Katolicyzm ma własność pionu – odchyleń nie znosi.
Cytaty na nasze czasy:

"Jeśli kiedykolwiek zetkniecie się z chlubiącymi się tym, że są wierzący, że są oddani Papieżowi, i chcą być katolikami, ale nazwanie klerykałami mają za największą obrazę, powiedźcie uroczyście, że oddane dzieci Papieża to ci, którzy są posłuszni jego słowu i we wszystkim go słuchają, a nie ci, którzy czynią zabiegi, by uniknąć wypełnienia jego rozkazów lub aby naleganiem godnym ważniejszych spraw wymusić na nim zwolnienia czy dyspensy tym boleśniejsze, im większe wyrządzają szkody lub zgorszenie. [...]"

(Fragment przemówienia św. Piusa X wygłoszonego do kardynałów na konsystorzu 27 maja 1914 r. - Testament duchowy św. Piusa X)

czwartek, 24 października 2019

List otwarty do ambasadora Hiszpanii w Polsce ws. ekshumacji gen. Francisco Franco.


Łódź, dnia 23 października 2019 roku

Jego Ekscelencja

Francisco Javier Sanabria Valderrama

Ambasador Królestwa Hiszpanii w Polsce

Ekscelencjo,

W związku z zapowiedzianą przez rząd Królestwa Hiszpanii ekshumacją z grobu w Dolinie Poległych doczesnych szczątków gen. Francisco Franco Bahamonde, regenta Królestwa Hiszpanii, wyrażamy nasz sprzeciw wobec próby zakłamywania historii i naruszania spokoju zmarłych, co jest zjawiskiem obcym naszej cywilizacji.

Jako przedstawiciele narodu, który doświadczał przez kilkadziesiąt lat tragicznych skutków ustroju wdrażanego przez Związek Sowiecki, być może lepiej od zaślepionych ideologicznie przedstawicieli władz hiszpańskich rozumiemy, co groziło Hiszpanii po 1936 roku, a czemu zapobiegły siły prawicowe, kierowane przez generała Franco. I tak wszelkie cierpienia, które w latach ustroju komunistycznego spotykały polskich patriotów, były mizernym cieniem antykościelnego, komunistycznego i anarchistycznego szału, jaki ogarnął tzw. siły republikańskie w trakcie wojny domowej w Hiszpanii. Już w trakcie trwania wojny domowej sytuację w Hiszpanii Polakom przybliżał wybitny narodowiec, Jędrzej Giertych w książce “Hiszpania bohaterska”.

O ile różnie można patrzeć na ustrój zaprowadzony po 1939 roku w Hiszpanii przez gen. Franco i Falangę Hiszpańską, to nie ulega wątpliwości, że wszystko było lepsze od losu jaki spotkałby Hiszpanię pod rządami Frontu Ludowego, do którego dziedzictwa najwyraźniej odwołuje się premier Sanchez.

Ponadto w cywilizacji łacińskiej, do której należy zarówno Polska, jak i Hiszpania, groby, niezależnie od tego kto w nich spoczywa, są świętością. Naruszanie spokoju zmarłych dla osiągnięcia doraźnych celów politycznych jest barbarzyństwem. Tylko komuniści i naziści chcieli pognębić swoich wrogów nawet po śmierci, czego liczne dowody można po dziś dzień znaleźć w Polsce.

Próby pisania historii na nowo wbrew oczywistym faktom, to metody znane nam z działań władz komunistycznych w naszym kraju w latach 1945-89. Jak widzimy do takich wzorców odwołuje się obecny rząd hiszpański, co jest smutnym obrazem upadku dzisiejszej Europy. Jako przedstawiciele polskiej prawicy przyłączamy się do głosów wszystkich uczciwych Hiszpanów i Europejczyków, protestując przeciwko ekshumacji generała Franco.

Z poważaniem,

Kamil Klimczak, prezes Klubu imienia Romana Dmowskiego

Jan Waliszewski, Akcja Narodowa

Arkadiusz Miksa, Klub imienia Romana Dmowskiego Warszawa

prof. Jacek Bartyzel, wykładowca akademicki, profesor nauk społecznych

prof. Adam Wielomski, wykładowca akademicki, profesor nauk społecznych

Artur Zawisza, poseł na Sejm IV i V kadencji

***

Gliwice, dnia 24 października 2019 roku

Michał Mikłaszewski, redaktor naczelny pisma "Myśl katolicka - Organ Katolików Świeckich", oraz serwisu internetowego "Tenete Traditiones".

(Źródło: https://dzienniknarodowy.pl/list-otwarty-ambasadora-hiszpanii-w-polsce-ws-ekshumacji-gen-francisco-franco/)

czwartek, 3 października 2019

Zapowiedź "beatyfikacji" Stefana [kard.] Wyszyńskiego - ostatniego Prymasa Polski.

Stefan [kard.] Wyszyński - arcybiskup metropolita gnieźnieński i warszawski
oraz prymas Polski w latach 1948 – 1965
Modernistyczny Neokościół zapowiedział że dokona "beatyfikacji" Stefana Wyszyńskiego. Pseudopapież Bergoglio upoważnił watykańską "Kongregację do Spraw Kanonizacyjnych" do ogłoszenia dekretu o "cudzie" za wstawiennictwem "Czcigodnego Sługi Bożego" kard. Stefana Wyszyńskiego. Oznacza to, że "proces beatyfikacyjny" zakończył się i wkrótce poznamy datę i miejsce uroczystej "beatyfikacji" – poinformowało Biuro Prasowe Archidiecezji Warszawskiej.

Bergoglio przyjął wczoraj na audiencji "prefekta" "Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych", "kard." Angelo Becciu i upoważnił tę dykasterię do opublikowania ośmiu dekretów. Jeden z nich dotyczy "cudu" za przyczyną kard. Stefana Wyszyńskiego – poinformowało na oficjalnych stronach watykańskie biuro prasowe. Wkrótce, być może w ciągu najbliższych tygodni, możemy spodziewać się kolejnego komunikatu "Stolicy Apostolskiej": zostanie w nim podana data "beatyfikacji" oraz jej miejsce. Dowiemy się także, kto w imieniu "papieża" dokona promulgacji (ogłoszenia) dekretu o "beatyfikacji". Przypomnijmy, że "kard." Kazimierz Nycz wyraził nadzieję, że "beatyfikacja" odbędzie się w Warszawie. Proces rozpoczął się w 1989 r. a zakończył w 2019 r.

Kim był kard. Stefan Wyszyński? Był na pewno ostatnim jak dotąd Prymasem Polski. To nie ulega wątpliwości. Został mianowany na ten urząd w 1948 r. przez Papieża Piusa XII i objął go ważnie i legalnie, nie był przed przyjęciem tego urzędu jawnym heretykiem. Był także biskupem Kościoła katolickiego (miał ważną, katolicką sakrę biskupią) oraz Kardynałem Świętego Kościoła Rzymskiego (mianowany także przez Piusa XII, w 1953 r.). Jednak okoliczności jego wyboru na urząd prymasowski są co najmniej bardzo dziwne i podejrzane. Po śmierci Augusta kard. Hlonda, ostatniego z wielkich Prymasów Polski, jego naturalnym następcą był Biskup łomżyński - J.Exc x Stanisław Kostka Łukomski (który celebrował uroczystości pogrzebowe zmarłego Prymasa). Wyszyński nie był wówczas w ogóle brany pod uwagę. Jednak Bp. Łukomski wracając z pogrzebu kard. Hlonda z Warszawy do Łomży zginął w "wypadku samochodowym". W rzeczywistości jednak był to zwyczajny mord dokonany przez komunistów, Bp. Łukomski był bowiem prawdziwie nieugięty i niezłomny (w przeciwieństwie do Wyszyńskiego, o czym parę słów powiemy później). Prawdopodobne jest też że w ten mord zamieszane było także środowisko modernistyczne, które współpracowało z komunistami w destrukcji polskiego Kościoła. Do tego środowiska należał także i Wyszyński (grupa z Lasek etc.). Co prawda nie ma żadnych dowodów na jakiekolwiek powiązania Wyszyńskiego czy jakiegokolwiek innego duchownego z tym zabójstwem, ale dziwnym trafem w "wypadku" nie zginął ani kierowca Bp. Łukomskiego, ani jego sekretarz. I również dziwnym "zbiegiem okoliczności" po śmierci Bp. Łukomskiego pojawiła się nagle kandydatura młodego wówczas Bp. Wyszyńskiego, związanego z modernistycznym i podejrzewanym o związki z masonerią środowiskiem Lasek.

Fakty są jednak takie, że Wyszyński od początku swych rządów wykazywał się brakiem stanowczości i bezwzględnej obrony zasad zarówno w kwestiach religijnych, jak i politycznych. W latach 50'tych pozwolił na swobodne rozprzestrzenianie się modernistycznych trendów i awansy osób podejrzanych o modernizm, które później okazały się czołowymi modernistami. Doprowadził do wyświęcenia na biskupa młodego krakowskiego modernisty - Karola Wojtyły w dniu 28 września 1958 r. - na kilkanaście dni przed śmiercią Piusa XII (Wojtyła nie miał wówczas nawet 40 lat, był natomiast znany z tego że np. już ok 1950 r. wbrew przepisom liturgicznym odprawiał nielegalne i świętokradcze msze w szałasach pasterskich lub na kajakach przodem do ludu, i wprost mówił że już za kilka lat będzie je odprawiał po polsku, to wszystko działo się pod nosem Wyszyńskiego, który nic z tym nie robił, za takie naganne zachowanie Wojtyła powinien zostać co najmniej suspendowany, on jednak został... biskupem...). Niedługo później Wojtyła otrzymał kolejny awans, na ordynariusza krakowskiego, jeszcze w czasie trwania Vaticanum II, w 1964 r., widocznie w nagrodę za sprzyjanie modernistom i destrukcję Wiary katolickiej dokonaną na tym zbójeckim pseudo-soborze.

W latach 60'tych Wyszyński razem z Wojtyłą i grupą kilkudziesięciu polskich biskupów wziął udział w obradach zbójeckiego Vaticanum II. Prymas Polski kard. Stefan Wyszyński zasiadał w "Prezydium Soboru" oraz w "Sekretariacie do spraw Nadzwyczajnych". Wojtyła należał zdecydowanie do frakcji liberalnej (tzw. "postępowej"), natomiast Wyszyńskiego zaliczyć można do grupy tzw. centrum, które głosowało w większości w zgodzie z wytycznymi i propagandą frakcji liberalnej (wspomina o tym m.in. abp. Marcel Lefebvre w swojej książce "Oni Jego zdetronizowali" oraz "Oskarżam Sobór"). W 1965 r. Wyszyński podpisał (podobnie jak Wojtyła) heretyckie dokumenty Vaticanum II, zwłaszcza jawnie heretycką konstytucję "o Kościele w świecie współczesnym" Gaudium et spes (Wojtyła był jednym z aktywniejszych członków jej zespołu przygotowawczego i przyczynił się do ostatecznego jej kształtu), "konstytucję dogmatyczną o Kościele"  Lumen gentium, "Dekret o ekumenizmie" Unitatis redintegratio, "Deklarację o stosunku Kościoła do religii niechrześcijańskich" Nostra aetate, oraz "Deklarację o wolności religijnej" Dignitatis humanae. Wszystkie te dokumenty są jawnie heretyckie, sprzeczne z Magisterium Kościoła katolickiego, naukami wszystkich poprzednich Papieży i Soborów Powszechnych, a zwłaszcza nauczeniem wielkich Papieży ostatnich dwustu lat - od Grzegorza XVI aż do Piusa XII włącznie, którzy potępiali te błędy i zwalczali je (liberalizm, wolność religijną, modernizm, fałszywy ekumenizm, błędne poglądy o Kościele i świecie). Wszystkie te błędy zostały potępione m.in. w Syllabusie Papieża Piusa IX, w wielu encyklikach Papieskich, m.in. Quanta cura Piusa IX, Libertas Leona XIII, Pascendi Św. Piusa X, Mortalium Animos Piusa XI, oraz Mystici corporis Piusa XII. W chwili podpisania heretyckich dokumentów Vaticanum II Wyszyński, Wojtyła jak i wszyscy inni, którzy je podpisali, stali się jawnymi heretykami i wykluczyli się sami automatycznie z Kościoła katolickiego, tracąc przy tym wszelką jurysdykcję i prawo do urzędów kościelnych (stało się to najpóźniej w tym momencie, zakładając że wcześniej nie wiedzieli nic o heretyckich intencjach Roncalliego i Montiniego, inaczej już wcześniej byli heretykami i schizmatykami, uznając ich za Papieży).

O tym co działo się później wszyscy już dość dobrze wiedzą. Herezjarcha Montini (pseudo-papież "Paweł VI") w 1965 r., jeszcze w trakcie trwania soboru wprowadził pierwszą "reformę liturgiczną", w której dopuścił celebracje mszy przodem do ludu oraz w językach narodowych, w 1967 r. przedstawił po raz pierwszy projekt NOM (tzw. "msza normatywna") który został wówczas odrzucony przez większość biskupów. Ostatecznie w 1969 r. (w pierwszą niedzielę Adwentu b.r. minie dokładnie 50 lat) wprowadził ten sam projekt, z niewielkimi poprawkami (m.in. zmiana definicji w "ogólnym wprowadzeniu", jednak istota pozostała bez zmian) - czyli heretycką i bluźnierczą judeo-protestancką nową "msze" (Novus Ordo Missae - NOM), która stała się nowym kultem nowej posoborowej religii modernistycznejgo Neokościoła (znacznie bardziej pasującym do nowej ekumeniackiej doktryny Vaticanum II niż katolicka Msza Św.). Spełniły się więc dokładnie marzenia i słowa Wojtyły z lat 50'tych, za które został by niewątpliwie ekskomunikowany przez jednego z wielkich Papieży, jak choćby św. Pius X. Wyszyński wszystkie te zmiany zaakceptował, przyjął i konsekwentnie aczkolwiek bardzo powoli i rozważnie wprowadzał je w naszym Kraju (zgodnie z wytycznymi samego Montiniego, który nie chciał natychmiastowej rewolucji, obwaiał się bowiem oporu). To on jest bezpośrednio odpowiedzialny za zniszczenie katolickiej Wiary i Kościoła w Polsce. Nie popełnił błędu który popełnili skrajnie liberalni biskupi na zachodzie, wprowadzając wszystkie zmiany radykalnie, od razu, w ten sposób powodując zdecydowany opór i narodzenie się środowisk "tradycjonalistycznych". Wyszyński przyjął strategię typową dla konserwatysty novus ordo, strategię prezentowaną i dopracowaną do perfekcji przez takich modernistów jak Józef Ratzinger, i jego współcześni następcy ("kard" Burke, Sarach, "abp" Schneider etc.). Strategia ta polega na bardzo powolnym wprowadzaniu zmian, tylko na tyle na ile jest to absolutnie konieczne, z zachowaniem wielu dotychczasowych form zewnętrznych, oprawy, zwyczajów, a nawet zezwolenie czy popieranie powrotu pewnych czysto zewnętrznych elementów tradycyjnych. Jest to tzw. "hermeneutyka ciągłości", jak to określił Ratzinger, czyli inaczej modernizm ubrany w tradycyjne szaty, i posługujący się katolicką terminologią. Znamy to doskonale z przykładów historycznych, w ten sam sposób postępowali anglikanie, i dlatego udało się im zwieść 99 % angielskich katolików...

Wiemy więc że Wyszyński nie bronił Wiary katolickiej przed modernistami, wręcz przeciwnie, przyjął modernizm, stanął po stronie rewolucji modernistycznej i doprowadził walnie do upadku Katolicyzmu nad Wisłą, i to z gorszymi skutkami niż w krajach zachodnich, gdzie spora część katolików zorientowała się w sytuacji i sprzeciwiła się modernistom odchodząc z fałszywego "kościoła", tworząc skupiska Kościoła katolickiego, które chociaż rozproszone, dziś funkcjonują prężnie, w wielu krajach istnieją liczne katolickie parafie, szkoły, klasztory oraz seminaria duchowne. W Polsce niestety do tego poziomu jest nam bardzo daleko... To oczywiście zamyka jakąkolwiek dyskusje w sprawie ewentualnej beatyfikacji Wyszyńskiego (której mógłby dokonać katolicki Papież, kiedy tylko znowu będzie). Heretyk nie może być Świętym Kościoła katolickiego. Niektórzy jednak próbują usprawiedliwiać Wyszyńskiego stwierdzając że co prawda, był modernistą, ale był też wielkim Polakiem, patriotą, (politykiem?) i zrobił dużo dobrego dla Polski, bronił Kościół przed komunistami etc. Już samo postawienie sprawy w ten sposób pokazuje, że taka osoba nie posiada katolickiego myślenia, nie ma tego co konieczne - sensum catholicum, sensum fidei (czyli zmysłu Wiary). Katolik NIGDY, pod żadnym pozorem, nie może odróżniać polityki od religii (podobnie jak nie może odróżniać życia prywatnego od publicznego). Dla wierzącego katolika polityka jest zawsze podporządkowana zasadom Religii, nigdy nie odwrotnie. Podobnie zresztą jak każda inna dziedzina życia. Katolik nie ma podwójnej, potrójnej czy poczwórnej moralności jak np. żydzi czy protestanci. Katolik ma tylko jedną moralność, tylko jeden system i hierarchię wartości - katolicką. Tak więc ktoś kto jest heretykiem, a więc wrogiem Wiary katolickiej, nie może jednocześnie być patriotą ani prawdziwie kochać Ojczyzny, nie może zrobić dla niej niczego obiektywnie dobrego, gdyż najważniejszym dobrem Ojczyzny jest to, aby była ona katolicka, aby synowie jej Narodu byli dobrymi katolikami i zbawili swe dusze. Nie ma większego dobra Ojczyzny. Dobra doczesne i materialne, nawet wolność, są wobec tego niczym.