ROZDZIAŁ V
O UZGADNIANIU WOLI NASZEJ
Z WOLĄ BOŻĄ
WYRAŻONĄ PRZEZ PRZYKAZANIA
Bóg niezmiernie pragnie, abyśmy zachowali przykazania, jak o tym świadczy Pismo Święte. Czy mógłby to pragnienie lepiej wyrazić jak obietnicą wspaniałych nagród dla tych, którzy zachowują Jego prawo, oraz groźbą straszliwej kary dla tych, którzy to prawo gwałcą? Dawid woła więc: Ty na to dałeś swoje przykazania, by pilnie ich przestrzegano (Ps 119,4).
Otóż miłość upodobania, widząc to pragnienie Boga, chce Mu się przypodobać przez wypełnianie Jego prawa, natomiast miłość życzliwa , chcąc wszystko poddać Bogu, poddaje tym samym nasze pragnienie i wolę woli przez Boga wyrażonej. Z niej zatem wypływa nie tylko zachowanie przykazań, lecz zarazem ich umiłowanie, co Dawid przepięknie wyraża w psalmie 119, jakby tylko w tym celu napisanym:
O, jakże ukochałem prawo Twoje Panie!
Myśl moja w rozważaniu jego nie ustanie -
Miłuję przykazania i rozkazy Twoje
Nad złoto, topaz cenię i nad skarby swoje!
Jak słodkie podniebieniu święte Twoje mowy,
Wdzięczniejsze ustom moim nad plater miodowy
Dla wzbudzenia w sobie tej świętej i zbawiennej miłości przykazań należy wpatrywać się ich przedziwne piękno. Jak niektóre czyny dlatego są złe, że są zakazane, a inne dlatego zakazane, że są złe - tak też są są dobre i bardzo pożyteczne. Wszystkie więc przykazania są bardzo dobre i godne umiłowania, bowiem przykazanie sprawia, że jedne czyny stają się dobre, gdyż bez niego takie by nie były, i przymnaża dobra tym czynom, które chociażby nie były nakazane i tak byłby dobre. Nie przyjmujemy dobra za dobrą monetę, jeżeli nam je podaje nieprzyjazna ręka. Spartanie nie chcieli iść za zdrową i zbawienną radą złego człowieka, dopóki jej nie powtórzył ktoś zacny. Natomiast dar od przyjaciela zawsze jest miły. Najłagodniejsze ustawy bywają przykre, jeśli je dyktuje tyrańskie i okrutne serce, a okazują się niezwykle miłe, skoro miłość je nakazuje. Służba była dla Jakuba jakby królowaniem, bo płynęła z miłości. O jak mile i upragnione jest jarzmo prawa niebieskiego, gdy je wkłada na nas Król tak godny miłości!
Wielu ludzi zachowuje przykazania tak jak się połyka lekarstwo, a mianowicie bardziej z obawy przez potępieniem po śmierci niż dla szczęścia, jakie daje życie zgodne z wolą Zbawiciela. Są ludzie, którzy, choćby samo lekarstwo było nader przyjemne w smaku, niechętnie je przyjmują jedynie dlatego, że nazywa się lekarstwem. Tak samo istnieją dusze mające wstręt do uczynków nakazanych, tylko dlatego, że są nakazane. Powiadają, że pewien człowiek przeżył spokojnie osiemdziesiąt lat życia w wielkim mieście Paryżu, nie opuściwszy go ani razu, ale ledwo otrzymał od króla rozkaz pozostania tam aż do końca życia, natychmiast wyjechał za miasto spojrzeć na pola, chociaż przez całe życie nie miał do tego chęci.
Wielu ludzi zachowuje przykazania tak jak się połyka lekarstwo, a mianowicie bardziej z obawy przez potępieniem po śmierci niż dla szczęścia, jakie daje życie zgodne z wolą Zbawiciela. Są ludzie, którzy, choćby samo lekarstwo było nader przyjemne w smaku, niechętnie je przyjmują jedynie dlatego, że nazywa się lekarstwem. Tak samo istnieją dusze mające wstręt do uczynków nakazanych, tylko dlatego, że są nakazane. Powiadają, że pewien człowiek przeżył spokojnie osiemdziesiąt lat życia w wielkim mieście Paryżu, nie opuściwszy go ani razu, ale ledwo otrzymał od króla rozkaz pozostania tam aż do końca życia, natychmiast wyjechał za miasto spojrzeć na pola, chociaż przez całe życie nie miał do tego chęci.
Kochające serce rozmiłowane jest jednak w przykazaniach - im zaś są trudniejsze, tym bardziej są mu przyjemne i miłe. Dzięki nim lepiej może przypodobać się Umiłowanemu i więcej przysporzyć Mu chwały. Serce kochające wznosi radosne hymny i pieśni, gdy Bóg uczy je swych przykazań i dróg. Wędrowiec, który wesoło zdąża naprzód śpiewając, pozornie dołącza trud śpiewu do trudu wedrówki, w rzeczywistości jednak dodatkowym wysiłkiem pokonuje zmęczenie i znajduje ulgę w trudach. Tak też dusza miłująca znajduje w przykazaniach tak wielką radość, że nic w tym życiu nie może jej przynieść tyle ulgi i wytchnienia, co wdzięczne brzemię nakazów jej Boga. O tym mówi święty psalmista: o Panie, Twoje ustawy, czyli przykazania, stały się dla mnie radosnymi pieśniami na miejscu mego pielgrzymowania (Ps 119,54), traci odwagę i nie może zdobyć się bez rozumu niczym koń i muł (Ps 32,9), traci odwagę i nie może zdobyć się na siły potrzebne do dźwigania tak miłego brzemienia. Przeciwnie, gałązka agnus castus w ręku podróżnika chroni go od znużenia, podobnie krzyż, umartwienie, jarzmo i prawo Zbawiciela - prawdziwego ,,agnus castus", baranka niepokalanego (1 P 1, 19) - jest ciężarem, który ulgę przynosi, pociesza i raduje serce miłujące Majestat Boży. Kto kocha, ten nie czuje trudu, a jeżeli trud czuje, to go miłuje - stwierdza św. Augustyn. Cierpienia zaprawione świętą miłością mają smak słodko-kwaskowaty, przyjemniejszy niż sama słodycz.
W taki to sposób miłość Boża doprowadza nas do uzgodnienia naszej woli z wolą Bożą i do starannego zachowywania przykazań jako bezwzględnego życzenia Boskiego Majestatu, któremu chcemy się podobać. To upodobanie uprzedza radosnym i miłym przynagleniem konieczność posłuszeństwa, jakie na nas prawo nakłada i przemienia tę konieczność w cnotę miłości, a całą trudność - w rozkosz.
Św. Franciszek Salezy, ,,Traktat o Miłości Bożej" str. 422-424
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.