§ 71. Grecka Schizma.
«Zasłona kościelna rozdarła się na dwie części.»
Mat.. 27, 51.
Twórcą greckiej schizmy, która odłączyła wschodni czyli grecki Kościół, od rzymskiego głównego, czyli macierzystego Kościoła, jest Focjusz. Przebiegły ten człowiek, wsparty knowaniami i gwałtami dworu cesarskiego, wstąpił w roku 858 na stolicę patryarchy w Konstantynopolu. Początkowo starał się o pozyskanie sobie łaski papieskiej niegodnemi pochlebstwami i darami. Gdy mu się to jednak nie udało, zrzucił maskę i ośmielił się potępić zachodni czyli rzymski Kościół, jakoby tenże odstąpił od wiary i chrześcijańskich zwyczajów praojców.
Oszczerca ten został wprawdzie później złożony ze swej godności przez cesarza Leona VI. i umarł w r. 891, ale zarzewie niezgody, które wzniecił, tliło ciągle pod popiołem, aż go znowu w późniejszych czasach w potężny płomień rozdmuchał chciwy zaszczytów Michał Cerularyusz, który w roku 1043 został wyniesiony na patriarchę Konstantynopolitańskiego. Powtórzył on pierwotne oszczerstwa Fociusza przeciw Rzymowi i tak umiał podburzyć lud i duchowieństwo, że nastąpiło zupełne oderwanie wschodniego Kościoła, od zachodniego.
Odtąd nie ustawali Papieże i zgromadzeni na powszechnych Soborach Biskupi, nawoływać odłączonych do zgody Kościoła. Ale chociaż te usiłowania zdawały się obiecywać tu i ówdzie wielki pożytek i pojedyncze Biskupstwa wróciły rzeczywiście do macierzystego Kościoła (unici) to jednak rozdwojenie trwa ciągle aż do dni dzisiejszych. Grecki Kościół, z którego wyszli niegdyś najwięksi Ojcowie i najsławniejsi Święci, jest dotąd jak odcięta od pnia winna gałązka sucha i zwiędła; a nieszczęsna schizma, czyli odłączenie od rzymskiego Kościoła, istnieje dzisiaj jeszcze tak samo, jak kiedy powstała pod cesarzami w Konstantynopolu.
Pierwszych dziesięciu Metropolitów Rusi, począwszy od Metropolity Michała (roku 988), zostawało niewątpliwie w unii z Rzymem. Książęta ruscy wyznawali się otwarcie synami Kościoła katolickiego; nowo obranemu Metropolicie wkładano na skronie, na znak unii z Rzymem, relikwie świętego Klemensa, Papieża i Męczennika. Dopiero od rządów dwulicowego Nicefora (r. 1104), zaczęła się wkradać schizma do Kościoła świętego na Rusi; a po śmierci tegoż (roku 1119) w miarę zmienności usposobienia Metropolitów, cała Ruś raz była schizmatycką, to znowu zbliżała się do Rzymu. Nastały wówczas najsmutniejsze dla niej czasy, które zakończyły się rozkładem Metropolii ruskiej na trzy metropolie : halicką, kijowsko-litewską i moskiewską. Wszystkiemi rządzili po prostu ruscy książęta, bo Metropolici prawie żadnego znaczenia nie mieli; a skoro te kraje dostały się pod panowanie tatarskie, wówczas Metropolici ruscy u hana tatarskiego potwierdzenia żebrać byli zmuszeni. Oprócz utraty wiary świętej, naturalnem następstwem takich rządów, były ustawiczne zdzierstwa, które do ostateczności Rusinów oburzyły, kiedy niejaki Fociusz, grek z Konstantynopola, przysłany na Metropolitę kijowskiego roku 1408, zrabowawszy skarby z Kościołów ruskich z niemi do Grecyi uciekł. Widząc to Witołd Książe Litewski, rządzący wówczas w imieniu Władysława Jagiełły na Rusi, zwołał synod prowincyalny Biskupów ruskich do Nowogródka 1413 roku i tamże złożono Focjusza z urzędu, a na jego miejsce obrano Cemiwlaka 1-go, wiernego unitę. Dlatego schizmatycy nie chcąc uznać jego władzy, obrali sobie innego i odtąd zaczęła się smutna historia schizmy w krajach ruskich. Niedługo potem, kiedy Turcy zagładą zagrozili państwu Greckiemu, ówczesny cesarz Jan Paleolog czując się zmuszonym pomocy i obrony szukać u Papieża Eugeniusza IV. okazał się gotowym do połączenia się z Kościołem katolickim.
Zwołano tedy powszechny Sobór do Florencyi 1439 i tam grecki Kościół połączył się z Kościołem rzymskim, aktem uroczystym, który z małymi wyjątkami wszyscy Biskupi, tak greckiego jak i łacińskiego Kościoła podpisali.
Ponieważ jednak to pojednanie nie było szczerem, odstępowało stopniowo coraz więcej Greków od Kościoła Rzymskiego, a łączyło się jak dawniej z patriarchą Konstantynopalitańskim, dopuścił więc Pan Bóg, że Turcy pod dowództwem Mahomeda II. zniszczyli państwo Wschodnie i zabrali je pod swą władzę 1453 roku, w sam dzień Zielonych Świąt, jakby za karę że Bóstwa Ducha świętego uznać nie chcieli. Odtąd Grecy niechcący się poddać najwyższej Głowie Kościoła, musieli na się przyjąć ciężkie i sromotne jarzmo tureckie, a patryarcha Konstantynopolitański zawisłym został zupełnie od sułtana tureckiego, u którego swą władzę i godność sobie kupować musiał. Z ruskich Biskupów na Soborze Florenckim obecnym był Izydor, metropolita Kijowski, i ten w imieniu całej Rusi podpisał akt połączenia się z Kościołem świętym. Tak on jak i następcy jego blisko przez 100 lat pozostali wierni przy świętej unii i dopiero roku 1520 jedność ta rwać się poczęła, głównie za sprawą cara Iwana III. który sam nie chcąc przyjąć unii buntował rusinów nasyłając im coraz to liczniejszych ajentów schizmy. Około roku 1587 Jeremiasz, patriarcha Konstantynopolitański złożony z urzędu swego za to, że sułtanowi nie mógł żądanej za tę godność sumy wypłacić, przybył na Ruś w celu zebrania funduszów i wyświęcił w Wilnie Michała Rahozę na Metropolitę Kijowskiego, ale skoro się tenże żądanej za wyświęcenie kwoty wzbraniał zapłacić, zagroził mu Jeremiasz złożeniem z urzędu. Ale Rahoza zwoławszy na Synod wszystkich Biskupów Rusi, przyjął wraz z nimi i uznał ponownie zwierzchnictwo Papieża, zobowiązawszy się wszelkimi sposobami szerzyć i utrzymywać unię. Na następnym synodzie Litewskim w Brześciu roku 1594, na który także łacińskich Arcybiskupów i Biskupów zaproszono, unia uroczystym aktem potwierdzoną została. Dwóch delegatów wysłano do Rzymu w celu złożenia przysięgi i wyznania wiary w obecności Ojca świętego. Byli to: Hippacy Pociej i Cyryli Terlecki. Ojciec święty Klemens VIII. przyjął ich z największą serdecznością, przez co ich serca zupełnie dla siebie podbił. Ojciec święty osobnym pismem polecił szczególniejszej opiece Zygmunta III. Biskupów i lud ruski, lubo ten król sam wszelkich zabiegów nie szczędził do utrwalenia unii. Nie brakło atoli tak skrytych jak i jawnych przeciwników unii. Do najzaciętszych należał Konstanty Książe Ostrogski, który w opiekę wziąwszy schizmatyków, założył dla nich drukarnię, gdzie drukowano pisma pełne jadu i nienawiści ku Kościołowi, wyszydzano unitów zarzucając Kościołowi, że Ruś chce pozbawić języka, obrządków i narodowości własnej. Źródło niezgody i rozdrażnienia płynęło z Moskwy. Z tamtąd jak dawniej tak i teraz przybywali coraz nowi podżegacze, którzy buntując przeciw jedności niweczyli prace i zabiegi świątobliwych i gorliwych o unię Biskupów. Przyszło nareszcie do tego, że niesforni schizmatycy nie wzdrygnęli się przed najhaniebniejszą zbrodnią i jeden z nich rzucił się na rynku Wileńskim na Biskupa Pocieja, chcąc go ze świata zgładzić; tak że Biskup zaledwie laską zastawił się przed napaścią i tak życie swe uratował. Nie długo później zamordowanym został święty Jozafat Kuncewicz, Arcybiskup Połocki we własnym domu, oddawszy jako dobry pasterz swą duszę za owce swoje, przez co sobie na męczeńską koronę zasłużył. Główny sprawca tej zbrodni Melecy Smotrycki, wyświęcony na Biskupa przez schizmatyka Teofana z Konstantynopola, poznał później, snać za modlitwą świętego Męczennika, zbrodnię swoją i szczerze za nią żałując pojednał się z Kościołem, zostawszy z najzaciętszego prześladowcy, najgorliwszym krzewicielem unii.
Ze śmiercią Zygmunta III. roku 1633, znikła najdzielniejsza świecka podpora unii w Polsce. Następca jego Władysław IV. nie miał ani odwagi, ani siły dostatecznej do oparcia się schizmatykom, którzy czując nad sobą opiekę Moskwy, stawali się coraz zuchwalszymi. Nareszcie bunt kozaków zaporozkich i następne krwawe wojny za Jana Kazimierza, unii śmiertelny cios zadały. Kozacy bowiem srodze uciskani przez własnych panów, daremnie dopominali się u króla i senatu swobód przynależnych, a nadto ustawicznie buntowani przez Moskwę wystąpili otwarcie pod wodzą Bochdana Chmielnickiego do buntu i w krótkim czasie mieczem i ogniem zniszczyli znaczną część ziemi polskiej. Nareszcie Chmielnicki wraz z całą Kozaczyzn ą poddał się Rossyi, a z tąd wynikły ciężkie wojny które na Polskę wiele nieszczęść i szkód sprowadziły.
Za panowania Jana Sobieskiego zawarty został roku 1686 pokój z Piotrem I. carem moskiewskim. Król ten zajął się szczerze i z lepszym skutkiem sprawą unii. Za jego też czasów wielu dyzunitów powróciło na łono Kościoła katolickiego, a nawet wszyscy Biskupi z wyjątkiem jednego, pod berłem Polskim żyjący, połączyli się z Kościołem świętym. Ostateczne zatwierdzenie unii nastąpiło na Synodzie Zamojskim roku 1720, ziemie atoli odpadle od Polski, nigdy już więcej schizmy nie porzuciły.
Chrystus w Kościele Zarys Historii Kościelnej , str.204 -209
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.