sobota, 29 lutego 2020

O katolików integralnych.


    W zagranicznej prasie katolickiej czytamy następującą deklarację.

    "Przeciwnicy katolików integralnych nie gardzą grą słów, by zaciemnić prawdę. Ich wybiegi taktyczne są tak subtelne, że z łatwością oszukać mogą dobrą wiarę uczciwych ludzi; tym bardziej więc jest koniecznym wybiegi te demaskować.

    Otóż pewna prasa usiłuje wprowadzić zamęt pojęć, używając wyrazu «integrysta» lub «integralista» zamiast «integralny» w odniesieniu do katolików integralnych, czyli przyjmujących nienaruszoną całość doktryny i karności rzymskiej.

    Oczywista rzecz, iż obowiązkiem naszym jest zaprotestować przeciwko takiemu podstępnemu mieszaniu pojęć. Wyraz «integrysta» zawiera pojęcie partii, jak monarchista, socjalista, anarchista, etc. Pod tym imieniem istnieje w Hiszpanii partia, złożona wprawdzie z katolików i posiadająca program, którego przynajmniej kilka punktów zasługuje na uznanie wszystkich dobrych katolików, w każdym razie jednak jest to tylko partia, szkoła.

     Tymczasem katolicyzm rzymski integralny jest to katolicyzm całkowicie rzymski: ani więcej, ani mniej, ani cokolwiek bądź innego. Gdy heretycy poczęli sobie przywłaszczać imię «katolików», prawdziwi katolicy nazwali się «katolikami rzymskimi». Gdy katolicy liberalni, modernizujący, etc. dają sobie miano «katolików rzymskich», jednakże w znaczeniu, ograniczającym tę rzymskość do minimum (lub nawet gorzej), – katolicy, którzy pragną być całkowicie rzymskimi, wiernymi Stolicy Świętej i jej dyrektywom w życiu prywatnym i społecznym, przybrali nazwę «katolików rzymskich integralnych», czyli całkowicie rzymskich. Wobec uszczuplonego katolicyzmu rzymskiego, reprezentowanego przez katolików liberalnych, modernizujących, etc., stwierdzają oni nienaruszoną całkowitość swej rzymskości. Oto i wszystko.

    Nie należy więc mieszać pojęć. Katolik rzymski integralny jest to – na mocy naturalnego znaczenia słów – katolik, którego katolicyzm jest integralny, czyli zawiera w sobie cały katolicyzm rzymski (w doktrynie i w praktyce) i nic ponadto; podobnie jak tekst dokumentu jest integralny, jeśli jest cały, bez zmian i uszczupleń.

    A zatem katolicy rzymscy integralni winni demaskować podstęp przeciwników, usiłujących mieszać katolicyzm rzymski integralny z partią «integrystów» lub «integralistów».

    Uprasza się prasę katolicką integralną o powtórzenie tej deklaracji, wszystkich zaś ludzi uczciwych o wzięcie jej pod uwagę".

–––––––––––

"Myśl Katolicka", 1913, nr 26, ss. 205-206. 

Źródło: http://www.ultramontes.pl/o_katolikow_integralnych_1.htm

X. dr Czesław Sokołowski: Czy Przysięga antymodernistyczna jest dokumentem ex cathedra?

    Pośród zawieruchy wojennej, jakiej bodaj nigdy świat nie oglądał, doszła do nas zrazu niepewna, rychło jednak potwierdzona, przebolesna w swej bezwzględności wieść, że papież Pius X nie żyje. 20 sierpnia 1914 roku osiemdziesięcioletni Ojciec chrześcijaństwa opuścił swą owczarnię. Odszedł Ten, któremu w epitafium położono słowa znamienne „Magister fidei – Doctrinas – Omnium errorum portenta – Renovantes – Damnatione confixit”. Bo też z imieniem Piusa X pozostanie na wieki nierozerwalnie spojona nazwa – „Pogromcy modernizmu” – „Malleus modernistarum”.

św. Pius X
    Ale gdy gorliwy Gospodarz odszedł na dobrze zasłużony spoczynek, zły posiew nieprzyjaznej dla wiary ręki nie przestał wydawać skąpych wprawdzie, lecz bądź co bądź widocznych resztek zatrutego owocu herezji. Jeszcze wówczas, gdy Pius X ogłaszał swe wiekopomne zarządzenia antymodernistyczne – wołano, że modernizm już nie istnieje. Liczono pewnie na uśpienie czujności Gorliwego Pasterza owczarni Chrystusowej.

    Niebaczni katolicy się usypiać tym złudnym syrenim podszeptom. Po śmierci Piusa X tu i ówdzie nawet pośród wiernych odzywały się zdania, że walka Kościoła z modernizmem ustanie, że jest zbyteczną, przestarzałą!!! Pod wpływem masońskich natchnień i wieści starano się nowego papieża Benedykta XV przeciwstawiać zmarłemu Piusowi, jakoby to nie była ta sama katedra Piotrowa, jakoby to nie ta sama niewidzialna Głowa – Chrystus kierował swym ciałem mistycznym – Kościołem przez widzialnego na ziemi Namiestnika – Opokę – „Tu es Petrus...”

Benedykt XV kontynuuje dzieło Piusa X

    Fałszywym wieściom zadała kłam pierwsza encyklika nowego papieża do biskupów całego świata. Pośród surm bojowych, wywołujących coraz większą pożogę oraz „takie rozpętanie siły wojennej i nienawiści narodów, jakich nikt nie przewidywał” odezwał się Benedykt XV swym listem okólnym Ad beatissimi Apostolorum Principis (z 1 listopada 1914 roku), w którym jako głos sumienia ludzkości przemówił z mocą i powagą Pomazańca Bożego do rozszalałych w zaciekłości Narodów. Stąd przypomnienie bolączek nowoczesnego świata a zarazem wskazania skutecznego na nie lekarstwa zajmują lwią część papieskiego orędzia. A jednak i o hydrze modernistycznej Benedykt XV nie zapomniał; „steku wszystkich herezji” – jak modernizm nazwał ś. p. Pius X, obecny Jego Następca nie zlekceważył.

    Przypomina Nasz Najwyższy Pasterz liczne zasługi swego Świątobliwego Poprzednika. „Niemało pociechy – pisze Benedykt XV – daje Nam to, co Poprzednik Nasz Pius X, uświetniwszy Tron Apostolski przykładami świątobliwego żywota, Nam zostawił, jako znakomite czynnych swych zabiegów owoce”. A wśród tych pochwał wylicza Papież „zapobieżenie niebezpieczeństwu modernizmu przy wykładach nauk teologicznych”. Albowiem – pisze dalej Papież:
są i tacy, którzy, jak mówi Apostoł: „mając świeżbiące uszy, zdrowej nauki nie ścierpią: ale według swoich pożądliwości nagromadzą sobie nauczycieli. A od prawdy słuchanie odwrócą, a ku baśniom się obrócą” (2 Tym 4, 3–4). Nadęci bowiem i pełni wyniosłości, żywiąc wygórowane przekonanie o potędze umysłu ludzkiego, który istotnie poczynił, za pomocą Bożą, niezwykłe w dziedzinie badań przyrodniczych zdobycze, niektórzy z nich, lekceważąc zarozumiale powagę Kościoła, doszli do tego stopnia zuchwalstwa, że nie zawahali się bystrością swych umysłów nawet tajemnice Boże i skarb Objawienia Bożego wymierzać i do nastroju bieżącej epoki naginać. Dotąd to powstały potworne błędy Modernizmu, które Poprzednik Nasz słusznie „stekiem wszystkich herezji” nazwał i uroczyście potępił. To potępienie, Czcigodni Bracia, w całej rozciągłości ponawiamy, a ponieważ ta zgubna plaga nie wszędzie jeszcze wymieciona została, lecz tu i ówdzie, chociaż skrycie, pełza, niechaj wszyscy – wzywamy do tego – mają się na baczeniu przed zetknięciem się z nią i zakażeniem duszy; o tej to zarazie trafnie rzec można, co w innym przedmiocie Hiob powiedział: „Jest ogień aż do zguby pożerający i wszystkie rodzaje wykorzeniający” (Hiob 31, 12).
   Niechaj się zaś katolicy zdala trzymają nie tylko od błędów, lecz i od ducha, jak to się mówi, Modernistów. Kogokolwiek duch ten przenika, ten z niechęcią odrzuca wszystko, co trąci dawnością, a wszędzie chciwie szuka nowości: w sposobie mówienia o sprawach religijnych, w wykonywaniu kultu Boskiego, w urządzeniach katolickich, nawet w prywatnych praktykach pobożności.

   Wobec wyraźnych słów Benedykta XV wątpić już nie możemy, że modernistyczne nowinkarstwo w naszych czasach wiedzie żywot, wprawdzie suchotniczy, lecz nie mniej szkodliwy dla zdrowego organizmu wiernych członków społeczności katolickiej. A zarazem, jako antidotum – przeciwko herezji – Ojciec św. potępienie Piusowe „w całej rozciągłości” ponawia. Więc i zarządzenia w tej materii poczynione przez Swego Poprzednika, obecny Papież potwierdza – i przypomina całemu światu katolickiemu.
Dlatego to – dodaje Benedykt XV – za niewzruszoną uważamy maksymę przodków: „niczego nie wznawiać, trzymać się tego, co zostało przekazane”; chociaż ta zasada obowiązuje ściśle w rzeczach wiary, to jednak należy ją stosować i do rzeczy, dopuszczających zmianę; bo i w nich przeważa reguła: Non nova, sed noviter – ‘Wprawdzie to nie nowe, lecz w nową przyodziane postać’.
Wątpliwości

    Spośród zarządzeń antymodernistycznych Piusa X do najdonioślejszych, a zarazem najbardziej praktycznych, bez wątpienia, należy przepisana przez motu proprio Sacrorum Antistitum tzw. Przysięga antymodernistyczna, jako dodatek do Professio fidei Piusa IV, z którym odtąd łącznie, jako pełne wyznanie wiary katolickiej, rozbrzmiewa przy aktach uroczystych w ustach duchowieństwa.

    Wnet po ukazaniu się w czasopiśmie urzędowym Stolicy Apostolskiej Przysięgi antymodernistycznej (1 września 1910 roku), w różnych językach zaczęły się pojawiać dzieła i artykuły, omawiające nową rotę przysięgi Piusowej. Nic dziwnego! Zgasły niedawno Papież z Przysięgi tej uczynił dokument pierwszorzędnej wagi. Autorytet najwyższy nauczającego Kościoła obwarował to nowe Professio fidei licznymi jurydycznymi sankcjami, a zarazem pod względem zobowiązania sumienia postawił na równi z wiekopomnym Wyznaniem wiary Soboru Trydenckiego.

    Tak energiczne i decydujące zarządzenie Stolicy Apostolskiej wywołało niechęć i wrzawę w obozach wolnomyślnych. Protestanci liberalni nie bez szyderstwa odzywali się o nowym ucisku ze strony Rzymu na umysłowość katolicką; moderniści i modernizanci chcieli zbagatelizować papieski przepis, lecz co najsmutniejsze, nawet niektórzy katoliccy teologowie zdradzają obawę przed dyrektywą Nauczycielstwa najwyższego w Kościele i różnymi drogami, argumentacją nawet pseudo-historyczną usiłują osłabić doniosłość Piusowego Iuramenti antimodernistici.

Co oznacza orzeczenie ex cathedra

    Sobór Watykański w Constitutio de fide catholica (Sesja III, Cap. 3, De fide) orzeka, że dogmatem wiary (fide divina et catholica credenda) jest to, co zawiera się w Słowie Bożym, bądź pisanym, bądź też podanym a przez Kościół już to decyzją uroczystą (solemni iudicio), już to przez nauczanie powszechne i zwykłe (universali ac ordinario magisterio) podane zostało do wierzenia, jako rzecz od Boga objawiona.

    Wyrazem uroczystego nauczania w Kościele, między innymi, są, jak to zaznaczają zgodnie teologowie i kanoniści katoliccy, symbole i wyznania wiary (symbola et professiones fidei). Nieraz bowiem w dziejach Kościoła spotykamy się z zarządzeniami Nauczycielstwa najwyższego, przepisującego nowe „wyznania wiary” tym, którzy przez błędne nauki odpadli od jedności wiary, lub też grozi im to niebezpieczeństwo. Autorytet najwyższy ujmuje w formułę, czy rotę przysięgi punkty nauki objawionej i nakazując czynić nowe wyznanie wiary, podaje przez to samo do wierzenia te lub inne prawdy, z wyraźnym ich zaznaczeniem wobec doktryn heretyckich.

    Takim też wyrazem najwyższego Nauczycielstwa jest formula iuramenti, podana w motu proprio Piusa X Sacrorum Antistitum. Jako dokument, wydany uroczystą decyzją przez Ojca św. Piusa X, formula ta należy niezawodnie do orzeczeń ex cathedra. Wystarcza bowiem przypomnieć sobie te warunki, które Sobór Watykański podaje jako charakterystyczne dla wyroków nieomylnych Stolicy Apostolskiej, a wówczas przekonamy się, że taka ocena doniosłości dogmatycznej przysięgi niniejszej jest zupełnie uzasadniona.

Pierwsza broszura wydana przez SKiT im. x Piotra Semenenko. Powstanie "Biblioteki Myśli Katolickiej".

Z wielką radością informujemy, iż dziś, tj. w dniu 29 lutego AD 2020, udało nam się skompletować i wydać jako Stowarzyszenie na Rzecz Kultury i Tradycji im. ks. dr Piotra Semenenko, naszą pierwszą broszurę – Kazanie J. Exc. x Bp Donalda H. Sanborna na Święto Katedry Św. Piotra w Antiochii, wygłoszone 22 lutego 2018 r., z okazji konsekracji biskupiej J. Exc. x Bp Józefa Selway'a. Nie dawno obchodziliśmy drugą rocznicę tego doniosłego, niezwykle ważnego dla Kościoła Świętego wydarzenia, jakim była konsekracja kolejnego, katolickiego Biskupa. Dziś pragniemy przypomnieć po raz kolejny wspaniałe kazanie, jakie Jego Excelencja xiądz bp Sanborn wygłosił przy tej okazji, w którym jasno wyjaśnił, że „zbawianie dusz jest najwyższym prawem Kościoła, przed którym wszystkie inne prawa muszą się ugiąć”. Kazanie to po raz pierwszy ukazało się w polskim tłumaczeniu na prowadzonej przez nas stronie internetowej (portalu integralnie katolickim) Tenete Traditiones, dnia 3 września 2019 r. (w święto Św. Piusa X), a następnie zostało przedrukowane w podwójnym (4 i 5) numerze „Myśli Katolickiej” z grudnia zeszłego roku. 

Tym samym rozpoczyna swoją działalność "Biblioteka Myśli Katolickiej", w której z czasem pojawiać się będą kolejne ważne pozycje traktujące o Świętej Wierze Katolickiej, tradycyjnej nauce Kościoła, walce z herezjami, zwłaszcza herezją modernizmu, liberalizmu, gallikanizmu etc, i innymi błędami współczesnymi, katolickiej Nauce Społecznej oraz o obecnym kryzysie moralności, Wiary i Kościoła. 

Aby nabyć tą broszurę, a także prenumeratę albo informację o pojawieniu się kolejnych wydawnictw (subskrypcję) prosimy o kontakt na adres e-mail Redakcji "Myśli Katolickiej" - myslkatolicka@gmail.com .

piątek, 28 lutego 2020

O. Romuald Kostecki OP: Chrystus naszem życiem.

Chrystus naszem życiem.


 Chrystus Pan w ciągu swej mowy pożegnalnej, po ostatniej wieczerzy wypowiedział następujące zdanie: „Jam jest droga i prawda i żywot" (Jan 14,6). Jak każde słowo Chrystusa, tak i powyższe zdanie jest pełne treści. Warto się nad niem zastanowić i o ile to jest w mocy człowieka, wejść do głębi jego znaczenia. 
 Czem jest życie? Co to znaczy żyć? Pytanie na pozór łatwe. Każdemu zdaje się, że wie, czem jest życie, jednak że gdy przyjdzie wypowiedzieć i określić to dokładnie, natrafiamy na trudności.
 Nie kusząc się o dokładne określenie życia, za zna czarmy tylko, że żyć, to znaczy mieć naturę zdolną samą z siebie do czynu, to znaczy mieć ws obie przyczynę swych czynności. Stosownie do tego pojęcia, mamy różnego rodzaju życie; życie mniej lub więcej doskonałe, życie na niższym lub wyższym stopniu, zależnie od stopnia zdolności do czynu i rozwoju.
 Najniższy stopień życia będą posiadać rośliny, wyższy zwierzęta, jeszcze wyższy człowiek, na szczycie zaś będzie Bóg, jako samo życie, i jako pierwsze źródło wszelkiego życia.
 Człowiek stojąc pośrodku między światem czysto zmysłowym a światem czysto duchowym, ma w sobie harmonijnie skoncentrowane życie, tak jednego jak i drugiego. Pierwiastkiem tego życia w człowieku jest dusza ludzka.
 Oprócz tego życia, którego źródłem jest dusza, a które nazywamy życiem naturalnem, przyrodzonem, człowiek jest zdolny żyć życiem wyższem, życiem nadprzyrodzonem, którego źródłem jest łaska.
 Gdy tedy mówimy, że Chrystus jest naszem życiem, należy to rozumieć o życiu łaski, o życiu nadprzyrodzonem. Łaska przychodząc do duszy człowieka zaszczepia w niej życie nadprzyrodzone, wlewa jej nowe zdolności, nowe siły życiowe; ona duszę człowieka nie jako ożywia, staje się jakby duszą duszy.
 Dając duszy nowe życie, daje jej równocześnie wszystko co się z życiem łączy, mianowicie zdolność myślenia, kochania w sposób nadprzyrodzony, słowem, daje jej zdolności wykonywania uczynków nadprzyrodzonych. Bez łaski nie może człowiek nic uczynić, przez coby się wzniósł na poziom nadprzyrodzony. Z chwilą przyjęcia łaski, wszystko się zmienia; człowiek rodzi się do nowego życia.
 Pierwszem źródłem tego nowego życia, jakie sprawia w nas łaska poświęcająca jest Bóg i tylko Bóg. Łaska bowiem jest uczestniczeniem w naturze samego Boga ,nikt więc inny prócz Boga samego nie może nas dopuścić do uczestniczenia w Jego naturze. Stąd „łaska" jak już jej nazwa wskazuje, jest czystym darem, udzielonym nam zupełnie darmo przez Boga, bez najmniejszej zasługi z naszej strony.
 Bóg powołując do bytu człowieka, stworzył go w stanie łaski (czyli, jak mówimy, wyniósł go do stanu nadprzyrodzonego) z tą myślą, aby ten że w stanie łaski żyjąc, przekazywał ją swemu potomstwu. Niestety owej myśli bożej, owemu planowa, jaki Bóg od wieków powziął względem ludzkości, grzech pierworodny stanął na przeszkodzie. Grzech pierwszych rodziców odebrał łaskę, nietylko im samym, lecz i całej ludzkości. Bez łaski zaś nie ma zbawienia, dlatego ludzkość wskutek grzechu pierwszych rodziców była skazana na potępienie. Tego domagała się sprawiedliwość boża. 
 Bóg jednakże, który jak z jednej strony jest nieskończenie sprawiedliwy, tak z drugiej strony jest nieskończenie miłosierny, i mądry, ukarawszy pierwszych rodziców, a z nim i całą ludzkość, dał im nadzieję zbawienia, obiecując światu zesłać Odkupiciela. Tym Odkupicielem zaraz po upadku pierwszych rodziców obiecanym, jest Chrystus Pan. Od czasu upadku pierwszych rodziców, nie ma zbawienia, jak tylko przez Chrystusa, dlatego że nie ma łaski, jak tylko przez Jego pośrednictwo. „Nie masz w żadnym innym zbawienia. Albowiem nie jest pod niebem inne imię dane ludziom, w którem byśmy mieli być zbawieni". (Dz.Ap.4,12). „Przez którego też przez wiarę mamy przystęp ku tej łasce, w której stoimy i chlubimy się w nadzieji chwały Synów Bożych". (Rz 5,2). Takie prawo Bóg wydał, którego nie cofnie nigdy. Nikt a nikt nie może się zbawić, jak tylko przez Chrystusa.

Komunikat nr. 2 Stowarzyszenia na Rzecz Kultury i Tradycji im. ks. dr Piotra Semenenko, z dnia 28 lutego AD 2020.

Aby uniknąć ewentualnych pomyłek, wątpliwości, nieścisłości, nieporozumień i kontrowersji, związanych z powstaniem naszego Stowarzyszenia, pragniemy jasno oświadczyć, co następuje:

Po 1. Nasze Stowarzyszenie jest oddolną grupą osób świeckich, nie reprezentuje ono oficjalnego Apostolatu Wiel. x Rafała J. Trytka ICR w Polsce (nie jest oficjalnym głosem Kapłana), lecz reprezentuje prywatną grupę wiernych świeckich, przywiązanych do tegoż Apostolatu katolickiego, propagujących i wspierających tenże Apostolat i wszystkie jego dzieła, biorących w nich aktywny udział. Tak więc nie rościmy sobie praw ani pretensji do oficjalnego reprezentowania Kapłana jak też ogółu wiernych Kościoła katolickiego w Polsce, a jedynie osób z naszego środowiska oraz z nami współpracujących. Nie zamierzamy również tworzyć żadnego odrębnego, alternatywnego Apostolatu, ani w żaden sposób szkodzić czy rozbijać go od środka, jak próbowała to robić pewna grupka przed dwoma laty. Przeciwnie, jak do tej pory, będziemy propagować i wspierać tenże Apostolat, którego sami jesteśmy częścią, w pełnej lojalności wobec naszego Duszpasterza.

Po 2. Stowarzyszenie powstało po to, aby nadać pewne formalne ramy naszej dotychczasowej działalności, którą prowadzimy już od blisko 10 lat (przede wszystkim zaś wydawanie od zeszłego roku czasopisma rzymskokatolickiego – „Myśl Katolicka – Organ Katolików Świeckich”), cały czas się rozwijając, aby jeszcze lepiej działać wyłącznie dla dobra Kościoła Świętego i naszej Ojczyzny (wszystko na większą chwałę Bożą), aby otworzyć się na szerszą współpracę z innymi osobami i grupami z naszego środowiska (integralnie katolickiego), oraz aby zachować ją w tej formie dla przyszłych pokoleń Polaków i Katolików, którzy przyjdą po nas i będą chcieli nas naśladować (czyli aby coś po nas pozostało). Powołanie Stowarzyszenia zasadniczo nie zmienia niczego w naszej bieżącej działalności (wciąż będzie się ona opierać głównie na dziennikarstwie), jedynie jest kolejnym krokiem w jej ciągłym rozwoju. Planujemy w bliżej nieokreślonym czasie rozszerzyć zakres tej działalności ale to zależy od zaangażowania wielu osób i stworzenia odpowiednich warunków. Przede wszystkim chcemy skupić się na pracy intelektualnej i formacyjnej nas samych, samorozwoju duchowym i moralnym, podnoszeniu naszych umiejętności, zdolności oraz wiedzy.

Po 3. Jesteśmy organizacją pozarządową skupiającą wiernych katolików świeckich, związanych z Apostolatem Katolickim w Polsce Wiel. x. Rafała J. Trytka ICR (katolików przekonanych o obecnym wakacie na Stolicy Apostolskiej od 1958 r., po śmierci Piusa XII) i korzystających z jego posługi kapłańskiej. Prowadzimy naszą działalność w oparciu o niezmienną, nieomylną i nieodwołalną doktrynę Świętego Kościoła Katolickiego oraz wskazania wynikające z nauczania Papieży o  Akcji Katolickiej (czyli tzw. "apostolstwie świeckich") i nie mamy żadnych związków z fałszywym, modernistycznym "kościołem" ani innymi wyznaniami. Jesteśmy Stowarzyszeniem prawnie zarejestrowanym jako "stowarzyszenie zwykłe", mamy status organizacji o celach niezarobkowych (tzw. non profit) i działamy w oparciu o prawo cywilne, natomiast z punktu widzenia prawa kościelnego stanowimy stowarzyszenie prywatne wiernych, nieposiadające kościelnej osobowości prawnej i niepodlegające prawu kanonicznemu. Taka forma działania i propagowania nauki Kościoła i Wiary katolickiej, wartości chrześcijańskich i Katolickiej Nauki Społecznej oraz walki z herezją modernizmu i innymi błędami współczesnymi, jest z powodzeniem praktykowana przez świeckich wiernych (również z "naszego obozu") na całym świecie, między innymi we Włoszech i we Francji.

środa, 26 lutego 2020

90 rocznica śmierci abp Rafaela kard. Merry del Val.

90 lat temu, 26 lutego 1930 r. (w Watykanie) zmarł abp Rafael kard. Merry del Val y Zulueta, watykański mąż stanu i dyplomata; był synem hiszpańskiego ambasadora w Londynie i ukończył Papieską Akademię Szlachecką w Rzymie; święcenia kapłańskie przyjął w 1888, sakrę biskupią oraz tytularne arcybiskupstwo Nicei otrzymał w 1900; był sekretarzem konklawe po śmierci (1903) papieża Leona XIII, a po wyborze św. Piusa X (który wyniósł go do godności kardynalskiej) został jego najbliższym współpracownikiem jako sekretarz stanu Stolicy Apostolskiej (1903-14); od 1914 do śmierci był archiprezbiterem Bazyliki Watykańskiej oraz prefektem Świętego Oficjum, odpierającym nieugięcie zagrożenie modernistyczne; zmarł w 1930 roku; 26 lutego 1953 roku rozpoczął się Jego proces beatyfikacyjny. Rafael kard. Merry del Val był wybitną postacią Kościoła z początku XX wieku.  Był najbliższym współpracownikiem św. Piusa X, sekretarzem stanu Stolicy Apostolskiej, a po śmierci Świętego Papieża sekretarzem Świętego Oficjum. Po wycofaniu się z publicznych spraw Kościoła, napisał Litanię Pokory.

(Na podstawie: https://myslkonserwatywna.pl/abp-rafael-kard-merry-del-val/)


Panie Jezu, cichy i pokornego serca, uczyń serce me według Serca Twego.

Od mojej własnej woli, wybaw mnie , Jezu.

Od pragnienia bycia szanowanym, wybaw mnie, Jezu.

Od pragnienia bycia kochanym, wybaw mnie, Jezu.

Od pragnienia bycia chwalonym, wybaw mnie, Jezu.

Od pragnienia bycia wyróżnianym, wybaw mnie, Jezu.

Od pragnienia bycia uprzywilejowanym względem innych, wybaw mnie, Jezu.

Od pragnienia by się mnie radzono, wybaw mnie, Jezu.

Od pragnienia bycia akceptowanym, wybaw mnie, Jezu.

Od lęku przed upokorzeniem, wybaw mnie, Jezu.

Od lęku przed byciem wzgardzonym, wybaw mnie, Jezu.

Od lęku przed byciem karconym, wybaw mnie, Jezu.

Od lęku przed byciem oczernianym, wybaw mnie, Jezu.

Od lęku przed byciem zapomnianym, wybaw mnie, Jezu.

Od lęku przed byciem wyśmianym, wybaw mnie, Jezu.

Od lęku przed byciem skrzywdzonym, wybaw mnie, Jezu.

Od lęku przed byciem podejrzanym, wybaw mnie, Jezu.

Aby inni byli bardziej kochani niż ja – Jezu, udziel mi łaski, by tego pragnąć.

Aby inni byli szanowani bardziej niż ja – Jezu, udziel mi łaski, by tego pragnąć.

Aby w opinii świata inni mogli wzrastać, a ja się umniejszać – Jezu, udziel mi łaski, by tego pragnąć.

Aby inni byli wybrani, a ja postawiony z boku – Jezu, udziel mi łaski, by tego pragnąć.

Aby inni byli chwaleni, a ja niezauważony – Jezu, udziel mi łaski, by tego pragnąć.

Aby inni byli przedkładani nade mnie – Jezu, udziel mi łaski, by tego pragnąć.

Aby inni stali się bardziej święci niż ja, pod warunkiem, że ja stanę się tak święty, jak powinienem –

Jezu, udziel mi łaski, by tego pragnąć.

Amen

wtorek, 25 lutego 2020

x. Rafał Trytek — kazanie na Niedzielę Pięćdziesiątnicy AD 2020 (Wrocław)


23 lutego AD 2020 x. Rafał Trytek wygłosił kazanie, którego wysłuchali wierni zgromadzeni na Mszy Świętej w Oratorium Świętego Jana Apostoła i Ewangelisty we Wrocławiu. W ramach przygotowania do Wielkiego Postu Kościół Święty słowami świętego Pawła Apostoła przypomina, że Bóg jest Miłością – praźródłem każdej prawdziwej miłości, tak potężnym, że trudnym do wyobrażenia sobie przez ludzi. Nasz Pan Jezus Chrystus w imię tej Miłości złożył z siebie Ofiarę przed Bogiem Ojcem, od poczęcia do śmierci poświęcił absolutnie wszystko dla naszego zbawienia. Stał się człowiekiem również po to, abyśmy Go naśladowali we wszystkim. Im bardziej zatem upodabniamy się do Boga, tym więcej mamy stwórczej miłości. Do Chrystusowego ideału w ogromnym stopniu zbliżyli się męczennicy. Śmierć poniesiona za wierność Synowi Bożemu, ofiarowana za zbawienie własne i innych, jest źródłem łask, które odkryć można w skarbcu Kościoła. Przygotowując się do Wielkiego Postu, pomyślmy, jak wielka jest cena naszego zbawienia – i jak bardzo jesteśmy niewdzięczni, gdy nie chcemy poddać się panowaniu Chrystusa Króla. Wykorzystajmy czas, aby oczyścić się z grzechów i zadośćuczynić za nie – tylko w ten sposób możemy się zbliżyć do Zbawiciela. Więcej na www.legitymizm.org (Portal Legitymistyczny Organizacji Monarchistów Polskich) 

Komunikat nr. 1 Stowarzyszenia na Rzecz Kultury i Tradycji im. ks. dr Piotra Semenenko, z dnia 25 lutego AD 2020.

Dnia 22 lutego AD 2020, w święto Katedry św. Piotra Apostoła w Antiochii, o godz. 12.00 odbyło się spotkanie założycielskie nowo powołanego:

Stowarzyszenia na Rzecz Kultury i Tradycji im. ks. dr Piotra Semenenko.

Podczas spotkania członkowie-założyciele podpisali dokumenty założycielskie, które w dniu wczorajszym (24 lutego, wigilia św. Macieja, Apostoła) zostały złożone w wydziale spraw obywatelskich Urzędu Miejskiego w Gliwicach. Stowarzyszenie będzie funkcjonować w początkowej fazie swego rozwoju jako stowarzyszenie zwykłe (bez osobowości prawnej), w najbliższym czasie planujemy rejestrację sądową.

Przedstawicielem (Prezesem) Stowarzyszenia jest Pan Michał Paweł Miklaszewski.

Oficjalnym organem prasowym naszego Stowarzyszenia jest odtąd wydawane przez nas od roku pismo (dwumiesięcznik rzymskokatolicki) "Myśl Katolicka - Organ Katolików świeckich".

Naszym celem jest prowadzenie ogólnopojętej Akcji Katolickiej (tzw. "apostolstwa świeckich") zgodnie z zaleceniami Papieży (głównie naszego Świętego Patrona - Papieża Św. Piusa X) oraz w pełnej jedności i współpracy z duchowieństwem katolickim w Polsce. Chcemy być pomocą i podporą zwłaszcza dla naszego (Katolików Rzymskich integralnych w Polsce) Xiędza duszpasterza (X. Rafała J. Trytka ICR), będąc zawsze gotowi wspierać go w jego działaniach,  oraz bronić go przed wszelkimi bezczelnymi, chamskimi i niesprawiedliwymi atakami, tak zewnętrznymi, jak i wewnętrznymi. Jednocześnie nie zamykamy się na współpracę także z innymi katolickimi Kapłanami, byleby nie byli w żadnej jedności (non una cum) z fałszywym, modernistycznym [neo]"kościołem", wyznawali integralnie Wiarę katolicką, mieli niepodważalnie ważne święcenia kapłańskie oraz przynajmniej podstawową formację duchowną i intelektualną.

Naszym hasłem przewodnim jest

Omnia ad honorem Omnipotentis Dei, Virginis Mariae et Ecclesiae Romanae!

(Wszystko na cześć wszechmogącego Boga, Dziewicy Maryi i Kościoła Rzymskiego!)

Zapraszamy do współpracy wszystkich katolików integralnych, ludzi dobrodusznych i dobrej woli!

Komitet założycielki SKiT im. x Piotra Semenenko

niedziela, 23 lutego 2020

O. Maksymilian M. Kolbe: Niebo żydów.

Zobaczmy teraz jak wygląda niebo żydów, do którego wzdychają i na które całe życie pracują. Przede wszystkim zapytajmy się żyda chasyda, to jest żyda pobożnego, kto się znajduje w niebie żydowskim? On zaraz odpowie, że tam są wszyscy, których żyd kochał za życia, a nie ma nikogo, kim się żyd brzydził i kogo nienawidził w swym życiu. A więc w niebie żydowskim nie ma Pana Jezusa, ani Matki Bożej, ani św. Józefa, ani żadnych świętych, których czczą Chrześcijanie. A więc jest to piekło.

W niebie żydowskim nie ma tych ludzi, którzy za życia kochali Pana Jezusa i Najświętszą Pannę Maryję. A więc jest to piekło.

W niebie żydowskim nie ma tych ludzi, którzy słuchali Kościoła, wierzyli Ewangelii i przyjmowali Sakramenty św. A więc jest to piekło.

W niebie żydowskim nie ma żadnego, który żył i umierał w miłości Krzyża Chrystusowego. A więc jest to piekło.

W niebie żydowskim nie ma nikogo, kto żył pobożnie, nosząc Szkaplerz i odmawiając Różaniec. A więc jest to piekło.

W niebie żydowskim nie ma żadnego z tych, którzy słuchali Kościoła i chodzili na Mszę św., kazania, katechizm i inne nabożeństwa. A więc jest to piekło.

W końcu w niebie żydowskim nie ma nikogo z tych ludzi, którzy, żyjąc pobożnie i trzeźwie, znaczyli się często znakiem Krzyża św. i zginali kolana swoje przed Ukrzyżowanym. A więc jest to piekło.

Wiemy więc kogo nie ma w niebie żydowskim. Teraz przypatrzmy się, czym jest napełnione niebo żydowskie.

Najprzód są tam wszyscy żydzi, którzy całe życie gardzili Chrystusem, Najświętszą Panną Maryją, Krzyżem i nie chcieli się nawrócić. A więc to jest piekło.

W niebie żydowskim są wszyscy miłośnicy i przyjaciele żydów, którzy ich naśladowali we wszystkich nieprawościach, a o Pana Jezusa i Ewangelię wcale nie dbali; oni słuchali żydów i wiernie im służyli. A więc jest to piekło.

W niebie żydowskim są ci, którzy na Przykazania Boże wcale nie zważali, ale za to na każde skinienie żyda byli gotowi. A więc jest to piekło.

W niebie żydowskim są ci, którzy Kościoła, Mszy św. ani Sakramentów nie cierpieli, za to szynki i pijaństwo bardzo lubili. A więc jest to piekło.

W niebie żydowskim są ci, którzy do cnót Bożych, Różańca, katechizmu czuli wstręt wielki, ale za to za przekleństwem i wszelkimi złościami przepadali. A więc jest to piekło.

W niebie żydowskim są ci, którzy sługi Boże nienawidzili, za to sługi diabelskie, żydy, całym sercem ukochali. A więc jest to piekło.

W niebie żydowskim są ci, którzy nie chcieli nosić Szkaplerza św., ale raczej sami obdarci z łaski Bożej i nadzy, drugich do nędzy moralnej i materialnej przywodzili. A więc jest to piekło.

W niebie żydowskim są ci wszyscy którzy obrazów świętych Pańskich nie znosili, ale za to wszelkie obrazy piekielne i czartowskie wielce cenili. A więc jest to piekło.

W niebie żydowskim są ci, którzy nie chcieli uklęknąć i oddać pokłonu Panu Jezusowi utajonemu w Najświętszym Sakramencie, za to kłaniali się i upadali przed tymi, których serce było mieszkaniem czartów. A więc jest to piekło.

Widać więc z tego jasno, że niebo żydowskie, do którego wszyscy żydzi niewierni idą po śmierci, i dokąd prowadzą wszystkich ludzi, nie jest nic innego, tylko najgłębsze ogniem siarczystym gorejące piekło.

Niebo, w którym nie ma Jezusa, ani Matki Bożej, ani świętych Apostołów, Męczenników i Wyznawców, tylko duchy i ludzie nienawidzący Jezusa, Boga naszego i wszystkiego co Chrystusowe, to jest po prostu piekło.

Autor: O. Maksymilian M. Kolbe

Fragment broszury: Christus Deus noster. Chrystus Bóg nasz. Kraków 1918, ss. 27-34

Źródło: http://www.ultramontes.pl/niebo_zydow.htm

sobota, 22 lutego 2020

Nowy, 6 (I AD 2020) numer "Myśli Katolickiej - Organu Katolików Świeckich" (I — II AD 2020).


     Z największą przyjemnością oddajemy do rąk naszych czytelników kolejny, szósty numer naszego czasopisma „Myśl Katolicka - Organ katolików świeckich”. Dokładnie rok temu udało nam się skompletować i wydać pierwszy numer odrodzonego, reaktywowanego czasopisma, które było pierwotnie wydawane w latach 1908-1914 w Częstochowie, przez Zjednoczenie Pań o działalności katolickiej pod wezwaniem Matki Boskiej Częstochowskiej. Jesteśmy prawdziwą, jedyną i bezpośrednią kontynuacją tego pięknego tytułu. Tygodnik (a obecnie dwumiesięcznik rzymskokatolicki) był i jest adresowany zarówno do katolików świeckich, jak i do duchowieństwa. Misją pisma była i jest obrona polskiego katolicyzmu przed modernizmem. Nasze pismo ściśle współpracuje ze stroną internetową TENETE TRADITIONES, można wręcz mówić o pewnej „unii personalnej”, chociażby ze względu na wspólny skład redakcji pisma oraz strony. Planujemy w tym roku poszerzenie naszej działalności, ograniczonej dotychczas wyłącznie do publikacji tekstów głównie w Internecie, oraz wydawaniu od ubiegłego tego skromnego pisemka w formie papierowej, o nakładzie mocno ograniczonym z przyczyn niezależnych. [...] Zachęcamy wszystkich czytelników do lektury.
Ze wstępu Od Redakcji.

W numerze między innymi:

wstęp Od Redakcji

70. rocznica urodzin x Bp’a Donalda H. Sanborna

Bp Donald H. Sanborn: Umierająca religia Novus Ordo

II. Rocznica konsekracji biskupiej x Bp’a Józefa Selwaya

Tradycyjna dyscyplina postna

X. Antoni Cekada: Czy powinienem uczestniczyć we Mszy, w której wymienia się w Kanonie imię "papieża Franciszka"?

X. Rafał Trytek ICR: Zasady uczestnictwa we Mszy Św.


Wszystkie osoby zainteresowane otrzymaniem papierowej lub cyfrowej wersji tego numeru jak również otrzymywaniem prenumeraty kolejnych numerów (cyfrowej bądź papierowej) proszone są o kontakt na adres e-mail naszej redakcji: myslkatolicka@gmail.com .

Serdecznie zapraszamy do kontaktu i współpracy wszystkich ludzi dobrej woli!

piątek, 14 lutego 2020

O. Jacek Woroniecki OP: Pochwała jako akt pokory.

Pochwała jako akt pokory.


   Niejeden sądzi, że do ćwiczenia się w pokorze mało ma sposobności, mniema bowiem,że do tego służą jedynie upokorzenia. Zapewne, że bez pewnej dozy upokorzeń, nikt nie może stać się prawdziwie pokornym,a jednak, nie należy bynajmniej sądzić, aby jedynie upokorzenia ćwiczyły nas w pokorze, ćwiczy nas w niej również chętne chwalenie bliźnich.
   Człowiek prawdziwie pokorny lubi chwalić i umie chwalić. Aby to zrozumieć, trzeb a wiedzieć, iż istotą pokory nie jest wcale złe mniemanie o sobie,ale chętne korzenie się przed Bogiem i przed wszystkiem, co jest prawdziwie Bożego w bliźnim. Wiemy dobrze, jak często złe mówienie o sobie, wypływa z pychy,cierpiącej w ukryciu nad brakiem tej lub owej doskonałości i maskującej się pozorami pokory.
   Tymczasem,prawdziwa pokora sprawia, że człowiek bardziej zajmuje się Bogiem i tem wszystkiem, co o mocy i dobroci Bożej świadczy, niż samym sobą i swemi przyrodzonemi własnościami lub wadami. Stąd też czyniona człowieka czułym na te wszystkie pierwiastki Boże, których tyle jest rozsypanych w duszach; z radością skłania on przed nimi głowę, gdziekolwiek je spotka i nie omieszka nigdy wyrazić tej radości w formie pochwały.
   W ten sposób chwalenie bliźniego jest aktem pokory. Człowiek pokorny chwali chętnie i z radością, gani zaś ze smutkiem i tylko wtedy, gdy to jest konieczne. Przeciwnie człowieka pysznego zawsze już potem można poznać, że chwali niechętnie i jakby półgębkiem, za to korzysta skwapliwie z każdej sposobności, aby zganić i swą mniemaną wyższość okazać. Ale człowiek pokorny nie tylko lubi chwalić, on także umie chwalić. Chwalić wolno tylko za to, co jest prawdziwie dobre, co nosi na sobie piętno Boże; ponadto chwalić wolno dla oddania czci mocy i dobroci Boga, który działa w duszach, dla zachęcenia do wiernego służenia. Mu w dalszym ciągu. Nie wolno natomiast chwalić za to, co nie ma wartości wo czach Boga, lub też dla pozyskania sobie względów ludzkich i użycia ich dla poziomych lub niskich celów.
   Tem się różni właśnie pochlebstwo od pochwały, że nie rachuje się ani z prawdą,ani z celem, któremu pochwała ma służyć ,ale stara się wyzyskać tę przyjemność, którą chwalenie sprawia dla swych osobistych korzyści. Toteż pochlebstwo jest zaprzeczeniem pokory, aczkolwiek chętnie chciałoby uchodzić za jej przejaw. Nie trudno pojąć jaka jest doniosłość tych kilku uwag:
   Nim trafi nam się sposobność wypróbować i umocnić naszą pokorę przez upokorzenia,które bądź co bądź na każdym kroku nam się nie zdarzają, starajmy się przeniknąć do głębi tą czułością na moc a dobroć Bożą, rozlaną w duszach,tak,iż byśmy zawsze chętnie i z radością się przed nią ukorzyli i wyrazili jej swój podziw.
 Tak pojętą pokorą można cały dzień wypełnić i w niej tkwi sekret tego niesłychanego wpływu,jaki człowiek prawdziwie pokorny wywiera na innych. Od tego kto chętnie i z radością chwali,nietrudno i naganę przyjąć, nikomu na myśl nie przyjdzie,dopatrywać się w jego naganie jakiejś chęci wywyższania się, skoro się wie, jak chętnie uznaje wyższość każdego bliźniego, skoro znajdzie się do tego sposobność.
   Bo w każdej pochwale jest zawsze pewne upokorzenie się przed czemś, co się uznaje w bliźnim jak o wyższość, jako cząstkowe odbicie nieskończonej doskonałości Bożej. Jakże nieskończenie ważnem jest to dla wszystkich, którzy sprawują przełożeństwo. Im nie raz wprost niewolno upokarzać się przed podwładnymi, aby nie osłabiać poszanowania dla władzy, a jednak i oni winni praktykować względem nich pokorę i oto rozumne oddawanie pochwał za wszystko, co Bóg w podwładnych dobrego sprawuje, pozwala im w całej pełni natchnąć przełożeństwo pokorą,bez żadnego uszczerbku dla powag i władzy,owszem z wielką korzyścią jeszcze dla jej dobroczynnego wpływu.
   Kto czyni z pokory tylko bierne wyczekiwanie upokorzeń, ten osłabia jej siłę wewnętrzną i sprawia, że gdy upokorzenia przyjdą, zastaną duszę nieprzygotowaną, nie umiejącą się korzyć wewnętrznie przed tern,co jest od niej wyższem. Pokora jak każda cnota, jest czemś czynnem, twórczem dającem duszy pewną sprawność wewnętrzną i sprawnością tą jest właśnie chętne, radosne, pochylanie głowy przed Bogiem i tem, co jest Bożego w duszach bliźnich. Kto tej sprawności nabędzie w codziennem życiu, ten łatwo zniesie wszelkie upokorzenia, czy to zasłużone własną mną, czy to zesłane nań bez jego winy,dla umocnienia go w pokorze.
   Ta czynna twórcza pokora,jest bezpośrednim wykwitem cnoty miłości chrześcijańskiej: kto kocha Boga nade wszystko, a bliźniego dla Boga ,ten chętnie ukorzy się przed promieniowaniem Jego doskonałości, gdziekolwiek się z niem spotka.
   Doskonale to pojął św. Paweł gdy mówił o cnocie miłości, że„nie raduje się z nie prawości ale współraduje się prawdzie"(I Kor.13,6),to znaczy,że nie raduje się nigdy,gdy natknie się na nie prawość, którą musi zganić, ale współraduje się prawdzie,którą danem jej jest napotkać w duszach. Za szczęście sobie uważa, w słowach pochwały tę radość wyrazić.

Rzym .                     O. Br. Jacek Woroniecki O.P.

Szkoła Chrystusowa t.I, 1930 rok, 26-29 str

poniedziałek, 10 lutego 2020

Papież Leon XIII: Praktyka Pokory.



P R A K T Y K A    P O K O R Y.

 Jest prawdą  niezaprzeczoną. że nie ma miłosierdzia dla pysznych, że królestwo niebieskie zamknięte przed nimi i że Pan nie dopuści do niego, tylko samych pokornych.

 Pismo święte naucza, że Pan Bóg sprzeciwia się pysznym, że poniża tych, którzy się wywyższają, że potrzeba stać się podobnym dziatkom, by wejść do chwały Jego, że kto tego podobieństwa do nich mieć nie będzie, otrzymać jej nie zdoła, nakoniec, że Pan Bóg łaskę swoją daje jedynie pokornym i samych pokornych wywyższa. Dlatego nie można dosyć mocno przekonać się otem, jak wielkiej wagi rzeczą jest dla każdego chrześcijanina, tem więcej dla przyszłych sług ołtarza, starać się o nabycie pokory i odpędzać od siebie wszelką zarozumiałość, wszelką próżność i wszelką pychę. Niema wysilenia, niema pracy takiej, którejbyśmy podjąć nie powinni, aby tak święty zamiar doprowadzić do skutku; że zaś do tego przyjść nie możemy bez łaski Bożej, trzeba o nią prosić usilnie i jak najczęściej.

 Każdy chrześcijanin przy chrzcie świętym zobowiązywał się wstępować w ślady Chrystusa Pana, gdyż według tego wzoru Bożego kształcić powinniśmy życie nasze. Otóż ten Boski Zbawiciel przyjął na siebie do tego stopnia piętno pokory, iż zdał się ludziom być sromotą, a uczynił to dlatego, aby poniżyć naszą wyniosłość i zagoić rany naszej pychy, aby nas nauczyć własnym przykładem, jaka jest jedyna droga, wiodąca do nieba. I to jest, właściwe mówiąc, najważniejsza nauka Zbawiciela: Uczcie się ode mnie. Wy zatem, uczniowie tego Boskiego Mistrza, jeżeli chcecie nabyć tę perłę kosztowną, ten zadatek niejako świętości i znak wybrania waszego, przyjmijcie z uległością napomnienia, jakie wam daję, i wiernie je wykonywajcie.

I.
 Otwórzcie oczy dusz waszych i zobaczcie, że sami z siebie nie macie nic dobrego, z czegobyście mogli mieć powód do uważania siebie za coś. Z siebie macie jedynie grzech, niemoc i nędzę, a co do darów natury i łaski, jakie się w was, ponieważ odebralibyście je od Boga, z którego wasze istnienie wzięło początek, Jemu zatem samemu należy się za nie chwała, a nie wam.
II.
 Rozbudźcie więc w sobie głębokie poczucie nicości i starajcie się, aby rosło nieustannie w waszem sercu na najwyższą wzgardę i zawstydzenie pychy, która w was panuje. Starajcie się przekonać jak najmocniej, że niema na świecie nic tak próżnego i tak śmiesznego, jak chcieć być cenionym za daty, użyczone sobie ze szczodrobliwej łaski swego Stwórcy; albowiem, jak mówi Apostoł: ,,jeżeliś wziął, czemuż się chlubisz, jakobyś nie wziął".
III.
 Myślcie często o tem, jaka jest wasza niemoc, jakie zaślepienie, jaka nikczemność, jaka nieczułość serca, jaka niestałość, jaka oziębłość dla Boga, a jakie przywiązanie do stworzeń, jakie mnóstwo wad, któremi napełniona jest wasza zepsuta natura. To wam bardzo dopomoże do zanurzania się nieustannie w waszej nicości i do tego, abyście się mieli za bardzo małych i lichych we własnych oczach swoich.