DZIEŃ X.
Chór Serafów.
Widziałem Pana siedzącego na stolicy
wysokiej, wyniosłej, a Serafini stali przed
Nim. Izaj. VI. 1.
Nim. Izaj. VI. 1.
1. Serafy najbliżej Boga postawieni, najpierwszy, najwyższy chór nieba stanowią. Posiadają doskonałości innych anielskich chórów, ale nadewszystko pałają najwyższą miłością: miłość przewyższa ich wiedzę i wszelkie inne doskonałości. Miłość wyniosła ich nad Wszystkie inne chóry, bo choć i inne chóry miłują Boga, ale ci wszystkie w niej przewyższają. Upojeni miłością, są w nieustannem Uniesieniu, zachwycie. To też pismo św. nazywa ich Serafami, a wyraz hebrajski seraphim oznacza płomienny, gorejący, ognisty, pełen blasku, jasności, światła. Nadto ten wyraz w piśmie św. użyty, oznacza mnogość, dla oznaczenia, nietylko mnogości Aniołów tego chóru, ale zarazem dla wskazania, że miłość ogarnia wszystko, zespala wszystko, jeden stanowi węzeł połączenia, zgody.
O Panie i Boże! pięknie Twą Istotę określił Jan św. gdy rzekł: „Bóg jest miłością“. Słusznie też i te chóry, które nad inne w tej cnocie górują, tą cnotą miłości do Ciebie najbardziej są zbliżeni. O błogosławione Serafiny! w stawiajcie się za mną, uproście dla mego serca zimnego ogień prawdziwej miłości Bożej, którym wy gorejecie, uproście mi i miłość bliźniego, aby jako między wami miłość sta nowi wdzięczne jedności ogniwo, tak i między nami jeden duch, jedno było serce.
2. Święty Dyonizy opisując miłość Serafów, te jej naznacza znamiona: 1. Miłość ich jest zawsze czynną, to jest, nieustannie zajętą jedynym , ulubionym przedmiotem, miłością Boga i rzeczy Boskich; nie ustają nigdy, ale bez odpoczynku wykonywają akty tej miłości. 2. Miłość ich jest ognistą, nigdy nie ostyga, nie słabnie, nie zmniejsza się. Dodawajcie ogniowi materyału palnego, a nie zagaśnie, owszem, coraz bardziej się rozżarza, wszystko ogarnia: taką jest i miłość Serafów płomienna, wszystko ogarniająca; płomienniejsza nawet niż ogień, gdyż ognia płomienie opadają, ich zaś miłość ani na chwilę nie zmniejsza się nigdy. 3. Przenikająca, wszystkie przeszkody trawiąca, wzbijająca się najwyżej do Bóstwa i najściślej ich z Bogiem łącząca, Bóg jest bowiem sam miłością, kto zatem wedle św. Pawła mieszka czyli płonie miłością, ten w Bogu mieszka, a Bóg w nim. 4. Oczyszczająca, ogień traw i plewę, słomę, zatwardza glinę; ale złoto oczyszcza, dodaje mu najpiękniejszego połysku; tak miłość ognista, jednocząca ich najściślej z Bogiem, nad najczystsze złoto czyściejszymi je czyni. Tak jest, wszystkie te przymioty widział Izajasz prorok w Serafach rozpłomienionych, stojących przed Panem przy Jego stolicy i śpiewających Święty, Święty, Święty. Na głos ich wzruszały się niebiosa. Jeden z Serafów, kiedy się dotknął kamykiem ognistym ust proroka Izajasza, ten najzupełniej został oczyszczonym.
O Panie i Boże! rozważając miłość Serafów, płomienną, oczyszczającą, pojmuję, dla- czegoś rzekł Magdalenie: „Odpuszczono jej wiele, bo umiłowała wiele". Jej serce zapłonęło Serafów miłością, słusznie zatem ten święty ogień strawił w niej wszystko złe, oczyścił ją zupełnie. O Panie, kiedyś mi dał serce, daj mi też i miłość Serafów w tem sercu! serce moje, kiedyś stworzone dla Boga, miłujże Go całą twą potęgą. Uproście mi Serafy niebios naprzód łaskę doskonałego oczyszczenia serca, a następnie i płonącą miłość stwórcy mojego.
3. Miłość Boga seraficzna, zawsze czynna, Czysta, wiedzie do poświęcenia, do heroizmu. Poświęcenie Jezusa Chrystusa dla ludzi jest najwyższe, prawdziwie Boskie, bo też i Jego miłość była najwyższa, prawdziwie Boska. Nikt większej nie może okazać miłości, jak i gdy swą duszę za umiłowanych wydaje. Jezus nietylko raz na Kalwaryi wydał się na śmierć, ofiarował i poświęcił się za nas z miłości, ale całe życie Jego od chwili poczęcia było nieustanną ofiarą. Umarł, ale i po śmierci chciał zostawić nieustanny dowód swej Boskiej miłości: utaił się w Sakramencie i codziennie; w najśw. mszy ofierze przedstawia krew swoją, swe Serce Ojcu Przedwiecznemu; daje się ludziom, aby ich serca gorzały miłością. Kościół Boży pojmuje to poświęcenie, chce do serc wiernych wprowadzić ową miłość seraficzną, na zewnątrz w poświęceniu się okazującą, i dlatego, przy każdej mszy św. ofierze, po dwakroć, przy rozpoczęciu najważniejszych jej części, przed ewangielią i w prefacyi na wstępie do kanonu i podniesienia, wzywa serafów, albo raczej przypomina wiernym ich płomienną miłość, aby również, jak serafy, płonęli Boskim ogniem na słowa ewangelii i przy podniesieniu. Przez taką dopiero seraficzną miłość i męczeństwo i wszelkie poświęcenie nabywa swej ceny; tu się odnoszą słowa św. Pawła: miłość znosi wszystko, wytrwa wszystko, miłość nigdy nie zginie.
Taka miłość bez zewnętrznego nawet męczeństwa zyskuje koronę, nazwę męczenników. Tu się tłómaczą owe na niektórych świętych ciałach wyrażone blizny, stygmata ran Chrystusowych, o których św. Paweł powiada: „ Ja piętna Pana Jezusowe na ciele mem noszę."
O Boże! otoczon Serafów chórem, przez ich miłość i przyczynę daj mi płomienną miłość do serca, abym obraz ran i męki Twojej miał zawsze wyrażony w mej duszy.
PRZYKŁAD.
Biedna ziemia nasza, ten podnóżek Boży, padół płaczu, i ona niekiedy posiada prawdziwych Serafów. Są Święci, którym Kościół przyznał szczytny tytuł seraficznych. Do ta kich należą: św. Bonawentura, św. Katarzyna Seneńska, św. Teressa, ale najgłówniej św. Franciszek z Assyżu, tej wysokiej godności miano pozyskał, a z nim oraz i cały zakon przezeń utworzony. Seraf kamykiem tylko dotknął się ust Izajasza Proroka, lecz na ciele św. Franciszka blizny Zbawiciela naszego wycisnął. Kościół tej pamiątki pod dniem 17-go września obchodzi święto, zwane blizn św. Franciszka, i w lekcyi na ten dzień czytamy co następuje:
Wierny sługa Chrystusów Franciszek, na dwa lata niż ducha niebu oddał, gdy na wyniosłej górze Alyerno w osobności, na cześć św. Michała Archanioła post rozpoczął, w niebiańskiej kontemplacyi zachwycony i żywym Płomieniem niebiańskich pożądań rozpalony, pewnego poranka, około uroczystości Podwyższenia św. Krzyża, ujrzał niby postać Serafa, o sześciu płomieniach, świetnych skrzydłach, z wyżyn nieba zstępującego. Kiedy w szybkim biegu w powietrzu do sługi Bożego się zbliżył, dały się widzieć nie tylko skrzydła, ale zarazem i wizerunek ukrzyżowanego; ujrzał bowiem nogi i ręce rozciągniojie i do krzyża przybite, a sześć skrzydeł w taki sposób ułożone, iż dwa ponad głową wyciągnione były, dwa średnie rozłożone do unoszenia się w powietrzu, dwa wreszcie ostatnie okrywały całe ciało. Na ten widok, wpadł w zdumienie, uczuł naraz w duszy i pociechę i boleść: pociechę, z powodu tak cudownego, łaskawie sobie przedstawionego widzenia; boleść, co jak miecz przeszyła jego serce, gdy zobaczył okrutne do krzyża przybicie. Zrozumiał, pouczony przez Serafa w duszy, znaczenie widzenia: iż jakkolwiek nędza cierpienia ciała, seraficznej nieśmiertelności ducha nie odpowiada, dlatego jednak ma to widzenie, ażeby, jako miłośnik Chrystusa poznał, iż tegoż Jezusa Chrystusa w sobie i na sobie najlepiej wyrazić może, nie przez męczeństwo ciała, ale raczej przez seraficzne upały miłości do Ukrzyżowanego. Znikło widzenie, ustała rozmowa, ale tak mocno rozgorzała seraficznym płomieniem wewnątrz jego dusza; tak ciało jak gdyby najgwałtowniejszym ogniem wypiętnowane na sobie zewnątrz wyobrażenie ukrzyżowanego uczuło, iż zaraz na rękach i nogach ukazały się znaki przebicia gwoździami, jak gdyby wewnątrz utkwionych i na zewnątrz, na wywrót wychodzących; na boku zaś prawym ukazała się rana, jak gdyby od przebicia włócznią... Zszedł z góry Franciszek św., unosząc obraz ukrzyżowanego Chrystusa, już nie na tablicach drewnianych lub kamiennych wyryty, ale palcem Boga na pergaminie własnego ciała wypisany.
Wierny sługa Chrystusów Franciszek, na dwa lata niż ducha niebu oddał, gdy na wyniosłej górze Alyerno w osobności, na cześć św. Michała Archanioła post rozpoczął, w niebiańskiej kontemplacyi zachwycony i żywym Płomieniem niebiańskich pożądań rozpalony, pewnego poranka, około uroczystości Podwyższenia św. Krzyża, ujrzał niby postać Serafa, o sześciu płomieniach, świetnych skrzydłach, z wyżyn nieba zstępującego. Kiedy w szybkim biegu w powietrzu do sługi Bożego się zbliżył, dały się widzieć nie tylko skrzydła, ale zarazem i wizerunek ukrzyżowanego; ujrzał bowiem nogi i ręce rozciągniojie i do krzyża przybite, a sześć skrzydeł w taki sposób ułożone, iż dwa ponad głową wyciągnione były, dwa średnie rozłożone do unoszenia się w powietrzu, dwa wreszcie ostatnie okrywały całe ciało. Na ten widok, wpadł w zdumienie, uczuł naraz w duszy i pociechę i boleść: pociechę, z powodu tak cudownego, łaskawie sobie przedstawionego widzenia; boleść, co jak miecz przeszyła jego serce, gdy zobaczył okrutne do krzyża przybicie. Zrozumiał, pouczony przez Serafa w duszy, znaczenie widzenia: iż jakkolwiek nędza cierpienia ciała, seraficznej nieśmiertelności ducha nie odpowiada, dlatego jednak ma to widzenie, ażeby, jako miłośnik Chrystusa poznał, iż tegoż Jezusa Chrystusa w sobie i na sobie najlepiej wyrazić może, nie przez męczeństwo ciała, ale raczej przez seraficzne upały miłości do Ukrzyżowanego. Znikło widzenie, ustała rozmowa, ale tak mocno rozgorzała seraficznym płomieniem wewnątrz jego dusza; tak ciało jak gdyby najgwałtowniejszym ogniem wypiętnowane na sobie zewnątrz wyobrażenie ukrzyżowanego uczuło, iż zaraz na rękach i nogach ukazały się znaki przebicia gwoździami, jak gdyby wewnątrz utkwionych i na zewnątrz, na wywrót wychodzących; na boku zaś prawym ukazała się rana, jak gdyby od przebicia włócznią... Zszedł z góry Franciszek św., unosząc obraz ukrzyżowanego Chrystusa, już nie na tablicach drewnianych lub kamiennych wyryty, ale palcem Boga na pergaminie własnego ciała wypisany.
Ks. Stanisław Ulanecki ,,Miesiąc Aniołów czci nieba i ziemi Królowej Najświętszej, Niepokalanej Dziewicy Maryi i Wszystkich Chórów Niebiańskich." str.57-63
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.