Głosy Dostojników Kościoła
Posłuszeństwo Papieżowi i katolicy integralni
MSGR. GIOVANNI VOLPI
BISKUP AREZZO
––––––––
Urobić w duchu Chrystusowym duchowieństwo i lud – to najwyższe zadanie Biskupa. Tę prawdę właśnie chciał nam przypomnieć obecnie panujący Papież Pius X, nie tylko w pierwszej Swej Encyklice, lecz jeszcze w Swym przedziwnym upomnieniu do kleru "Haerent animo", by prawda ta była nam zawsze przytomna i ożywiała wszystkie czyny nasze.
Jakimże jednak, Czcigodni Bracia, jest ów duch Chrystusowy, który powinien przenikać nasze życie, by każdy z nas mógł powiedzieć z Apostołem: "Żyję już nie ja, ale żyje we mnie Chrystus" (Galat. II, 20)?
Niewątpliwie jest to duch posłuszeństwa.
Chrystus "sam się poniżył, stawszy się posłusznym aż do śmierci, a śmierci krzyżowej; dlatego i Bóg wywyższył Go i darował Mu imię, które jest nad wszelkie imię" (Filipens. II, 8. 9). – "Mój pokarm jest, mówił Jezus, abym czynił wolę Tego, który mnie posłał, abym wykonał sprawę Jego" (Jan IV, 34). – "Nie mogę ja sam od siebie nic czynić. Jako słyszę, sądzę, a sąd mój jest sprawiedliwy, iż nie szukam woli mojej, ale woli Tego, który mnie posłał" (Jan V, 30). – "Bom zstąpił z nieba, nie iżbym czynił wolę moją, ale wolę Onego, który mnie posłał" (Jan VI, 38).
Stąd wynika, że dopóki wierni nie nauczą się poddawać swego sądu pod sąd tego, kto nad nimi jest postawiony, i przystosowywać swej woli do woli tego, kto nimi rządzi, czyniąc to nie z musu i z bojaźni, lecz chętnie i z przyjemnością, tak, by każdy mógł powiedzieć: "Mój pokarm jest, abym czynił wolę Tego, który mnie posłał", – dopóty nie będzie można powiedzieć, że Chrystus żyje wśród nas.
Któż to bowiem powierzył nam wśród ludzi posłannictwo święte i postanowił nas światłością świata i solą ziemi? Jezus Chrystus przez Swych przedstawicieli, którymi są prawowici przełożeni duchowni. Mamy więc ścisły obowiązek pełnić wolę tych, od których otrzymaliśmy posłannictwo, gdyż wola ich jest wolą Boga. A ponieważ w Kościele Katolickim Papież Rzymski jest Głową, czyli rządzi wszystkimi i rozkazuje wszystkim, jako ten, którego opiece powierzona została cała trzoda Chrystusowa – przeto każdy z nas winien sobie uważać za najwyższą chlubę móc zawsze w całej prawdzie mówić o Papieżu: "Ja, co się Mu podoba, zawżdy czynię" (Jan VIII, 29).

Papież, Czcigodni Bracia, jest kierownikiem naszym nie tylko w dziedzinie dogmatu i moralności, rządu Kościoła i dyscypliny kościelnej, lecz także w dziedzinie interesów religijnych i praw materialnych Kościoła, i we wszystkim w ogóle, co wkracza w sferę sprawiedliwości lub grzechu. Papieżowi więc należy się cześć i posłuszeństwo bezwzględne, bezwarunkowe, bezgraniczne, nie tylko gdy rozkazuje, postanawia, zabrania, gani, potępia, lecz także, gdy po prostu wyraża życzenie; inaczej bowiem nie moglibyśmy powiedzieć w całej prawdzie: "Ja, co się Mu podoba, zawżdy czynię".
I niech mi nikt nie mówi, że takie posłuszeństwo bezwzględne i bezwarunkowe nie jest konieczne do tego, by być dobrym kapłanem, a tym bardziej nie jest niezbędną cechą dobrego katolika świeckiego! Twierdzę bowiem z całą mocą, że jest ono niezbędne do zachowania w Kościele owej jedności, o którą Chrystus tak usilnie błagał Ojca Swego przed rozpoczęciem Swej bolesnej Męki; jest niezbędne do uniknięcia tych schizm, od których uchronić Kościół tak gorąco pragnął Paweł św.; jest niezbędne wreszcie do uniknięcia rozdźwięków, które, z jakiegokolwiek punktu widzenia byłyby uważane, zawsze są zgubne.
Istotnie, jakże byłaby możliwą jedność w Kościele, obejmującym cały świat, gdyby wszyscy nie byli gotowi poświęcić swego osobistego zdania, by sądzić tak, jak mówi Ten, Który jest podstawą jedności Kościoła, oraz poddać swej woli pod wolę Tego, Którego postanowił Chrystus namiestnikiem Swym na ziemi? Kto by postępował inaczej, dałby dowód, że nie ma w sobie ducha Chrystusowego, ducha pokoju, lecz, przeciwnie, ożywiony jest duchem niezgody, duchem szatana, śmiertelnego wroga Chrystusa.
Niech więc posłuszeństwo nasze dla Papieża będzie zupełne, rozciągając się zarówno do wszystkich życzeń Jego, jak rozkazów. Posłuszeństwo takie, naturalnie, nie może się podobać nieprzyjacielowi, który widzi, że przez nie wykrywają się jego zasadzki i obalają przedsięwzięcia. Usiłuje więc on, według swej starej metody, zburzyć je, podając w nienawiść samą nawet nazwę, którą wypadło użyć dla oznaczenia tych prawdziwych katolików, co takie posłuszeństwo włączają do programu swej akcji, w odróżnieniu od tych, co, nie chcąc się wyrzec całkowicie własnego sposobu widzenia, poprzestają na minimum, bez którego nie mogliby być katolikami. Mówię o nazwie "katolików integralnych", którą wielu dziś zwalcza, jak gdyby wprowadzała ona rozłam w obozie katolickim.
Próżna obawa! Trudno o przymiotnik bardziej właściwy dla oznaczenia stanowiska, jakie dziś obowiązuje działaczy katolickich.
Niektórzy lubią się powoływać na istotę wiary, istotę chrystianizmu, istotę obowiązku katolika, i tak pojętą istotę usiłują o ile podobna, sprowadzić do dogmatu i praktyk kościelnych. Są i tacy, co pod pozorem tej istoty dopatrują wspólnych pierwiastków w różnych religiach.