czwartek, 28 maja 2020

Bp Józef Sebastian Pelczar: Dążności pseudoreformatorskie.


Dążności pseudoreformatorskie

Bp Józef Sebastian Pelczar

      W obozie katolickim niemałe szkody wyrządzają dążności pseudoreformatorskie niektórych duchownych i świeckich pisarzy, zwane modernizmem, amerykanizmem i liberalnym czy reformowanym katolicyzmem, które z bałwochwalczej czci dla ewolucyjnego postępu i dzisiejszej kultury, na wskroś realizmem przesiąkniętej, pchają katolicyzm na obce mu dotąd tory, by go niby to "odmłodzić", to jest, do ducha czasu przystosować, i z protestantyzmem, jako też z nowszą cywilizacją pojednać. Nie wszyscy zwolennicy tych dążności posuwają się do ostatecznych granic, – bo chcą zostać w Kościele; – wszyscy atoli wołają o reformy, czy to w dziedzinie filozofii i teologii, czy na polu życia religijnego i ustroju Kościoła.

      Do czego dąży modernizm, wyłuszczyliśmy wyżej. Amerykanizm objawia się szczególnie na polu życia religijnego; a mianowicie żąda niewysuwania niektórych dogmatów i zasad karności katolickiej, by nie razić innowierców, jako też wprowadzenia do Kościoła "wolności indywidualnej", by u wiernych rozwijać "osobistą niezależność", – zachwala cnoty przyrodzone, w przeciwieństwie do nadprzyrodzonych, a cnoty "czynne" (mianowicie akcję społeczną) w przeciwieństwie do cnót "biernych" (jak np. posłuszeństwa i pokory), – lekceważy życie zakonne i trzy śluby, jako niby sprzeciwiające się wolności ludzkiej i właściwe duszom słabym, – idzie za daleko w chęci pogodzenia katolicyzmu z protestantyzmem i z nowoczesną kulturą.

      Zapatrywania te mieszczą się w książce o. W. Elliot'a pt. The live of T. Heeker – Żywot o. Heckera, który był najprzód redemptorystą, a potem założycielem "Zgromadzenia Paulinistów" († 1888). Amerykanizm znalazł dosyć zwolenników wśród duchowieństwa i w społeczeństwie świeckim, zbyt rozmiłowanym w indywidualizmie i w postępie materialnym, zwłaszcza, że zapowiedział zwycięstwo "katolicyzmu anglosaskiego", jako "katolicyzmu czynu i wolności", nad katolicyzmem "rzymskim jako więcej biernym, absolutnym i zewnętrznym". Powagi tym dążnościom dodał słynny Jan Ireland, arcybiskup z St. Paul, (†1915), który w przedmowie wymienionej książki nazwał o. Izaka Tomasza Heckera wzorem kapłana, ozdobą i skarbem duchowieństwa amerykańskiego. Nie brakło nawet we Francji wielbicieli książki o życiu o. Heckera, przełożonej na francuski przez ks. Feliksa Kleina pt. Pére Hecker.

      Lecz któż nie widzi, jakie niebezpieczeństwo dla wiary i życia chrześcijańskiego kryją się w tych błędnych ideach. Toteż słusznie Leon XIII napiętnował je w piśmie apostolskim Testem benevolentiae z 22 stycznia 1899, wystosowanym do kardynała Gibbonsa, arcybiskupa baltimorskiego, w którym przypomniał niewzruszoność dogmatów katolickich i podstawowych zasad moralności, – ostrzegł przed nadużyciem wolności indywidualnej i przed szkodliwymi kompromisami z ideami liberalnymi, – wziął w obronę "cnoty bierne" i śluby zakonne, wyrażając przy tym życzenie, aby większą była liczba tych, "którzy wykonują cnoty, jakie Święci w ubiegłych czasach wykonywali" (1).


       Tak samo na polu kościelnym, politycznym i społecznym ściera się z zasadami Kościoła tzw. liberalny i reformowany katolicyzm. Już w wieku XVIII i XIX chciano pogodzić Kościół z "postępem czasu", to znowu z ideami r. 1789, czyli Rewolucji Francuskiej. Mianowicie we Francji, gdzie niechęć do Stolicy Apostolskiej zaszczepił nurtujący skrycie gallikanizm i jansenizm, obóz katolików liberalnych głosił najpierw rozbrat Kościoła i państwa i zdemokratyzowanie Kościoła (ks. Lamennais), później zaś uderzał na tak zwany ultramontanizm i na rzekome "uroszczenia Kurii rzymskiej" (ks. Loyson i inni (2)), a natomiast godził się na ograniczenie wolności Kościoła i wpływu religii, rzekomo, aby nie dopuścić do panowania klerykalizmu.

      Podobnie w Niemczech, wśród pisarzy i profesorów uniwersytetów nie brakło "reformatorów Kościoła", z których jedni (jak np. Reuchlin – Meldegg, Schreiber, Sedlnitzky) stali się staroprotestantami, inni (jak np. Döllinger, Reinkens, Friedrich, Schulte itp.) nowoprotestantami czyli "starokatolikami". Zgubne te dążności potępił i powstrzymał Pius IX (3).

      Na początku XX. wieku zwolennicy modernizmu i "reformowanego katolicyzmu" wymagają zdemokratyzowania rządów Kościoła, zreformowania Kongregacji rzymskich, zwłaszcza Kongregacji Indeksu i św. Inkwizycji, zredukowania ceremonii liturgicznych, zaprowadzenia liturgii w języku narodowym, rozluźnienia karności kościelnej i zniesienia celibatu (4).

      Rozumie się, że gdyby te dążności wzięły górę, z religii i z Kościoła ledwie by ślad pozostał. Nic też dziwnego, że Leon XIII potępił skrajne tendencje amerykanizmu w przytoczonym piśmie, a Pius X błędy modernizmu, loisyzmu i reformizmu w encyklice Pascendi z 8 września 1907, w Syllabusie Lamentabili z 3 lipca 1907 i w Motu proprio Sacrorum antistitum z l września 1910.

      Historia świadczy, że Kościół katolicki był i jest opiekunem zbawiennej cywilizacji i prawdziwego postępu, ale nie może dla ludzkiego widzimisię zmieniać swoich dogmatów, ani swojego ustroju, bo nie od ludzi ale od Boga ma swój początek. Dlatego też przy tym, co wziął od Boga, stoi niewzruszenie, choćby go miały opuścić miliony, jak się to stało w czasach reformacji.

Bp Józef Sebastian Pelczar


OBRONA RELIGII KATOLICKIEJ, TOM I.: JAK WIELKIM SKARBEM JEST RELIGIA KATOLICKA I DLACZEGO TA RELIGIA MA DZISIAJ TYLU PRZECIWNIKÓW, napisał DR. JÓZEF SEBASTIAN PELCZAR (BISKUP PRZEMYSKI O. Ł.), drugie przejrzane i pomnożone wydanie, PRZEMYŚL 1920

(Pisownię i słownictwo nieznacznie uwspółcześniono).

Przypisy:

(1) Koryfeusze amerykanizmu, jak arcybiskup Ireland, biskup Keane, ks. ks. Klein, O'Camel, Deschon i inni, przyjęli pismo apostolskie Leona XIII z uległością.

(2) Kiedy wszczęła się walka o dogmat nieomylności papieskiej, stanęli po stronie liberalnych katolików zasłużeni zresztą: arcybiskup Darboy, biskupi Dupanloup i Maret, ks. Gratry, hr. Montalembert i inni.

(3) Czyt. tegoż autora Pius IX i Jego Pontyfikat. Tom III, (2 wyd.).

(4) Nawet w stowarzyszeniu młodzieży katolickiej we Francji, utworzonym przez Marka Sangnier pod nazwą Le Sillon, w celu pogodzenia demokracji z religią katolicką, wyłoniły się tendencje niebezpieczne i błędne opinie o początku władzy, tak że 
Pius X musiał przeciw nim wystąpić w piśmie do episkopatu francuskiego z 25 sierpnia 1910. Stowarzyszenie Le Sillon przestało istnieć w dotychczasowej organizacji.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.