środa, 12 sierpnia 2020

O czterech stopniach członków Akcji Katolickiej

O czterech stopniach członków Akcji Katolickiej


 Akcja znaczy tyle co czyn, co działanie. Nie jest toto samo co zajęcie lub zatrudnienie, co zwykła robota lub pospolita praca, którą nawet wół lub koń wykonać może. Do czynu i działania jest zdolny tylko człowiek z duszą nieśmiertelną, kiedy z całkowitym udziałem swej woli chodzi koło swego lub swoich bliźnich zbawienia, jako najważniejszej sprawy na tym świecie.

 Tak mówi Pan Jezus w modlitwie do Ojca Niebieskiego: "wykonałem sprawę, którąś mi zlecił".

 Do tej sprawy Bożej, którą w Akcji Katolickiej mają świeccy popierać na równi z duchowieństwem, istnieją cztery rodzaje stosunku: Jedni chcą na sprawie coś zyskać, drudzy cbcą o niej coś napisać, trzeci chcą o niej coś powiedzieć, wreszcie czwarty rodzaj pragnie coś zrobić.

 Zastanowimy się po kolei nad każdym stopniem, abyśmy sobie wyjaśnili, na czem prawdziwe apostolstwo polega. Najniżej rangą stoją ci, którzy zapisani na członków Akcji Katolickiej przede wszystkiem pytają, co im to przyniesie. Podobni do najemników w winnicy Pańskiej, którzy targowali się o zapłatę.

 Niektórych katolików tego stopnia przyrównać by też można do owego Jasia ze wsi, który do lepszych państwa w mieście postanowił się zgodzić za mamkę. Gdy mu towarzysze zwracali uwagę, że jest przecież mężczyzną a zatem karmić nie może, odpowiedział butnie:"ja ani myślę karmić, niech to inni za mnie zrobią; ja będę tylko pieniądze zbierał".

 Nie jest to oczywiście żaden apostoł, ale zwykły truteń, który pracowite pszczoły umyślił na swoją osobę opodatkować.

 Drugi rodzaj członków Akcji Katolickiej to ludzie, którzy chcą o niej coś napisać. Rodzaj to już wyższy od pierwszego, ale w naszej epoce ogromnie piśmiennej i papierowej jeszcze bardzo pospolity. Skoro im tylko myśl zaświta, nie szukają żywego człowieka, któremu by jej udzielić, ale martwego papieru, na który by ją wylać mogli. I tak nieraz całe życie kładą swe myśli do książek, jak się umarłych składa do trumien i nigdy wyższej mocy działalnej nie osiągają. 

 Wyżej od nich w Akcji Katolickiej stojąl udzie, którzy chcą coś powiedzieć. Pobudza ich żywsza chęć działania bezpośrednio na dusze bratnie. Ogłaszają wykłady, gromadzą ludzi, ale ich usiłowania nie odnoszą wielkiego skutku. Prawda Boża wpadła im więcej do głowy niżeli do serca .Zgromadzili w głowie znaczne zasoby światła, ale w sercu mają za mało ciepła, aby ludzi poruszyć. Jest to chłodne i pożyczone światło księżycowe, które na długo słonecznych promieni udawać nie potrafi.

 Na czwartym i najwyższym stopniu członków Akcji Katolickiej stoją ci, co posiadają dar prawdziwego, żywego słowa,  co chcą coś zrobić. Są to apostołowie, którym słowa Ewangelji wpadły do serca, na samo dno duszy.Zapala się w nich żarliwość o chwałę Bożą, stają się w Kościele solą, która nigdy nie wietrzeje i światłem, które nigdy nie gaśnie. Można o nich powiedzieć, co Pismo św. mówi o Eljaszu: "Powstał Eljasz, Prorok, jako ogień a słowo jego jako pochodnia gorzało". Zgłębi ich duszy wyrywają się słowa płomienne i mają dziwną moc otwierania serc ludzkich. Takiem żywem słowem kazał Chrystus Pan głosić Ewangelję wszemu stworzeniu. Takich apostołów żywego słowa wygląda dziś Kościół Boży w Akcji Katolickiej.

 Członkowie pierwszego stopnia noszą tę Akcję w kieszeni, poruszają ich głównie widoki zysku; członkowie drugiego stopnia noszą tę Akcję na końcu pióra i topią ją w atramencie; członkowie trzeciego stopnia noszą ją w głowie, i na końcu języka; dopiero członkowie czwartego stopnia noszą ją w sercu, a rozognieni miłością Bożą, przelewają ją na gorąco do serc bliźnich. Oni to są ową żywą tradycją, którą się ziarno Ewangelji przy życiu utrzymuje.

 Oni to jedynie przynoszą owoc, o którym wspomina Pismo Święte: jedni owoc setny, drudzy owoc sześćdziesiętny, trzeci owoc trzydziestny.

 Prośmy Boga, kochani Bracia,aby w Akcji Katolickiej ten czwarty rodzaj członków jak najłaskawiej pomnażać raczył, bo "żniwo jest wielkie, ale robotników mało".

Ludwik Posadzy.

ZA: Przewodnik Katolicki. 1936 R.42 nr 28, str.464

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz