AKCJA KATOLICKA W ŚWIETLE NAUKI
By dobrze zrozumieć nasze członkostwo w Chrystusie, należy sięgnąć myślą wstecz aż do Adama. Po upadku naszych pierwszych rodziców zerwało się nie tylko ich ścisłe zjednoczenie z Bogiem, lecz i całej ludzkości, gdyż wszyscy zgrzeszyliśmy w Adamie. Dogmat o grzechu pierworodnym jest kamieniem węgielnym nauki chrześcijańskiej. Grzech Adama odziedziczyliśmy wszyscy, wybawił nas od niego i jego następstw nowy Adam - Chrystus. W myśl tego dogmatu "ludzkości nie należy wyobrażać sobie jako sumy istot, które powstają jedne po drugich i jedne po drugich giną, ani też jako sumy ludzi, połączonych wspólnym węzłem pochodzenia od jednego i tego samego ojca, a ze sobą zjednoczonych jedynie wspólnością rodzaju. Ludzkość należy rozumieć jako jednego człowieka. Ludzie, dzięki swemu pochodzeniu, swej naturze cielesnej i duchowej, są tak ściśle ze sobą spojeni, tak jedni od drugich uzależnieni, w myśleniu i chceniu, czuciu i postępowaniu tak dalece ze sobą związani, ich życie, ich cnoty i grzechy są tak solidarne, że Pan Bóg w swoich zamiarach, zdążających do zbawienia świata, mógł ich brać jedynie jako całość i jedność, jako jednego człowieka". W takiem pojmowaniu ludzkości prawie że śmiertelne spustoszenie poczyniło odrodzenie humanistyczne, głoszące, że odkryło człowieka, ukrytego przez chrześcijaństwo XII i XIII wieku. Indywidualizm i subjektywizm wyzuły człowieka na przód z Boga, a następnie z poczucia wspólnoty z ludźmi; człowiek został odosobniony w swojem "ja". Oderwany od życiodajnego pnia jedności, człowiek neopogańską kulturą humanizmu karmiony szukał namiastki dawnego "jednego człowieka". I w ten sposób zabłądził umysł ludzki na beznadziejne i bezpowietrzne wyżyny "nadczłowieka" Nietschego, mającego tylko pogardę dla człowieka. Nadczłowiek zajął miejsce samego Boga, człowiek zaś zginął. Taki sam los spotkał człowieka humanistycznem odrodzeniem oświeconego i w kolektywizmie Marxa: tutaj człowiek również zginął w bezdusznych szponach zbiorowaści. Humanizm pogański zamiast wywyższyć człowieka - co było jego szumnie głoszonem hasłem! - przyczynił się do jego poniżenia: z istoty, na obraz Boży stworzonej za 400 lat kiełkowania i rozrastania się idei humanistycznych stała się w wieku XIX zwyczajna kategorja gospodarcza. Pozbawiony kultury duchowej człowiek, nie mając oparcia ani o Boga, ani o ludzi, jako członków" jednego człowieka" - stał się niewolnikiem niskich, nieludzkich żywiołów. Im bardziej oddalał się indywidualizm i subjektywizm od punktu kulminacyjnego duchowości chrześcijańskiej (Św. Dominik - św. Franciszek - Giotto - Dante - Św. Tomasz), tem bardziej nieszczęśliwym stawał się w swojem tylko "ja" zaślepiony człowiek. Lecz nastąpiło otrzeźwienie." Czujemy, że jest nam niewygodnie w ciasnej celce pustelniczej naszego "ja", i chcielibyśmy uciec od siebie. I odkryliśmy prawdę, że nie jesteśmy sami, lecz jest obok nas, z nami, dokoła nas cała ludzkość. Ze zdumieniem stwierdzamy, że wewnętrznie należymy do tej ludzkości, że z nią łączy nas wspólność bytu i losu, nawet solidarność odpowiedzialności, że dopiero przez ludzkość dochodzimy do pełnego własnego "ja", i że lista nasza dopiero w ludzkości i przez ludzkość rozszerza się w całego człowieka". Na duchowych ruinach humanistycznego odrodzenia rodzi się postać naszego człowieka, w pierwszym (grzeszącym) i drugim (od grzechu wyzwalającym) Adamie zakorzenionego. Po rozpacz1iwem doświadczeniu osamotnienia, człowiek dzisiejszy z radością się wczytuje w naukę św. Pawła, że wszyscy tworzymy jedno ciało Chrystusowe. "Wielu nas jednem ciałem jesteśmy w Chrystusie, a każdy z osobna jeden drugiego członkami" (Rzym .12, 5). Indywidualiści stają się uniwersalistami. Po palmę zwycięstwa sięga Kościół katolicki, pojęty jako jedność wszystkich odkupienia pragnących ludzi w Chrystusie. Zapewnia nas o tem św. Paweł: ,,B o k t ó r z y k o l w i e k j e s t e ś c i e o c h r z c z e n i w C h r y s t u s i e: o b l e k ł i ś c i e s i ę w C h r y s t u s a. N i e j e s t Ż y d a n i G r e c z y n, n i e j e s t n i e w o l n i k a n i w o l n y, n i e j e s t m ę ż c z y z n a a n i n i e w i a s t a. A l b o w i e m w s z y s c y w y j e d n o j e s t e ś c i e w C h r y s t u s i e J e z u s i e (Gal. 3, 27-8).
Według tych( i innych) słów św. Pawła za tem wszyscy chrześcijanie tworzą jedno ciało, którego głową jest Chrystus "C h c ę a b y ś c i e w i e d z i e l i , i ż k a ż d e g o m ę ż a g ł o w ą j e s t C h r y s t u s" (Kor. 11,3.), a m y c z ł o n k a m i " N i e w i e c i e, i ż c i a ł a w a s z e s ą c z ł o n k a m i C h r y s t u s o w e m i" (l Kor. 6,15.)? Jest to tak zw. mistyczne Ciało Chrystusa w przeciwstawieniu do ciała naturalnego. W swem dziele "La theo1ogie de St. Paul", O. Prat taką podaje różnicę między Chrystusem naturalnymi Chrystusem mistycznym: "Chrystus naturalny, Słowo wcielone, Kapłan - Ofiara Ka1warji, jest jedną i to główną częścią Chrystusa mistycznego; Chrystus naturalny nie jest tedy całym Chrystusem mistycznym. Chrystus mistyczny, to szczep winny ze swemi gałązkami, to drzewo oliwne ze swemi konarami, to Jezus oblubieniec ze swą oblubienicą - Kościołem, to głowa ze wszystkiemi członkami ciała. Chrystus naturalny nas zbawił, Chrystus mistyczny nas uświęca; Chrystus naturalny umarł za nas, Chrystus mistyczny żyje w nas; Chrystus naturalny nas pogodził ze swym Ojcem, Chrystus mistyczny nasz Nim jednoczy, Jednem słowem Chrystus mistyczny to Kościół dopełniający swego Przełożonego i uzupełniony przez Niego.
Jak każde ciało, i Kościół (czyli mistyczne Ciało Chrystusa) również posiada duszę, głowę i inne członki. Głową mistycznego Ciała jest osoba Chrystusa, duszą jego jest Duch Święty przebywający we wszystkich duszach sprawied1iwych, inne zaś członki ciała tworzą ludzie przez chrzest w Chrystusa wszczepieni i w sakramencie bierzmowania za pełnoletnich duchowo uznani", oczem wyraźnie mówi św. Paweł: "A l b o w i e m j a k o c i a ł o j e d n o j e s t, a c z ł o n k ó w m a w i e l e, a w s z y s t k i e c z ł o n k i c i a ł a, c h o ć i c h w i e l e j e s t, w s z a k ż e s ą j e d n e m c i a ł e m: t a k ż e i C h r y s t u s. A l b o w i e m w j e d n y m D u c h u m y w s z y s c y w j e d n o c i a ł o j e s t e ś m y o c h r z c z e n i... a w s z y s c y j e d n y m d u c h e m j e s t e ś m y n a p o j e n i" (l Kor. 12,12-13), czyli bierzmowani.
Członki ciała różnią się od siebie, zatem i Kościół tworzy wielką różnorodność członków - ludzi." B o i c i a ł o n i e j e s t j e d e n c z ł o n e k a l e w i e l e. J e ś l i b y r z e k ł a n o g a, i ż e m n i e j e s t r ę k ą, n i e j e s t e m z c i a ł a: i c z y d l a t e g o z c i a ł a n i e j e s t? ..B ó g p o ł o ż y ł c z ł o n k i, k a ż d y z n i c h w c i e l e j a k o c h c i a ł" (1 Kor.12,14-15.18),.. W y j e s t e ś c i e c i a ł e m C h r y s t u s o w e m, i c z ł o n k a m i z c z ł o n k u. A B ó g c i p o s t a n o w i ł n i e k t ó r y c h w K o ś c i e l e, n a p r z ó d A p o s t o ł ó w, p o w t ó r e p r o r o k ó w, p o t r z e c i e n a u c z y c i e l i, p o t e m m o c y, n a d t o ł a s k i u z d r a w i a n i a, p o s ł u g o w a n i a, r z ą d z e n i a, r ó ż n o ś c i j ę z y k ó w i w y k ł a d a n i a m ó w. I c z y w s z y s c y A p o s t o ł a m i? I c z y w s z y s c y p r o r o k a m i? (1 Kor. 12, 27-29).
Tę naukę św. Pawła zwięźle określa kard. Mercier: "Jesteście członkami - pisał w jednym ze swych listów pasterskich - duchowego organizmu żyjącego, którego głową jest Chrystus, i którego członkami wy jesteście razem ze wszystkimi ochrzczonymi"'. Św. Grzegorz z Nyssy wyraził się w tym przedmiocie jeszcze jędrniej: "Wszystek Kościół jest ciałem Chrystusa". Apostolstwo świeckich przybiera w świetle tej nauki Pawłowej wygląd o niezwykłej treści i wyrazistości. Nietrudno spostrzec, że w mistycznem Ciele Chrystusa - według słów św. Pawła - najważniejsza rola przypada głowie, ona jest związką całego mistycznego organizmu i ogniskiem, gdzie zgromadzone są wszystkie powiewy życiodajne. Chrystus - głowa - oddziaływana wszystkie członki Ciała mistycznego i na wszystkie razem wzięte, i na każdego z osobna. "Członki tylko w ten - czas sprawują czynności życia - pisze dalej w swym liście kard. Mercier - gdy głowa niemi kieruje i je ożywia". Chrystus przenika i ożywia wszystkie członki Kościoła i wiąże je ze sobą w jedną nierozerwalną całość wiązką miłości, i w ten sposób cały Kościół ma się stać jakby drugim realnym Chrystusem.
C.d.n.
Mysterium Christi: czasopismo liturgiczne, 1931/2 R.3 nr3/ , str. 115-118
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.