania wolne, niezależne.
Odpowiedź. System ten został przez Kościół potępiony.
W istocie bowiem: 1-o "przedmiotem wiary katolickiej – mówi kardynał Mazzella w Kursie Teologii wykładanym w Kolegium Rzymskim (1) – jest wszystko, co nam przedkłada Kościół jako prawdę Bożą objawioną". Dalej tak mówi uczony profesor:
"Kościół może nam przedkładać przedmiot wiary bądź przez wyrok uroczysty lub też za pośrednictwem zwykłego i powszechnego organu swego". I na poparcie swojego twierdzenia przytacza dogmatyczny list Piusa IX do arcybiskupa monachijskiego (z 21 grudnia 1863).
"Gdyby rozchodziło się – mówi Papież – o poddanie się, wymagające aktu boskiej wiary, to nie powinno być ograniczone do rzeczy podanych przez ścisłe orzeczenie soborów powszechnych, lub papieży rzymskich i Stolicę Apostolską, lecz ma się rozciągać także do rzeczy przedłożonych przez urząd zwyczajny całego Kościoła, na świecie rozpowszechnionego, jako przez Boga objawionych, a uważanych za zgodą powszechną i stałą przez teologów katolickich, jako wchodzących w dziedzinę wiary".