Kto wypowie, co się działo w sercu tej Matki na widok Zbawiciela zmartwychwstałego?
Skoro tylko Pan Jezus zmartwychwstał i przeniknął kamień grobu bez uszkodzenia jego całości i bez poruszenia go z miejsca, zaraz Zbawiciel złożył hołd czci Ojcu niebieskiemu i zaraz bez wątpienia musiał się objawić Matce swojej, aby Ją pocieszyć. Prawda, że Ewangelia nic o tem nie mówi. Ależ Ewangelia również milczy o posługach, jakie Marya oddała Jezusowi, gdy zdjęto z krzyża martwe ciało Jego. A przecież któżby wątpił o tem, że Marya tam była, i co tam czyniła? I tu podobnież nie masz wątpliwości. Zbawiciel jaśnie i wyraźnie objawił świętym, między innemi św. Brygidzie i wielkiej św. Teresie, to pierwsze swoje ukazanie się swojej Matce. (Objaw. Czytaj: „Wykład Tajemnic Różańca św.” przez Bpa Kossowskiego, T. II, str. 168.) To też i Kościół nie tylko pozwala nam wierzyć, że tak było, ale i sam tak wierzy i tak naucza, śmiele twierdzić można.
Wszak Najśw. Pannie słusznie i sprawiedliwie należało się to oglądanie Zmartwychwstałego przed innymi, boć była Matką Jezusa i jaką Matką, szczególnie na Kalwaryi! Kto wypowie, co się działo w sercu tej Matki na widok Zbawiciela zmartwychwstałego? Widzi to ciało przedtem zeszpecone przez mękę, teraz mające wszystką jasność, piękność, świętość, niewypowiedzianą przejrzystość, słodki i jasny blask, wdzięk i majestat!… Było to bowiem ciało nieskazitelne, młode, niepodlegające żadnej odmianie, niezależne od czasu, ani miejsca, nieprzystępne żadnemu cierpieniu, słowem, cieszące się taką błogością, jakiej żaden opis nie sprosta. Miało ono tylko blizny, jaśniejące majestatem!… To też Jezus oddał się Jej w zupełności. Jakie tam były mowy, błogosławieństwa, winszowania, dziękczynienia, uszanowania, uściski nadziemskie!… Ta chwila jedna pochłonęła całą gorzkość, żałobę i boleść, jakich doznała Marya pod krzyżem! Wprawdzie, doznała Ona i potem nie raz smutku, ale ta radość z oglądania Zbawiciela zmartwychwstałego tak głęboko przeniknęła Jej duszę i tak w Niej całą i niezmienną pozostała, że pamięć jej nigdy już się nie zatarła i nie zatrze aż do końca życia, rozweselając najśw. tę duszę.
Lecz Pan Jezus nie tylko ten raz jeden ukazał się Najśw. Pannie; ukazywał się Jej i częściej – aż do chwili Wniebowstąpienia. Niektórzy twierdzą, że Matka Najśw. oglądała Go bez przerwy – za szczególnym przywilejem Bożym – przez wszystkie czterdzieści dni pozostawania Jego jeszcze na ziemi. (Marya d’Agreda: Miasto duchowne, ks. 3, r. 26.) I nic w tem nie masz niepodobnego, bo gdy chodzi o Najśw. Pannę, żadna łaska Boska nie może nas zadziwić, ani wydawać się zbyt wielką. Pismo św., co się tyczy Maryi, nic nam więcej o Niej nie mówi nad to, co należy do całości wiary. Dla tego zapewne, że Sama Najśw. Panna pragnęła w pokorze tego i wyjednała to sobie u Boga, aby pozostawioną była w cieniu i , ile możności, pominiętą milczeniem. Bądź co bądź Zbawiciel zmartwychwstały zaczął swe objawienie się od Najśw. Matki swojej, potem od onych pobożnych niewiast, które zapewne już w ciągu publicznego życia Jego, a szczególnie w czasie Męki, okazały większą miłość ku Niemu i Matce Najśw., niż Apostołowie. Boć opuściły one kraj swój, domy, majętności, aby służyć Panu. Podczas długich podróży trzechletnich Zbawiciela ileż zniosły trudów i niewczasów, a niedostatek, cierpienia i niebezpieczeństwa, złośliwe sądy i urągania świata, czyż to wszystko nie stanowi szeregu bohaterskich ich czynów i ofiar, wypływających z miłości ku Jezusowi? To też raz jeszcze powtarzam, że po Matce Najśw. okazał się Zbawiciel tym, którzy najwięcej go ukochali i cierpieli dla Niego: Magdalenie, niewiastom świętym, Piotrowi i reszcie Apostołów.
Fragment z rozdziału XXIII, „Żywot Najświętszej Maryi Panny”, ks. Walenty Załuski, Warszawa 1898r., str. 171-173
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.