O trzech czynnikach Królestwa Bożego:
O sprawiedliwości, o radości, o pokoju.
(Ciąg dalszy)
3. O r a d o ś c i.
Jakżeż błędne pojęcia posiadają liczni „ludzie nowocześni" o radości! Mówi się często, że prawdziwa radość polega na usposobieniu głośnem, dowcipnem, zwracającem na siebie uwagę otoczenia, a posiadającem miarę swoją w liczbie rozbawionych adherentów i adoratorów rozentuzjazmowanych. Tymczasem pod tego rodzaju „radością" kryje się często próżność umysłowa, słabość i przewrotność woli i pustka serca.
Radość prawdziwa zaś suponuje przytomność dobra w woli czyli posiadanie przez wolę celu swego. Innemi słowy radość suponuje doskonałość woli czyli miłość w prawdziwem tego słowa znaczeniu.
Nie przeczymy, że mogą zachodzić objawy radości zmysłowej w ten czas, kiedy władze zmysłowe pożądawcze doszły do przedmiotu dążenia swego. Jednakże jest to radość w niewłaściwem tego słowa pojęciu, gdyż stany tego zmysłowego zadowolenia są przelotne, niestałe i nie zawsze uporządkowane przez rozum poprawny. Radość w właściwem tego wyrazu znaczeniu mieści się w duszy i jest owocem miłości. Jest ona z istoty swej spoczynkiem woli będącej w posiadaniu dobra swego. Rodzi się radość nasamprzód wtedy, kiedy wola przez t. zw. miłość pożądającą doszła do posiadania celu swego. Nadto objawia się radość w duszy wtenczas, kiedy człowiek spostrzega, że ukochana przez niego osoba, chociaż jemu nie przytomna, posiada dobro i doskonałość sobie odpowiadającą (np. przyjaciel cieszy się z doskonałości moralnej przyjaciela). Ten rodzaj radości jest owocem t. zw. miłości życzliwej.) Wyższą jest radość drugiego rodzaju, gdyż jest ona czystszym i bezinteresowniejszym owocem miłości.
To też z miłości Bożej może zrodzić się dwojaka miłość. Nasamprzód może czysta i bezinteresowna miłość Boga, która rozpala się pod wpływem kontemplacji nieskończonej dobroci Bożej, zrodzić radość najszlachetniejszą dotyczącą wyłącznie dobroci i mądrości Bożej pojętej w sobie.
Pozatem do miłości Boga dołączyć się może nadzieja, przez którą oczekujemy dla siebie współudział w dobroci Bożej. Wtenczas rodzi się radość, która dotyczy dobroci Boga o tyle, o ile w niej udział bierzemy. Udział zaś bierzemy w dobroci Bożej przez poznanie i miłość nadprzyrodzoną, które nigdy wyczerpująco objąć nie mogą nieskończonej doskonałości Bożej. Natomiast dobroć Boża w sobie jest nieskończona i żadnej nie zawiera zmazy złego.
Stąd też ten drugi rodzaj radości, który rodzi się z miłości i nadziei, jest niższy od tamtego, co się z czystej miłości wywodzi, gdyż obejmuje przedmiot formalny ciaśniejszy od przedmiotu formalnego radości bezinteresownej.
Z nauki Doktora Anielskiego co dopiero naszkicowanej wynikają ważne konsekwencje dotyczące istoty radości chrześcijańskiej. Pierwsze przebłyski radości rodzą się tam, gdzie rozpoczyna się życie nadprzyrodzone czyli miłość chrześcijańska. Radość zaś znika wtenczas, kiedy umiera życie nadprzyrodzone, czyli kiedy człowiek popełni grzech ciężki. Tam bowiem, gdzie panuje nieuporządkowana miłość własna, rodzi się smutek, zgryźliwość i pesymizm. Zatem chrześcijanin, który posiada łaskę uświęcającą posiada zawsze fundamentalną podstawę radości, i nigdy w prawdziwem tego słowa znaczeniu nieszczęśliwym być nie może. Stąd też bardzo pięknie śp. Ks. Kardynał Mercier w przemowie jubileuszowej do alumnów Seminarjum LeonaXIII twierdził, że nigdy w życiu swoim nieszczęśliwym nie był gdyż pośród największych trudności, zawodów i przykrości zawsze posiadał możność celebrowania Mszy św. i korzystania z źródła wszelkiej radości. Prawda, że położenie życia ziemskiego nie pozwala nam brać udział w dobroci Bożej w tym stopniu jak to dziać się będzie w niebieskiej ojczyźnie, jednakże z drugiej strony nic i nikt, z wyjątkiem grzechu ciężkiego, nie może zatarasować chrześcijanowi na ziemi źródło i podstawę radości. Jak pięknie i dobitnie więc mówi św. Paweł do chrześcijan: „Radujcie się w Panu bezustannie, jeszcze raz powtarzam, radujcie się ... Pan jest bliski" (Filip.4,4).
Ponieważ radość najszlachetniejsza odnosi się do nieskończonej dobroci Bożej w sobie pojętej, która jest wspólnym przedmiotem kontemplacyj wszystkich chrześcijan, stąd nabiera ona niebywałego i powszechnego znaczenia społecznego, gdyż w zarodku znajduje się ona w duszy każdego chrześcijanina będącego w stanie łaski uświęcającej. Jest ona innemi słowy owocem społecznym miłości nadprzyrodzonej, toteż św. Paweł zalicza radość do znamion charakterystycznych Królestwa Bożego.
Nieprzyjacielem radości jest to, co niszczy Królestwo Boże w duszach chrześcijan, mianowicie nieuporządkowana miłość własna i grzechy z niej płynące. Natomiast Miłość Boga tudzież uporządkowana miłość własnej doskonałości oraz dobra bliźniego są źródłami prawdziwej radości, warunkiem zaś jej rozwoju jest sprawiedliwość. Tym sposobem łączą się w Królestwie Bożem sprawiedliwość, miłość i radość w jedną harmonijną całość.
4. O p o k o j u.
Zagadnie niepokoju bywa dzisiaj gorąco rozstrząsane, gdyż dużo ludzi zdaje sobie sprawę z tego, że ani podpisanie dyplomatycznych traktatów pokojowych ani założenie laikalnej Ligi Narodów nie sprowadzi pokoju na ziemię. Toteż gorączkowe próby zaprowadzenia i utrzymania pokoju społecznego idą w parę z pytaniem, na czem pokój w najgłębszej istocie swej polega.
Nie tylko w dziedzinie społecznej, lecz również w życiu osobistem ludzi XX wieku zagadnienie pokoju zajmuje jedno z naczelnych miejsc, boć rozdźwięk istniejący, w duszach dążących z natury swej do dobra ogólnego, a pogrążonych w codziennych troskach, słabościach i upadkach, które je oddalają od doskonałości i szczęścia jest aż nad to wyraźnym dowodem na brak prawdziwego pokoju. Toteż twierdzić możemy, że dzisiaj prawie każdy człowiek umysłem swoim „nastawiony" jest na zagadnienie pokoju, wolą swoją do, niego dąży, a sercem za pokojem tęskni.
Klasyczne określenie pokoju podał nam św. Augustyn w 19 księdze dzieła „ O Państwie Bożem" w rozdziale 13. Doktor z Hypony określa tam pokój jako „stałość porządku", wyliczywszy poprzednio kilka objawów pokoju ogólnego. Następnie objaśnia św. Augustyn, że porządek polega na tem, by każde jestestwo zajmowało miejsce jemu się należące. Tutaj już uwydatnia się związek ścisły, aczkolwiek pośredni, który zachodzi między pokojem i sprawiedliwością: sprawiedliwość bowiem jest warunkiem pokoju, w znaczeniu już powyżej określonem.
Św. Tomasz z Akwinu zaś rozwinął i pogłębił naukę augustyńską o pokoju. Zwraca on mianowicie uwagę na to, że cechą charakterystyczną pokoju jest zgodność pożądań jednej jednostki czyli wewnętrzna harmonja danego jestestwa. To właśnie odróżnia pokój od zgody, która w znaczeniu swoim zawiera tylko zgodność porządań i dążeń rozmaitych jednostek. Stąd wynika ważna konsekwencja, mianowicie nauka, że punkt ciężkości pokoju nie leży na terenie społecznym, lecz w dziedzinie jednostek. A zatem drogą do pokoju może być tylko odrodzenie osobiste, bez którego prawdziwego dojścia do pokoju niema.
Toteż Doktor Anielski podkreśla, że owa stałość, o której mówi św. Augustyn, polega na tem, że zgadzają się z sobą wszystkie dążenia i pożadania jednego człowieka. Przez to jednakże żywioł społeczny nie jest wykluczony. Św. Tomasz bowiem zaznacza wyraźnie, że do pojęcia pokoju należy tak wewnętrzna zgodność dążeń jednoski, jak zdolność pożądań mnogości ludzi, tudzież, że pokojowi sprzeciwia się rozdźwięk wewnętrzny człowieka i roźdźwięk i istniejące między ludźmi społecznieżyjącymi.
Spokojnie więc i bez przeszkód odbywające się posiadanie lub dążenie do doskonałości jest najgłębszą istotą pokoju.
Powyższe krótkie naszkicowanie istoty pokoju udawadnia nam, że pokój jest dziełem czyli owocem miłości, gdyż miłość jedynie, będąc doskonałym stanem woli, potrafi dokonać tej harmonji wewnętrznej i społecznej, na której polega pokój.
Najwspanialszy opis drogi prowadzącej do pokoju znajduje się w Komentarzu św. Tomasza do Ewangelji św. Mateusza w rozdziale 5,gdzie Doktor Anielski objaśnia siódme błogosławieństwo „Błogosławieni pokój czyniący, albowiem oni Dziećmi Bożymi nazwani będą".(Mat.5,9) Powtórzywszy definicję pokoju św. Augustyna św. Tomasz dodaje, że pokój polega na tem,by wszyscy ludzie zajmowali należące się im w planie Opatrzności Bożej miejsce. Potrójna zaś droga prowadzi do pokoju. Na samprzód duchowa natura człowieka powinna być poddana Bogu, powtóre dążenia i siły zmysłowe winne podporządkować się duchowi czyli poprawnemu rozumowi, wreszcie człowiek powinien ustosunkować się zgodnie czyli pokojowo do bliźnich swoich. Po wypełnieniu tych trzech warunków dopiero nastąpi zupełna harmonja wewnętrzno - społeczna człowieka, która jednakże dopiero u Świętych Pańskich staje się rzeczywistością, gdyż świat z wszystkiemi siłami i potęgami przyrodzonemi ostatecznego pokoju nam dać nie może. Wreszcie zaznacza św. Tomasz, że przez pokój wraz z miłością człowiek dochodzi do wiecznego szczęścia swego czyli dostępuje pełności Królestwa Bożego.
To też słusznie stwierdzić możemy, że pokój przyrodzony, aczkolwiek zawsze niedoskonały, jest najwyższem dobrodziejstwem dla ludzkości, podczas gdy w porządku nadprzyrodzonym pokój jest wespół z radością ostatnim kwiatem i owocem miłości chrześcijańskiej i działalności łaski Bożej w duszach chrześcijan
Powyższe określenie pokoju pozwala nam rozumieć w sposób głębszy zamiary i drogi obecnego Ojca św .Piusa XI. Jego dążenie do celu nadprzyrodzonego, na której polega prawdziwy pokój pod względem społecznym, suponuje jedność wiary i uczestniczenie w miłości nadprzyrodzonej. Stąd Ojciec św. tak wielką wagę przywiązuje do akcji misyjnej i do unji kościołów. Poza tem powinna istnieć większa aniżeli dotychczas harmonja dążeń pomiędzy hierarchją Kościoła św. i wiernymi, zatem sprawa akcji katolickiej, czyli współ udziału ludzi świeckich w krzewieniu wiary i miłości chrześcijańskiej idzie zupełnie w kierunku programu pokojowego Piusa XI. Wreszcie punktem ciężkości pokoju jest odrodzenie się osobiste, nadprzyrodzona harmonja wewnętrzna człowieka. Stąd w swej Encyklice jubileuszowej z roku 1929 Ojciec św. kładzie specjalny nacisk na rekolekcje i ćwiczenia duchowne jak ona najlepszy środek dojścia do pokoju wewnętrznego.
Jedność wspaniała, tłumacząca się specjalnem działaniem Ducha Świętego, przeciąga się, niby złota nić, poprzez dzieło nadprzyrodzone papieża Piusa XI. Żaden dyplomata, żaden działacz Ligi Narodów, żaden z wielkich bohaterów ludzkości nie wymyślił programu, który możnaby choć w przybliżeniu porównać z programem pokoju Ojca św. Warto więc zorjentować i zapalić ku niemu wolę swoją i w tym celu przyglądnąć się bliżej praktycznym wskazówkom, które z zasad nauk podanych nam przez Namiestnika Chrystusowego wynikają.
Gniezno.
Ks. Dr .Kazimierz Kowalski.
Szkoła Chrystusowa R. 1 (1930) T. 1; str. 195-203
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.